8

27K 1.7K 126
                                    

Lara patrzyła na półnagiego faceta przed sobą. Przełknęła ślinę i pospiesznie obróciła się tyłem do niego, żeby ukryć swoje podniecenie. Jej sutki stwardniały, a cholerna wilczyca w niej chciała się dobrać do tego super ciała. 

Nick zaśmiał się cicho pod nosem. Wiedział, jak działał na Larę i podobało mu się to. Chciał, żeby była jego. Chciał mieć ją pod sobą. Cicho zamruczał, na wyobrażenie jej nagiego ciała leżącego pośrodku łóżka. Kurwa, stanął mu. Niech to szlag. Chciał jej teraz, natychmiast, lecz Lara miała inne plany. Obróciła się twarzą do swojego porywacza i zachłysnęła się powietrzem. Pod ręcznikiem okręconym wokół jego bioder wyraźnie sterczał jego dowód podniecenia. Pragnęła go. Jeszcze nigdy nie pragnęła tak żadnego faceta, a jej wilczyca innego wilka. Czuła pod skórą, że on był jej bratnią duszą, lecz nie miała zamiaru mu ułatwiać. 

- Gdzie są moje ubrania? Nie mam zamiaru paradować w podkoszulku i do tego z gołym tyłkiem - warknęła.

- Ale mi się podoba twój goły tyłeczek - mruknął i zrobił krok w jej stronę.

- Słuchaj mnie ty wyrośnięta kupo mięśni, pokryta futrem. Musimy pogadać, ale najpierw chcę się ubrać i coś zjeść.

- Ja mogę być twoim śniadaniem - powiedział zaczepnie, a jej wzrok mimowolnie powędrował do jego męskości. Nick zachichotał.

- Moje ubrania - przypomniała mu.

- Są w szafie, po prawie stronie - wskazał głową.

Lara oderwała od niego spojrzenie i ruszyła szybko do szafy. Przesunęła wielkie drzwi i zmarszczyła brwi. Przejrzała kilka wieszaków i ...

- To nie są moje ubrania, przynajmniej nie wszystkie.

- Ale w twoim rozmiarze.

- Nie będę nosić ubrań po twoich dziwkach - syknęła.

- Nie miewam dziwek - warknął i ruszył ku niej - te ubrania są dla ciebie. Kazałem je kupić.

- Po co? Mam swoje - zaperzyła się.

- Tak, ale chcę, żebyś nosiła, to co ci kupiłem. Jesteś moją samicą i będziesz nosić te rzeczy. - Stanął za nią tak blisko, że na swoich plecach poczuła jego wzwód i przeszył ja prąd. Nick sięgnął ręką ponad jej ramieniem po pierwsze lepsze rzeczy. - Ubierz się w to.

- Jeszcze jakieś życzenia? - Sarknęła.

- Lepiej, żebyś nie wiedziała - mruknął tuż przy jej uchu, aż zadrżała. - Ale i tak niedługo się przekonasz. - Klepnął ją w pośladek, po czym otworzywszy swoją część szafy, wyciągnął ubrania i wrócił do łazienki.

Lara wykorzystała nieobecność bruneta i szybko się ubrała. Cholera, dobrze, że chociaż miała swoją bieliznę. W szarych jeansach oraz zielonym podkoszulku, na bosaka, wymknęła się po cichu z sypialni. Ruszyła korytarzem o ścianach w szarym kolorze, po czym zeszła na dół po niewielkich schodach. Była głodna, a jej instynkt podpowiadał, że kuchnia będzie gdzieś niedaleko. Nie myliła się. Schody prowadziły do niedużego holu, a stamtąd do salonu połączonego z kuchnią. Pomieszczenie było urządzone ze smakiem, lecz w ciemnych barwach. Skórzane czarne kanapy stały centralnie po środku. Z lewej strony wielkie okna wychodziły na ogród, a z prawej na ścianie, nad kominkiem wysiała duża plazma. Jednak ją najbardziej interesowało to, co było naprzeciw niej. Kuchnia i lodówka, która wzywała ją coraz bardziej. Kiedy przemaszerowała bosymi stopami po drewnianej podłodze, otworzyła lodówkę i sięgnęła po jogurt. Dziwne. Jej ulubiony smak. A co tam. Zerwała wieczko i raptem doszedł ją głośny ryk. Podskoczyła wystraszona, a kubeczek wypadł jej z dłoni. 

- Cholera - wymamrotała, spoglądając na swoje śniadanie rozwalone na podłodze. Sięgnęła po papierowy ręcznik, żeby to wytrzeć.

Spanikowany i wściekły Nick wypadł z sypialni, zbiegając po schodach. Na dole znajdował się tylko salon z kuchnią i wyjście. Ruszył więc do kuchni i przeciął pomieszczenie szybkim krokiem. 

- Co ty, do cholery, wyprawiasz? - Warkną, podrywając Larę do góry.

- Byłam głodna - wzruszyła ramionami. - Puść mnie - poprosiła, jedna uchwyt Nicka nie zelżał.

- Siadaj, zrobię ci śniadanie.

- Wielki Alfa będzie moim sługusem? - Uniosła zabawnie brew.

- Nie, robię swojemu króliczkowi śniadanie, a to różnica - szybko cmoknął ją w usta, czym ją zaskoczył i posadził na stołu barowym.

- Dlaczego mnie porwałeś? - Zapytała, przypatrując się, jak dobrze czuł się w kuchni.

- Miałem swój powód, ale plan się zmienił. - Postawił przed nią tosty, bekon, sok pomarańczowy oraz jajecznicę.

- A co to niby ma znaczyć? Co się zmieniło? 

Lara była cholernie ciekawa. A ten facet niczego jej nie ułatwiał. Mimo iż nie był przystojni, nie w takich oczywisty sposób, miał w sobie coś, co ją pociągało w nim. Jego ostre rysy twarzy nadawały mu tylko złowieszczego wyglądu. Wyglądał niczym demon, seksowny demon.

- Wszystko i ty.

- Co ja? - Zapytał sięgając po chrupki bekon. - Mmm, pyszny.

- Jesteś siostrą Alfy ze wschodniej watahy. Jesteś bardzo cenna. Miałaś być moją - odgryzł kawałek tosta - przepustką.

- Przepustką? A niby do czego? - Zapytał między kęsami.

- Do zjednoczenia sił przeciwko Alfie północnej watahy z twoim bratem. 

- To po jaką cholerę mnie porwałeś?

- Jakbyś nie wiedziała, jesteś na terenie Dzikich. - Lara zakrztusiła się pitym właśnie sokiem. - A nikt normalny nie zawarłby ze mną przymierza, więc dlatego porwałem cię i sprawy się skomplikowały. 

- Dla szantażu. Ale mój brat by tego nie zrobił. Nie jestem dla niego aż taka cenna. Sprzedał mnie za rozejm z północą. Wysłał mnie do mojego mat... - urwała.

- Ja nim jestem, do cholery! Nie wiem jak i dlaczego, ale jesteśmy bratnimi duszami i będziesz moja, kochanie. A to wszystko zmienia. Twój brat będzie musiał zawrzeć ze mną sojusz.

- Ale dlaczego?

- Żeby zniszczyć Chrisa Blackthorn'a - warknął i zacisnął dłoń na szklance, aż mu kostki pobielały.

- Powiesz mi w końcu, kim on jest?

- Moim bratem - skrzywił się na własne słowa. Chris był zdrajcą, który zasługiwał na śmierć.

Wilcza krewOù les histoires vivent. Découvrez maintenant