20

693 45 1
                                    

Pov Victoria

- Może trochę, ja chce tylko twojego dobra siostrzyczko - myślałam, że się przesłyszałam. Dlaczego on mnie nazwał siostrą, skoro nie łączą nas żadne więzy krwi.

- Co ty wygadujesz? Nie jestem twoją siostrą. - Chciałam to mu wykrzyczeć, ale z drugiej strony to nie mogłam, bo bym ich wszystkich pobudziła.

- Jesteś - co czyżbym była adoptowana. Nie to nie możliwe, Louis wtedy wziął ze sobą mój akt urodzenia.

- I co ci da te kłamstwo. Ja jestem jedynaczką.

- Nasza matka urodziła mnie mając szesnaście lat. Nie miała zamiaru w tym wieku opiekować się dzieckiem dlatego oddała mnie pod opiekę ojcu. Potem ani razu się mną nie zainteresowała.

Nie mogłam uwierzyć, że on mówi o mojej mamie. Ona zawsze była względem mnie taka opiekuńcza. Poza tym doskonale się dogadywałyśmy.

- To dlatego tyle razy próbowałeś się mnie pozbyć. Byłeś na mnie zły, że nasza mama ciebie odtrąciła, a mnie kochała.

- Nie miałem o tym pojęcia. Nigdy nie pozwoliłbym zabić mojej matki. Cztery miesiące temu, ojciec mi wyznał jej imię i wtedy skojarzyłem fakty. Gdybym wiedział, że jesteś moją siostrą to nigdy bym cię tak nie potraktował - pogłaskał mnie po policzku.

- To dlaczego pozwoliłeś by Louis mnie zgwałcił?

- Gdybym zareagował to on by pomyślał, że się w tobie zakochałem.  Wtedy by mnie od ciebie odizolował - nie miałam pojęcia co myśleć, w końcu Zayn ostatnio bardzo mi pomagał, ale nadal mam w pamięci to jak dwa razy chciał mnie zabić.

- A powiesz teraz o tym chłopakom?

- Narazie nie. Louis przestanie mi ufać i to Harry'ego zacznie wysyłać by cię szpiegował. A on pomimo tego, że cię lubi to o wszystkim opowie twojemu chłopakowi. A ja nie chcę by ci się coś stało - pocałował mnie jeszcze w czoło i poszedł. Zostawiając mnie pełną pytań i wątpliwości.

***

Tej nocy już nie zasnęłam, nie potrafiłam. Cały czas myślałam co by było gdyby mama sama wychowała Zayna. Pewnie wtedy nie poznała by mojego taty i mnie by nie było na świecie. Albo jakby utrzymywała chociaż z nim kontakt, może nie wydarzyła by się ta tragedia. I moi rodzice nadal by żyli. No niestety czasu już nie da się cofnąć.

- Słońce długo już nie śpisz? - Spytał Louis zaraz po obudzeniu.

- Z pół godziny - wiem, że skłamałam, ale takie kłamstwo akurat nie zrobi nikomu krzywdy.

- Następnym razem jak nie będziesz mogła spać to mnie obudź. Kiedyś potrafiłem ci pomóc jak miałaś kłopoty ze snem - po tym jak widziałam śmierć moich rodziców to miałam wielkie trudności z zasypianiem. Louis wtedy mnie całował, przytulał i mówił, że z nim jestem całkowicie bezpieczna. Mi to akurat bardzo pomagało.

- Wiem - położyłam głowę na jego torsie.

Gdyby tylko wszystko było mniej pogmatwane.

Miałam trochę wolnego czasu więc postanowiłam coś napisać. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz