Rozdział 8

4.8K 435 61
                                    

^Adrien^

Stałem przed drzwiami pokoju Marinette. Niby zwykła rozmowa, a stresuję się jak cholera. Co jeśli mi nie odpowie? Albo na krzyczy za ściskanie nosa w nie swoje sprawy.

Zapukałem. Jednak nie otrzymałem żadnego pozwolenia. Niepewnie wszedlem do środka. Momentalnie się odwróciłem. Marinette stała i kończyła zakładać swoje kimono.

- Przepraszam! - krzyknąłem od razu.

- Coś się stało?

- Możesz mi powiedzieć dlaczego to robisz? - spytałem niepewnie.

- Kiedy zaczął się zmieniać starałam się za wszelką cenę mu pomóc. Zresztą nadal to robię. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to trudne być naznaczonym. Ciągle tylko wyrzeczenia. Gdyby nie moje ucieczki ze świątyni pewnie żyłabym tu jako uwięziona. Znajdę sposób aby mu pomóc i uwolnienię się od tego.

- Ale...

- Powiedzialam ci to co chciałeś. Możesz już iść.

Wyszedłem. Wiedziałem, że powinna zostać sama. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Ona to robi ze względu na siebie czy na niego?

Po chwili usłyszałem jakieś krzyki. Wzedłem do głównej sali. Widomą jaki zobaczyłem totalnie mnie zaskoczył. Plagg siedział na plecach Chloe, która leżała na podłodze. Lila natomiast stała i się śmiała. Co za Tempe idiotki.




Naznaczona - MiraculumWhere stories live. Discover now