Pov Victoria
- Może trochę, ja chce tylko twojego dobra siostrzyczko - myślałam, że się przesłyszałam. Dlaczego on mnie nazwał siostrą, skoro nie łączą nas żadne więzy krwi.
- Co ty wygadujesz? Nie jestem twoją siostrą. - Chciałam to mu wykrzyczeć, ale z drugiej strony to nie mogłam, bo bym ich wszystkich pobudziła.
- Jesteś - co czyżbym była adoptowana. Nie to nie możliwe, Louis wtedy wziął ze sobą mój akt urodzenia.
- I co ci da te kłamstwo. Ja jestem jedynaczką.
- Nasza matka urodziła mnie mając szesnaście lat. Nie miała zamiaru w tym wieku opiekować się dzieckiem dlatego oddała mnie pod opiekę ojcu. Potem ani razu się mną nie zainteresowała.
Nie mogłam uwierzyć, że on mówi o mojej mamie. Ona zawsze była względem mnie taka opiekuńcza. Poza tym doskonale się dogadywałyśmy.
- To dlatego tyle razy próbowałeś się mnie pozbyć. Byłeś na mnie zły, że nasza mama ciebie odtrąciła, a mnie kochała.
- Nie miałem o tym pojęcia. Nigdy nie pozwoliłbym zabić mojej matki. Cztery miesiące temu, ojciec mi wyznał jej imię i wtedy skojarzyłem fakty. Gdybym wiedział, że jesteś moją siostrą to nigdy bym cię tak nie potraktował - pogłaskał mnie po policzku.
- To dlaczego pozwoliłeś by Louis mnie zgwałcił?
- Gdybym zareagował to on by pomyślał, że się w tobie zakochałem. Wtedy by mnie od ciebie odizolował - nie miałam pojęcia co myśleć, w końcu Zayn ostatnio bardzo mi pomagał, ale nadal mam w pamięci to jak dwa razy chciał mnie zabić.
- A powiesz teraz o tym chłopakom?
- Narazie nie. Louis przestanie mi ufać i to Harry'ego zacznie wysyłać by cię szpiegował. A on pomimo tego, że cię lubi to o wszystkim opowie twojemu chłopakowi. A ja nie chcę by ci się coś stało - pocałował mnie jeszcze w czoło i poszedł. Zostawiając mnie pełną pytań i wątpliwości.
***
Tej nocy już nie zasnęłam, nie potrafiłam. Cały czas myślałam co by było gdyby mama sama wychowała Zayna. Pewnie wtedy nie poznała by mojego taty i mnie by nie było na świecie. Albo jakby utrzymywała chociaż z nim kontakt, może nie wydarzyła by się ta tragedia. I moi rodzice nadal by żyli. No niestety czasu już nie da się cofnąć.
- Słońce długo już nie śpisz? - Spytał Louis zaraz po obudzeniu.
- Z pół godziny - wiem, że skłamałam, ale takie kłamstwo akurat nie zrobi nikomu krzywdy.
- Następnym razem jak nie będziesz mogła spać to mnie obudź. Kiedyś potrafiłem ci pomóc jak miałaś kłopoty ze snem - po tym jak widziałam śmierć moich rodziców to miałam wielkie trudności z zasypianiem. Louis wtedy mnie całował, przytulał i mówił, że z nim jestem całkowicie bezpieczna. Mi to akurat bardzo pomagało.
- Wiem - położyłam głowę na jego torsie.
Gdyby tylko wszystko było mniej pogmatwane.
Miałam trochę wolnego czasu więc postanowiłam coś napisać. Mam nadzieję, że wam się spodoba.