XXI

89 11 1
                                    

Anna czekała na przybycie przyjaciółki Rokini. Nie trwało to długo, po kilkunastu minutach usłyszała dźwięk dzwonka do drzwi i kroki ciotki Felicji, zmierzającej do nich. Po chwili obie panie poszły do pokoju gościnnego. Nastolatka postanowiła zacząć działać. Włożyła na siebie podarowany przez tajemniczy zeszyt płaszcz. Dla bezpieczeństwa jeszcze raz spojrzała w lustro. Materiał idealnie zakrywał ją całą. Był tylko jeden problem. Płaszcz działał na wzrok, nie na słuch. Wszędzie były drewniane podłogi, w dodatku nie pierwszej nowości. Musiała się bardzo pilnować, by nie nadepnąć na którąś że skrzypiących desek, lub nie daj Boże, nie kichnąć. Zastanowiła się, czy nie zaniechać pomysłu z podsłuchiwaniem kobiet, jednak jeśli chciała poznać ich zamiary, musiała zaryzykować. Z duszą na ramieniu wyszła z bezpiecznej sypialni. Posuwała się ostrożnie naprzód, uważnie stawiając stopy na deskach. Wkrótce dotarła do pokoju gościnnego. Kobiety rozmawiały w języku Żywiołów, jednak dziewczyna poświęciła dość czasu, by zgłębić jego tajniki oraz zrozumieć, o czym rozmawiały.
Stanęła w drzwiach pokoju, w bezruchu obserwując, jak ciotka podaje koleżance filiżankę herbaty, po czym siada naprzeciw niej, biorąc z krzesła obok torebkę z jakimiś ziołami.
-Jak idą poszukiwania mapy?-zapytała w języku Żywiołów przybyła kobieta.
-Nigdzie jej nie ma.-odparła ciotka Felicja.-Szukałam wszędzie, nawet jeszcze raz przetłumaczyłam wszystkie księgi.
-Wszystkie?-zapytała druga, z podejrzliwym wyrazem twarzy.
-Wszystkie trzy, oczywiście. Przecież nie  wiemy, gdzie znajduje się ta ostatnia.
Kobieta siedząca naprzeciwko pokiwała że zrozumieniem głową i upiła łyk naparu.
-A co z magicznym pokojem?-pytała dalej, odstawiając naczynie na porcelanowy spodek.
Anna bezwiednie spojrzała na górę. Podświadomie wiedziała, że chodzi właśnie o pokój, gdzie odnalazła zeszyt. Jednak pomieszczenie było bezpieczne, żadna z desek pułapu nie zdradzała, że coś jest tam ukryte.
-Wydaje mi się, że to tylko legenda. Od kilku lat przeczesuję cały dom i nic.
Dziewczyna znów spojrzała na sufit. Rzeczywiście, wydawało się, że nic tam nie ma. A może pokój jest naprawdę magiczny i ukazuje się tylko temu, komu chce? Taka myśl przeszła przez głowę Anny.
Nagle poczuła na sobie czyjś wzrok. To ciotka wpatrywała się w nią, jakby odkryła jej obecność. Felicja wstała i patrząc w oczy dziewczyny, ruszyła w jej stronę. Nastolatka o mało nie krzyknęła. Kobieta szła wprost na nią. Chciała uciec w popłochu, jednak powstrzymała się. I dobrze zrobiła. Felicja minęła miejsce, w którym stała dziewczyna, po czym skierowała się do szafy, która była za nią. Anna odetchnęła z ulgą. Ciotka jednak poczuła czyjąś obecność, odwróciła się i sięgnęła ręką w jej stronę. Nastolatka wykonała unik w ostatnim momencie. Palce starszej kobiety o mało nie zahaczyły o materiał płaszcza-niewidki. Kobieta podejrzliwie spojrzała przed siebie, utkwiła wzrok w oczach młodej Rokini. Jednak po chwili otrząsnęła w się i znów ruszyła do szafy. Wyjęła z niej dziwny świecznik, torebkę z bliżej nie określonym proszkiem i wróciła do pokoju.
-Co cię tak zaintrygowało przy tych drzwiach?-zapytała czekająca na nią kobieta.
-Poczułam się obserwowana. Nonsens.-zbyła ją Felicja.
-Dobrze. Zaczynajmy.
Ciotka zapaliła świecznik, wzięła szczyptę dziwnego proszku i rzuciła go w płomienie.
Kobiety wspólnie zaczęły recytować następującą inkantację:
-Wzywamy Cię nasz panie i władco. Przybądź na wezwanie swoich sług. Pomóż nam dotrzeć do prawdy i bądź panem wszechświata. Niech się spełni.
Powtórzyły to trzy razy. Płomień wystrzelił w górę, mimo, że świece były zapalone, w pomieszczeniu zrobiło się bardzo mrocznie. Nagle, nie wiadomo skąd, rozbłysło krwistoczerwone światło, z którego wyszedł...znajomy Annie lekarz.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW On viuen les histories. Descobreix ara