16

627 43 1
                                    

Pov Victoria

- Mamy pustą lodówkę, ktoś musi jechać po zakupy i to nie będę ja - powiedział Harry wchodząc do salonu. Akurat wszyscy tam siedzieliśmy. Postanowiłam wykorzystać okazję, że żadne się do tego nie wyrywał i sama jechać.

- Ja mogę - ich oczy zostały skierowane na mnie.

- A tak na serio to kto? - Spytał Louis mocnej zacieśniając rękę, którą trzymał na mojej tali.

- Czemu nie mogę ja? Mam prawo jazdy i mogę wsiąść twój samochód - nie odpuszczałam. Chciałam wyjść choćby na chwilę.

- Kochanie, ja jestem bardzo przywiązany do ciebie i do mojego auta też, więc nie mam zamiaru was narażać - tą wypowiedzią to naprawdę mnie wkurzył. Może i nie zdałam za pierwszym razem, lecz teraz to już dobrze jeżdżę. 

Odepchnęła jego rękę i odwróciłam się byśmy byli twarzą w twarz.

- Ty mi nie ufasz. Jak ma wyglądać nasz związek skoro ty mi w takiej prostej sprawie nie potrafisz zaufać - gwałtownie wstałam i poszłam do mojego  pokoju.

Nie długo cieszyłam się samotnością, bo po kilku chwilach pojawił się Louis.

- Nie obrażaj się na mnie. Ja się po prostu o ciebie bardzo martwię - przykucnął naprzeciwko mnie i położył dłonie na moich kolanach.

- Wyjście do sklepu to nie jest skok ze spadochronem. Nic mi się nie stanie - wstałam, a on nadal pozostał w tym samym miejscu.

- Ja po prostu nie lubię jak wychodzisz z domu - no to zdanie to już w ogóle wyprowadziło mnie z równowagi.

- Louis! Ja jestem wolnym człowiekiem, pogodziłam się z faktem, że nie będę mogła chodzić do szkoły ani studiować. Chce tylko wychodzić jak wcześniej. Czy to naprawdę jest tak wiele? - Wszystko aż się we mnie gotowało. Zaborczość i nadopiekuńczość mojego chłopaka była nie do zniesienia.

Wstał i po chwili znalazł się obok mnie.

- Dobrze pojedziesz - jedną ręką chwycił i ścisnął moją szyję -  ale jeśli spróbujesz ode mnie uciec, to przysięgam, że nim się spostrzeżesz to cię znajdę i wtedy przywiąże cię do łóżka i nigdy nie wypuszczę. Rozumiesz?

Kiwnęłam głową, a on zabrał dłoń i mnie objął.

- Czemu taki jesteś? - Odsunęłam się od niego. Kiedy już przekonuje się do Louisa to on robi coś takiego, że na nowo mnie do niego zniechęca.

- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo bym chciał byś nadal była moją małą dziewczynką. Niestety dorosłaś i już się mnie nie słuchasz tak jak kiedyś, więc jestem zmuszony zastosować inną motywację - wziął moją twarz w swoje dłonie i złożył krótki pocałunek na moim czole.

Podszedł do szafki znajdującej się obok i wyjął z niej swój portfel i kluczyki do samochodu.

- Dostaniesz moją kartę, możesz sobie kupić co tam będziesz chciała. Dam ci także twój telefon, gdyby coś się stało to masz natychmiast do mnie dzwonić - podał mi wszystkie te rzeczy.

- A masz przypadkiem moją torebkę? - Liczyłam, że odzyskam moje karty.

- Tak, ale narazie nic stamtąd nie potrzebujesz. A teraz leć, bo masz trzy godziny.


Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz