VI

150 17 2
                                    

Kolejne dni mijały podobnie. Dziewczyna chodziła na łyżwy, przesiadywała w bibliotece, pomagała ciotce w drobnych porządkach i korzystała z Internetu. Jednak czuła się bardzo samotna. Nikogo tu nie znała, no może oprócz poznanej pierwszego dnia, Joan. Ale od tamtego momentu nie widziała rudowłosej. W ogóle, ich domek znajdował się na końcu wioski, z dala od jakiegokolwiek sąsiedztwa.
Nastał piątek. Ciocia zawołała ją do siebie.
-Aniu, dziś jest zabawa w naszej remizie. Łatwo ją znajdziesz. Wystarczy pójść w dół naszego wzniesienia, na drodze skręcić w prawo i cały czas prosto. Na pewno będzie tam okoliczna młodzież. Może chciałabyś się wybrać, poznać kogoś? Na pewno jest Ci nudno przesiadywać w małym domku ze starą ciotką.
-Wcale nie, ciociu...-powiedziała dziewczyna, jednak mało przekonująco.
Starsza kobieta tylko się uśmiechnęła i powiedziała:
-Szykuj się. Jest osiemnasta, o dwudziestej zaczyna się zabawa.
Masz tu mały prezent ode mnie, w remizie jest mały sklepik, może będziesz miała ochotę coś przekąsić lub napić się czegoś.-kobieta wręczyła Annie banknot pięćdziesięcio-złotowy.
-Dziękuję.-powiedziała, po czym ruszyła w stronę łazienki.

Po godzinie i trzydziestu minutach, wyszła z domu. Kierując się wskazówkami cioci, doszła w końcu na miejsce. Stała przed wielkim budynkiem, niezdecydowana.
-Ania? Cześć!-usłyszała za sobą.-Nie bój się, wchodź śmiało.
Zachęcona przez Joan, Anna przekroczyła próg remizy.
-Jak Ci mijają wakacje u ciotki?-rudowłosa próbowała przekrzyczeć muzykę.
-Myślałam, że będzie gorzej.-odkrzyknęła blondwłosa.
Joan złapała ją za rękę i poprowadziła schodami w dół. Znajdował się tam sklepik, wspomniany przez Felicję.
-Usiądź przy stoliku, a ja pójdę zamówić coś do picia.
Anna zamierzała w stronę jedynego stolika w pomieszczeniu, który na dodatek był już zajęty. Nieśmiała, zapytała, czy może się dosiąść. Postać, nieokreślonej płci, ponieważ była w czarnym płaszczu z kapturem, który miała na dodatek zarzucony na głowę, jedynie skinęła głową.
Za chwilę przyszła Joan, niosąc trzy szklanki Coli.
-Widzę, że miałaś już przyjemność poznać naszego rozmownego Krystiana.-powiedziała, siadając między Anną, a postacią w kapturze-Ściągaj to, bo przestraszysz moją nową koleżankę!-dodała, zrywając okrycie z głowy, jak się okazało, chłopaka.

Miał około dwudziestu lat, kruczoczarne włosy, spadały mu falami aż za łopatki. Jego czekoladowe oczy miały przenikliwy wyraz. To na pierwszy rzut oka stwierdziła Anna, kiedy zaszczycił ją spojrzeniem. No i był bardzo wysoki.
-Krystian jestem.-powiedział, wyciągając rękę do dziewczyny.
-Anna. Przyjechałam tu na wakacje do cioci.
-Nie przypominam sobie, abym o to pytał.-stwierdził Krystian, wracając do przerwanej lektury.
"Bardzo miły ten Krystian. Nie ma co!!!"-pomyślała Anna.
Chłopak podniósł głowę i lekko rozbawiony spojrzał na Joan.
-No cóż, może już pójdziemy. Na pewno chciałabyś poznać kogoś normalnego.-zaproponowała rudowłosa, kiedy jej towarzyszka  opróżniła szklankę.
-Masz ochotę potańczyć, Kris?-zapytała na odchodne.
Chłopak tylko pokręcił przecząco głową.
-Chodź Ann. Mogę tak do Ciebie mówić? Każdy z nas ma jakieś przezwisko. Ja tak naprawdę mam na imię Joanna, ale każdy mówi mi Joan, albo po prostu Jo. Pójdziemy potańczyć.
Tak też zrobiły. Anna dobrze się bawiła w towarzystwie drugiej dziewczyny. Tego wieczora poznała kilka naprawdę miłych osób. Tańce i zabawy trwały w najlepsze, jednak wszystko kiedyś się kończy. Do remizy przyszedł starszy Pan, którego Jo przedstawiła jako Pana Andrzeja, bardzo miłego człowieka. On miał rozwieźć całe towarzystwo do domów.
-To jeszcze nie koniec rozrywki na dziś.-powiedziała Joan.
Wszystko się wyjaśniło, kiedy wyszły na dwór. Stały tam sanie, zaprzężone w dwa potężne konie, a do nich doczepione były mniejsze sanki.
-Jechałaś kiedyś w prawdziwym kuligu?-zapytała rudowłosa.
Anna pokręciła przecząco głową.
-To się przejdziesz!
Po chwili wszyscy uczestnicy dyskoteki siedzieli w saniach, lub na sankach. Nie było tylko czarnowłosego Krisa.
Anna zapytała o to Joan.
-On nigdy nie korzysta z pomocy Pana Andrzeja. Jeździ tym swoim motorem. Jest trochę dziwny, ale jak się go dobrze pozna, potrafi być miły.
Po półgodzinie Anna była w domu. Cicho się przebrała, bo ciocia już dawno spała i sama udała się na spoczynek.

W mediach wygląd Krisa.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW Where stories live. Discover now