7

2.6K 270 15
                                    

Reszta zespołu wróciła z misji jaką dała im księżniczka. Byli zmęczeni i chcieli na chwilę usiąść i odpocząć. Allura wraz z Shiro jednak poszli szukać Corana aby przekazać mu potrzebną rzecz. U Hunka jednak zwyciężył głód i poszedł coś przekąsić, a Pidge chciał chociaż na chwilę usiąść. Wszedł do pomieszczenia kierując się powoli do kanapy i to co tam zobaczył natychmiast na jego twarzy pojawił się duży i przebiegły uśmiech.

Zastał tam dwójkę śpiących ze sobą na kanapie chłopaków. Lance miał głowę położoną na podłokietniku, a jego lewa ręka zwisała z kanapy tak samo jak jego lewa noga. A zaś Keith leżał ukradkiem na nim opierając głowę na jego piersi, a jego prawa noga była spleciona z nogą szatyna. Skute ze sobą ręce leżały na brzuchu niebieskiego paladyna. Nie mógł się powstrzymać i przegapić takiej okazji na zrobienie zdjęcia, a nawet kilku. Wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął robić zdjęcia z różnych perspektyw. Uśmiechnął się szatańsko, teraz będzie mógł ich szantażować. Kusiło go żeby ich obudzić i nagrać ich reakcję, ale postanowił tego nie robić. Nie chciał im przerywać jakże wspaniałej drzemki i wspaniałej pobudki. Był ciekaw jak zareagują na to jak się już obudzą. Schował już telefon i po cichu tak aby ich nie obudzić wyszedł z pomieszczenia. Postanowił przejść się do żółtego paladyna w jadalni i mu potowarzyszyć. 

Latynos czuł lekki ciężar po swojej prawej stronie, ale mu to przeszkadzało. Czuł się błogo w tym momencie i to się liczyło. Było mu ciepło i nie chciał tego przerywać. Zapomniał o wszystkim dookoła, wystarczało mu, że teraz było mu miło i nie musiał się o nic martwić. Chciał aby ta chwila trwała zawsze. Odwrócił głowę w prawo i poczuł coś miłego na swojej twarzy. Przybliżył głowę do tajemniczej rzeczy i poczuł miły zapach. Był taki przyjemny. Pokręcił lekko głową gdy tajemnicza rzecz zaczęła go łaskotać, ale nie przeszkadzało mu to na tyle aby przestać to robić. Wręcz przeciwnie spodobało mu się to. Mimo, że spodobało mu się to wszystko chciał zobaczyć co takiego znajduję się przy nim. Pomału i leniwie zaczął otwierać jedno oko, a następnie drugie, a gdy już je obydwa otworzył oniemiał. Tą tajemniczą rzeczą, która go łaskotała okazała się być włosami Keitha. Zarumienił się lekko gdy zrozumiał, że do włosów chłopaka tak chciał się przybliżyć ale jeszcze bardziej się zarumienił jak zobaczył w jakiej pozycji się znajdują. Spojrzał na twarz bruneta który spał na jego piersi. Pomyślał wtedy, że jest uroczy ale szybko pozbył się tych myśli. Lekko się ruszył, a Keith wydał z siebie niewyraźny pomruk. Serce szatyna przyspieszyło. Nie chciał aby on obudził się w tym momencie. Nie, kiedy znajdują się w tej pozycji. Jak na złość chłopak zaczął się pomału budzić. Przetarł ręką oczy i spojrzał sennie na twarz szatyna. Wpatrywał się niego kilka sekund gdy i do niego wszystko dotarło. Teraz obydwoje byli zaczerwienieni na twarzy. Nie wiedzieli jak się w takiej sytuacji zachować. Odwrócili swoje głowy na bok, aby nie spotkać się wzrokiem. Keith czuł się zażenowany, że zasnął w takiej pozycji przytulony do chłopaka. Lance natomiast nie mógł uwierzyć, że spodobało mu się to i że pomyślał o nim, że jest uroczy. 

Obydwoje chcieli uciec jak najdalej lub schować się ale nie mogli tego zrobić. Szybko usieli na kanapie i modlili się żeby nikt tego nie widział bo by się zapadli pod ziemię z zażenowania. Jeszcze jakąś chwile nie patrzyli na siebie i nic nie mówili, aż w końcu odezwał się niebieski paladyn.

-Zapomnijmy o tym i przyjmijmy, że nic nie zdarzyło się. 

-Dobra. 

Mimo, że tak mówili niemożliwe żeby od tak o tym zapomnieli. Postarają się zapomnieć o tej sytuacji i nie myśleć o tym choć nie będzie to takie łatwe. Po paru minutach milczenia zaburczało im w brzuchach. Wstali i mieli już wychodzić przez drzwi gdy przez nie wszedł Coran. 

-O jak dobrze, że was znalazłem. 

-Czy coś się stało? - Spytał Keith. 

-Nie, nic. Przyszedłem tylko was zawołać na kolację. 

-To dobrze bo już mi burczy w brzuchu. - Odezwał się niebieski paladyn. 

-No to chodźmy. 

Skazani na siebieWhere stories live. Discover now