22

668 50 8
                                    

Pov Victoria

Przyzwyczaiłam się już do życia z Louis'em, ale na samą myśl o ślubie ogarniało mnie przerażenie. Nie chciałam tego. Miałam tylko osiemnaście lat, byłam na to za młoda.

Zdecydowałam się porozmawiać z Zayn'em i poprosić go by coś wymyślił. Mam nadzieję, że on mi pomoże.

Poszłam do niego parę minut po północy. Nie chciałam by ktoś mnie niepotrzebnie zauważył, bo wtedy musiałabym się na nowo tłumaczyć.

Jak weszłam do jego pokoju to on nie spał tylko robił coś na telefonie. Jego wzrok powędrował na mnie.

- Chcesz coś?

- Tak, zrób coś żebym nie musiała wychodzić za Louisa. Mogę tu zostać byleby tylko do ślubu nie doszło. - Usiadłam koło niego.

- Vicky to nie będzie proste zadanie, on cały czas o tym gada.

- Wiem, dlatego proszę ciebie o pomoc - po chwili namysłu dopowiedziałam. - Przecież on ukrył mój prawdziwy akt urodzenia i załatwił mi fałszywy. Powiedź, że to się wyda i wsadzą go do więzienia.

- Ty naprawdę sądzisz, że on uwierzy w coś takiego. Większe przekręty robiliśmy i nikt się nie czepiał - no to już po mnie. - Ale nie martw się spróbuje coś wykombinować.

***

- Louis mogę wsiąść twój samochód? - Spytałam podczas śniadania. Akurat byliśmy sami.

- Po co?

- Muszę sobie kupić białe buty, bo do sukni ślubnej nie pasują czarne szpilki - Skłamałam.

- A no tak. Masz rację kochanie, zostały tylko trzy tygodnie najwyższy czas byś już sobie pokupowała wszystkie dodatki - wyciągnął z kieszeni kluczyki i miał mi je podać, ale w ostatniej chwili cofnął rękę. - Może bym tak razem z tobą pojechał?

- Nie, tylko byś mi przeszkadzał i krytykował. A to ma być wyłącznie mój wybór.

- Okej ślicznotko tylko kup coś ładnego na noc poślubną - teraz już dał mi te kluczyki i jeszcze dodał kartę.

- Będę za trzy godziny.

- Nie musisz mierzyć czasu, ważne byś kupiła sobie wszystko co ci tylko się spodoba - podbiegłam do niego i namiętnie go pocałowałam.

Pov Louis

Victorii nie było już prawie cztery godziny, ale nie byłem zły. Nie wyspałem za nią też nikogo by ją śledził, ostatnio dobrze się zachowywała i postanowiłem jej zaufać. W końcu jeszcze tylko dwadzieścia jeden dni i zostanie ona moją żoną.

- Gdzie twój samochód? W garażu to go nie widziałem - oznajmił Harry wchodząc do pomieszczenia. Szkoda, że zapomniał się przywitać.

- Vicky zabrała. Pojechała na zakupy.

- Pozwoliłeś jej samej?

- Tak, ma sobie kupić kilka rzeczy potrzebnych do ślubu.

Nagle jak burza wpadł Zayn.

- Dałeś Victorii samochód? - Czy oni nie mają o co pytać.

- Tak, a co?

- Ktoś najwyraźniej kombinował z hamulcami przez co Vicky miała wypadek. Nie żyje.

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz