Rozdział 4

5.8K 566 45
                                    

^Adrien^

Mrinette zaczęła mnie ignorować. Stała się wredna i chamska. Kiedy chciałem z nią porozmawiać, natychmiast znikała. Westchnąłem.

Leżałem wykończony po treningu. Na wprost mnie siedział Plagg w ludzkiej postaci, zajadając ten śmierdzący ser. Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do jego postaci.

- No dalej pytaj. To mnie zaczyna denerwować. Ciągle wzdychasz. Byłeś z tym może u lekarza?

Spojrzałem na niego zdenerwowany. Serio? W takim momencie musi mi przerywać?

- Plagg! - krzyknąłem.

- Bądź cicho bo ją obudzisz - warknął.

- Co? Kogo?

- Marinette. Jako naznaczona ma bardziej wyostrzone zmysły, nawet bardziej niż kwami - odpowiedział od niechcenia.

- Dlaczego?

- Musi bronić świątyni. Potrafi wyczuć i usłyszeń zagrożenie zanim nadejdzie. Po za tym patrząc na godzinę... Zawsze o tej porze chodziła spać.

- Skąd to wiesz?

- Byłem jej kwami, zanim stała się naznaczoną - mruknął, zmieniając swoją postać.

Patrzyłem na niego nie mogąc uwierzyć w to co słyszę. Była posiadaczką miraculum Czarnego Kota?

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - spytałem z wyrzutem.

- Bo nie pytałeś, a teraz daj mi spać.

- Plagg! Nie! Wyjaśnij mi to!

- Mówiłem żebyś się zamknął! - warknął cicho.

- Powiedz mi.

- No niech stracę. Byłem przy niej od kąt skończyła dziesięć lat. Miałem jej chronić jako następczyni, która przejmie świątynie. Po wypadku jej brata musiała mnie oddać, aby przyjąć znaki. To tyle...

- To na pewno nie wszystko!

- Adrien... Opanuj się bo pomyślę, że się zakochałeś.

Zakochałem?

Naznaczona - MiraculumWhere stories live. Discover now