Gdy już się ogarnęli co nieco, ruszyli poszukać Corana aby uwolnił ich na chwilę aby móc się umyć bez drugiej osoby. Znaleźli go dopiero na sterowni i podeszli do niego.
-Coran zdejmij nam na chwilę te kajdanki, prosimy. - odezwał się Lance.
-Wybaczcie ale nie mogę. - odrzekł bawiąc się swoimi wąsami.
-Dlaczego?
-Księżniczka mi nie pozwoliła.
-Oj no weź tylko na chwilę. Błagam.
-Daj nam chociaż się umyć osobno.
-Nawet jeśli bym chciał to Księżniczka kategorycznie mi zabroniła. - kiwnął palcem na boki.
-Ale jak my mamy się umyć razem? - pomachał przed nim skutą ręką.
-Normalnie. Te kajdanki są specjalne wiec nie musicie się niczego obawiać.
-Ale my nie chcemy się myć razem.
-No cóż, gdybyście się tak nie kłócili, a dogadali to by do tego wszystkiego nie było. A teraz pozwólcie, że udam się gdzie indziej. - wyminął ich.
-No ale prosimy ten jeden raz, na chwilę. Allura o niczym się nie dowie. - Lance starał się go przekonać.
-Przepraszam, ale rozkaz to rozkaz. Dacie rade. - pokazał kciukiem do góry.
- No nie.
Patrzyli jak wychodzi przez drzwi zostawiając ich samych. Nie mieli wyboru jak umyć się razem. Skoro nawet proszenie, a nawet błaganie nie pomogło to już nic nie pomoże. A mieli nadzieję że chociaż podczas kąpieli ich rozkuje, ale się pomylili. Z niechęcią namalowaną na twarzy ruszyli w milczeniu do łazienki. I tutaj dopiero będzie pod górkę, pomyśleli. Znowu popatrzyli na swoje skute nadgarstki. Niby Coran mówił, że są specjalne i nie muszą się tym martwić, ale czy aby na pewno. No ale skoro tak mówił to nie mieli nic do powiedzenia. Zaczęli się rozbierać i rzeczywiście nie musieli się o to martwić, to tak jak by nie mieli kajdanek. Stali teraz w samych bokserkach i się zastanawiali czy mycie jest potrzebne. Cóż, mogło by się obejść gdyby nie jedzenie we włosach i gdzieniegdzie. Teraz żałują tej bitwy na jedzenie. Po paru minutach przełamali się i zdjęli też bokserki. Weszli pod prysznic, a obydwoje starali się na siebie nie patrzeć. Puścili wodę i zaczęli zmywać resztki jedzenia z włosów. Obydwoje w tym samym czasie chwycili mydło zerknęli na siebie piorunującym wzrokiem.
-Ja chwyciłem je pierwszy. - Powiedział Keith.
-Nie, bo to ja chwyciłem pierwszy. - Odezwał się Lance.
-Chciałbyś. To ja dotknąłem pierwszy, więc to ja będę się pierwszy myć.
-O nie, nie ma mowy.
-Chcesz się przekonać?
-Dajesz.
Zaczęli ciągnąć za mydło aż w końcu wyślizgnęło im się z rąk i spadło. Odwrócili się zapominając, że są nadzy. Od razu tego pożałowali. Z lekkimi rumieńcami popatrzyli na bok. Lance kątem oka spojrzał na tors bruneta. Miał lekko zarysowane mięśnie, przełknął ślinę i zaczął schodzić wzrokiem niżej. Gdy oprzytomniał, czerwony na twarzy odwrócił wzrok na ścianę. Pomieszczenie całe zaparowało, a oni nadal tak stali i żaden z nich nie chciał schylać się po mydło. Ale ktoś w końcu musiał.
-To twoja wina, więc ty ponosisz - Powiedział Lance.
-Że niby moja wina? To twoja wina.
-To ja chwyciłem pierwszy.
-Nie bo ja chwyciłem pierwszy i gdybyś mi na to pozwolił nie byłoby tego.
-A gdybyś ty puścił to też by tego nie było.
-Dobra, koniec bo nigdzie z tym nie dojdziemy. - Przerwał to Keith.
-Dobra... To kto bierze mydło?
-Chętnie ci oddam skoro tak bardzo chciałeś. - Pokazał ręką na mydło.
-Dzięki, ale ty byłeś pierwszy wiec proszę. - Również pokazał ręką.
-Ale ci ustąpię.
-Nie, nie, nie ty pierwszy.
-Nie, ty pierwszy.
-Papier, kamień, nożyce?
-Pewnie.
-No to zaczynamy.
-Papier, kamień, nożyce!
-Kamień.
-Nożyce.
-Jest! Wygrałem. - Ucieszył się szatyn.
-Niech cie...
-No to czyń honory.
Odwrócił wzrok na bok i pomału schylał się do mydła. Chwycił je i szybko wstał.
-Skoro ja po nie musiałem sięgać to ja się myje pierwszy. - Posłał mu język i się odwrócił.
Lance znowu odwrócił się bokiem do Keitha i wpatrywał się w jego plecy, po których spływała woda, a jego czarne włosy przylegały do karku. Miał bladą karnacje nie to co szatyn. Analizując chłopaka odpłynął na chwilę.
-Lance? - Szturchnął go lekko łokciem.
-Hm?
-Teraz ty.
-A, no tak.
Reszta kąpieli minęła w ciszy i bez żadnych sprzeczek czy dogadywania.
YOU ARE READING
Skazani na siebie
FanfictionGdy żaden sposób nie działa na dwóch kłócących i niedogadujacych się chłopaków zostaje tylko jeden. Jeden ryzykowny sposób. Jak potoczą się losy dwóch chłopaków skazanych na siebie? Opowiadanie może zawierać scenę dla dorosłych. Wchodzicie tu na wł...