15

748 51 8
                                    

Pov Victoria

Złapał mnie za ramiona i w miarę delikatnie popchnął na ścianę. Nie był on jednak zły, bo znałam go już trochę czasu i potrafiłam rozpoznać jego emocje.

- I jak tam między wami, uspokoił się? - Średnio podobało mi się to zainteresowanie Zayna moją osobą. Nie jestem jeszcze tak naiwna by wierzyć, że on się tak zmienił.

- Tak, ale ty już lepiej nic nie rób.

- Czemu, pomogłem ci jako jedyny, bo reszcie nawet nie drgnęła powieka gdy krzyczałaś jak on cię gwałcił - jedną ręką chwycił moją szczękę i nakierował tak bym patrzyła mu w oczy.

- Daj już z tym spokój - nie chciałam już o tym myśleć.

- Łatwo zapominasz krzywdy ci wyrządzone, oczywiście wszystkim poza mną - przerażał on mnie w tej chwili dużo bardziej niż zawsze. Serce mi kołatało, nie miałam pojecia co odpowiedzieć. - Ja się jednak nie obrażam, tylko liczę na to, że to się zmieni.

- Czego ty ode mnie chcesz?

- Niczego, a teraz już idź, bo ktoś nas jeszcze zobaczy, a ja nie mam pomysłu na żadną wymówkę - puścił mnie, a ja jak najszybciej opuściłam pomieszczenie należące kiedyś do Nialla.

***

Siedziałam w salonie na kanapie i czytałam ebooka na moim tablecie. Udało mi się przekonać Louisa by pozwolił mi korzystać z Internetu. W prawdzie to wolałabym iść sobie do księgarni i kupić normalną książkę, lecz Lou stwierdził, że nie ufa mi na tyle by puścić mnie samą na miasto. Za to mam nie ograniczony wybór książek.

A ja zdecydowałam się na na Sagę lodu i ognia. Co prawda oglądałam już grę o tron, lecz podobno zawsze filmy różnią się od książek. I w tym przypadku również tak było. Tak dobrze mi się to czytało, że nim się obejrzałam byłam już przy "Starciu królów"

Niestety jak to u nas zwykle bywa to ktoś musiał mi przeszkodzić.

A mianowicie był to Harry.

Odkąd się na nim zawiodłam, starałam się go unikać, ale mieszkałam z nim pod jednym dachem co było trudne.

- Nie przeszkadzam? - Już chciałam odpowiedzieć, że tak, jednak rozsiadł się obok mnie. - Jak myślisz ile czasu potrzebuje Louis by dojść do siebie? Nie ukrywam, że jest on nam bardzo potrzebny.

- Dwa może trzy tygodnie i będzie mógł już wam pomagać - odłożyłam tablet na stolik.

Nie znosiłam czytać gdy ktoś mnie obserwował. Wolałam to robić w samotności i skupieniu. A bardzo wątpliwe było to, że Harry szybko sobie pójdzie.

- A jak tam wasze relacje? Poprawiły się? - Jestem pewna, że pytał tylko tak by podtrzymać rozmowę, oni z Louis'em nie mają przed sobą tajemnic.

- Tak.

- Bądź dla niego trochę bardziej wyrozumiała. On naprawdę ostatnio nie ma lekko, a tylko ty jesteś w stanie poprawić mu humor. - Szkoda, że nikt nie przejmuje się moim samopoczuciem. Ja też nie jestem szczęśliwa.

- Staram się na tyle ile potrafię - zdecydowałam się udzielić dość wymijającej odpowiedzi, bo tak było najrozsądniej.

- Vicky - położył rękę na mojej dłoni. - Ja naprawdę chce twojego dobra, a jeżeli chodzi o Louisa to możesz być pewna, że nie pozwolę by on ci zrobił krzywdę, chociaż jestem przekonany, że to był tylko taki przejściowy stan. On cię kocha i ty go też.

Co powiecie na mini maraton jutro. Tak o dwudziestej.

Wróć do mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz