XVIII

98 15 3
                                    

-Nigdy w to nie uwierzę. To jest dziwne myślenie Anno. Rokinia nie mogła nas zdradzić.
-Uważam, że to jest najbardziej prawdopodobna opcja.
Jesień, nic nie mówiąc, jechała za przyszłą Rokinią. Rozmyślała o tym, co przed chwilą usłyszała od koleżanki. W końcu powiedziała:
-Dobrze. Niech ci będzie. Zwołaj naradę Żywiołów. Jestem ciekawa, co z tego wyniknie.
Zmęczenie dawało o sobie znać. Dziewczęta wkrótce wróciły do wioski i zeszły z lodowiska.
-I zrób to jak najszybciej.-dodała cicho władczyni jesieni.-Bo jeśli masz rację, liczy się każda godzina.
Anna z wdzięcznością popatrzyła na rudowłosą. Po kilkunastu minutach rozstały się i każda ruszyła w drogę do domu. Tego samego wieczora, Anna znów podała ciotce krople nasenne i udała się do biblioteki. Przeglądając którąś z kolei książkę, trafiła na rysunek domostwa cioci Felicji. Zaintrygowana, obejrzała go. Na obrazku maleńkim krzyżykiem, zaznaczony był jakiś punkt. Wyglądało na to, że dom posiadał strych.
"Jak to?"-pomyślała blondynka.-"Przecież tu nawet nie ma schodów!"
Postanowiła to sprawdzić. Wyszła na zewnątrz i przyjrzała się budynkowi, porównując z tym narysowanym. Nie ulegało wątpliwości, że to ten sam dom. Ponownie weszła do środka. Podążyła do pokoju gościnnego, gdyż właśnie nad nim powinno znajdować się wejście na górę. Według Anny było to bez sensu. W pomieszczeniu nie było niczego, co pomogłoby komukolwiek dostać się na górę. Jednak... sufit nie znajdował się wysoko. Przyjrzała się dokładniej pułapowi i wtedy to zauważyła. Jedna z drewnianych płyt, którymi był wyłożony, odstawała minimalnie od reszty. Dziewczyna podstawiła pod nią krzesło i przy jego pomocy, dosięgnęła jej. Zbadała ją dłonią, i w końcu to wyczuła. Małe wgłębienie, w którym mieściły się dwa palce. Chwyciła za nie i pociągnęła. Deska obniżyła się, posypał się kurz. Nie zwróciła na to uwagi, gdyż wiedziała, że ciotka mocno śpi. Gdy wysunęła ją do końca, jej oczom ukazały się wysuwane schody. Zapaliła latarkę w telefonie i z duszą na ramieniu wspięła się po nich. Pomieszczenie, które zobaczyła, było niskie i bardzo małe. W środku nie było niczego, oprócz starego zeszytu. Wzięła go ze sobą i dokładnie zamknęła ukryty pokoik, po czym posprzątała wyrządzony bałagan. Zeszyt odniosła do swojego pokoju. Po wieczornej kąpieli, zasiadła w łóżku i zabrała się za jego czytanie. Ku jej zaskoczeniu, stary kajet był pusty. Nic w nim nie było, nawet najmniejszej literki. Przekartkowała dokładnie cały, kartka po kartce. Nic. Sprawdziła jeszcze raz. Gdy doszła do środka zeszytu, poczuła, że ta strona jest inna. Jakby nawoskowana. Widziała kiedyś w telewizji podobny trik. Zapaliła świeczkę i podstawiła nad nią kartkę. Po chwili jej oczom ukazał się napis.

Oto przed Tobą nowe zadanie.
Staraj się słuchać mnie dokładnie.
Gdy południe wybije, stań przy zachodnim skrzydle.
Cień wskaże Ci drogę,
Kroków wykonaj tonę.
Rękę wyciągnij przed siebie,
Skarb pomoże w potrzebie.

Nic więcej. Anna jeszcze raz przeczytała wiersz. Nie rozumiała ani słowa. Czym jest zachodnie skrzydło? Jak cień ma wskazać jej drogę? I jak ma wykonać tonę kroków?
A przede wszystkim-jaki skarb?
W jej głowie kłębiło się wiele pytań bez odpowiedzi. Wiedziała, że najpierw musi zwołać naradę Żywiołów. Ale czy dobrym pomysłem będzie pokazanie im tej zagadki? Tego nie wiedziała.


WŁADCA ŻYWIOŁÓW Where stories live. Discover now