XVII

91 13 0
                                    

Trzy dni później ciocia pozwoliła Annie wyjść na upragnione łyżwy. Nastolatka ochoczo zabrała się za przygotowanie do wyjścia. Ubrała się ciepło i wybiegła na zewnątrz. Nad rzeką czekała już na nią Joan. Blondynka postanowiła na razie nie wspominać jej nic o odwiedzinach praprzodkini ani wiosny i zimy.
-W końcu względnie ciepło, co nie?-zapytała Jo, kiedy pokonywały kolejny kilometr.
Anna nie odpowiedziała, pogrążona we własnych myślach.
-Ann! Halo, tu ziemia!-władczyni jesieni przywołała ją do rzeczywistości.
-Wybacz, co mówiłaś?-odparła blondynka.
Joanna powtórzyła pytanie.
-Biorąc pod uwagę, że mamy środek lata, a jest -25 stopni, to jest cholernie zimno. Ale jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż w ostatnich dniach temperatura wynosiła -40 stopni, to jest upał.-przyznała Anna.
-Jesteś jakaś zamyślona. Czy coś cię niepokoi?
-Nie... Po prostu od kilku dni przeglądam księgi działu Czwartego i do niczego ciekawego się nie dokopałam.
-Jak to? Czyli władanie porami roku to dla ciebie codzienność?
-Od jakiegoś czasu-tak.-przyznała zapytana.
-Spróbuj odnaleźć w sobie moc. To ci się przyda. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej opanujesz nowe umiejętności. To ty jesteś tu najważniejsza i to ty powinnaś pokonać zimę.
-A co, jeśli jej pokonanie spowoduje odwrotny skutek?
-Co masz na myśli?-Jo była zdziwiona tym pytaniem.
-Co będzie, jeśli po przywróceniu ciepła, na Ziemi zapanuje wieczne, upalne lato? Myślę, że zima jest lepsza.
Joanna zatrzymała się gwałtownie w miejscu.
-O czym ty mówisz? Chris nigdy do tego nie dopuści! Znam go bardzo dobrze! Może ma dziwny charakter, ale jest lojalny wobec naszych Rokiń!
-O to właśnie mi chodzi.
-Mów normalnie! Nie rozumiem twojej logiki!!!-zdenerwowała się rudowłosa.
-Jo! Zastanów się chwilę sama! Od kilkunastu lat, na świecie panował podobny klimat! Ile już czasu ty, Chris, Dawe i Ramona sprawujecie władzę nad światem?
-Ja dołączyłam ostatnia. To było pięć lat temu.
-No właśnie. A ta zima panuje od niecałego roku. Dlaczego więc Dawid miałby zbuntować się teraz, a nie na przykład dwa lata temu? Nie uważasz, że to dziwne?-argumentowała Anna.
-Władanie żywiołami to nie jest tylko przyjemność. To duże obciążenie dla osoby dżwigającej taką tajemnicę. Musisz prowadzić normalne życie, dodatkowo sprawując opiekę nad całym światem! A potem przekazać tę władzę innej osobie. To tak, jakby król miał dobrowolnie oddać swoje królestwo komuś innemu. Po czasie sprawowanie opieki nad światem, może się tak spodobać, że nie będziesz chciała się nią dzielić. A to jest jedna z podstawowych zasad.-tłumaczyła Joanna.
-To bez sensu. Przecież ta władza i tak po roku do któregoś z was wróci.
Rudowłosa wzruszyła ramionami.
-A może to właśnie ciebie najbardziej boli oddawanie władzy?-zapytała Anna.
-Myślisz, że to moja sprawka? Dziewczyno, przecież ja robię wszystko, żeby wróciła wreszcie równowaga!
-Przepraszam, nie chcę nikogo obwiniać. Chodzi mi tylko o to, że nie mamy wystarczająco dużo dowodów, aby winić kogokolwiek. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie zgromadzenie wszystkich pór roku razem i ustalenie odpowiedniego planu działania.
-W takim razie musimy powiadomić Rokinię. Powiedz twojej ciotce, że już wszystko wiesz. Ustalcie odpowiedni termin i dajcie nam znać...-Anna przerwała jej wypowiedź.
-Jo, ja nie zamierzam powiadamiać o niczym cioci Felicji.
-Jak to? Chcesz tak po prostu przejąć władzę? Nie możesz!-zaoponowała jesień.
-Zastanów się przez chwilę. Gdyby ciotka była w porządku, powiedziałaby mi już dawno o Władcach Żywiołów. Nie robiłaby tajnych spotkań w tajemnicy przede mną i opowiedziała o tym waszym dziwnym języku.
Rudowłosa stała w bezruchu i milczeniu. W końcu odezwała się:
-Czyli sugerujesz, że Rokinia macza w tym wszystkim palce?
-Tak właśnie myślę.

WŁADCA ŻYWIOŁÓW Where stories live. Discover now