Bo bywa czasem tak... inaczej

1.3K 121 13
                                    


 " Tracimy czas, goniąc za naszymi kłamstwami. 

Każdego dnia mała cząstka ciebie umiera..."



           Niedzielny Chłodny wieczór, zachodzące słońce i zapach unoszącej się w powietrzu jesieni.

Uwielbiam tą porę roku, ma w sobie coś takiego,co sprawia, że moje serce po prostu się cieszy.
Cieszy się spadającymi liśćmi z szarych gałęzi drzew. Z zimnego powietrza, które każe nasuwać na nasze ciała ciepłe ubrania i z pory w czasie której życie na chwilę przestaje biec, uspokaja się i wycisza czekając na zimę. 

Otoczona ciepłym, wełnianym kocem siedzę wygodnie na nowej huśtawce, którą podarował mi Hunter.
To dość miły gest zważywszy, iż od paru dni nie zamieniliśmy ze sobą wielu słów. 
Może przestraszyła go moja szczerość.. Mój wybuch emocji.
Nie chce zaprzątać sobie nim głowy.

Naciskam na ramiona opadający materiał i wpatruje się w przestrzeń  przede mną. 

Las jest o tej porze taki piękny.  Rozmarzam się przez chwilę nad ciemno- czerwonym widokiem liści i zapachem sosen unoszący się w powietrzu. Kilkukrotne skrzeczenia wron wprawiają mnie w jeszcze większą melancholie.
Uwielbiam w nich tą tajemniczość, oszałamiającą węglową szatę i odgłosy jakie ze sobą niosą.

Moja uwaga przenosi się, jednak na pewną siebie sylwetkę Alfy.
Wraca, z jak on to nazywa polowania.
Czarna koszulka w serek  i lekko opadające na biodrach jeansy proszą o podziwianie.
Czasem będąc sama zastanawiam się dlaczego jest taki piękny...
To w zasadzie aż mało prawdopodobne, że ktokolwiek może wyglądać tak dobrze jak on.

-  Cześć, kotek. - Wskakując na lekko poskrzypujące schody, Hunter posłał mi jeden z jego słynnych słodkich uśmiechów, i o Matko ! jeśli żadnej kobiecie nie zmiękły by od tego kolana.

-  Prosiłam żebyś tak do mnie nie mówił ! -  Lekko zachrypnięty śmiech bruneta coraz bardziej kruszy moje mury.

-  A ja mówiłem, że dla mnie jesteś kotkiem. Napuszasz  się, ale tak naprawdę miękniesz,  kiedy tylko jestem w pobliżu. - Uśmiech nie schodzi z jego pewnej siebie twarzy, a moja natomiast stara się oprzeć jego urokowi. -  Musimy porozmawiać masz chwilę ? -  Żołądek lekko poszybował  w górę, kiedy Hunter usiadł koło mnie, kolanami stukając  o moje.

Spoglądam śmielej w jego pełne tajemniczości oczy, jego dobry humor znikł i pojawiło się napięcie.

-  Jasne... pod warunkiem, że odkupisz mi lody, które pożarłeś zeszłej nocy.

Gardłowy śmiech  uniósł się w powietrzu, a ja nie wiedziałam czy śmiać się razem z nim, czy udawać obrażoną.

-  Kotek nie zjadłem twoich lodów, ale pójdziemy do sklepu jeśli chcesz.

Lekki uśmiech pojawił się niespodziewanie na moich twarzy.

-  Ok,  ale i tak wiem, że to ty.

Skwitowałam, żeby nie myślał, że za  zwykle odkupienie smakołyku rzucę mu się na szyję.

- Musimy wyjechać. - Wtrącił nagle przyglądając się mojej reakcji. 

-  Co ? Dlaczego ? - Zalała mnie fala pytań. 

-  Powiedzmy, że tutaj nie jest bezpiecznie, ty nie jesteś bezpieczna.

Lekko zaskoczona zastanawiałam się co może mi grozić, przecież nie mam żadnych wrogów. 

- Żartujesz prawda ? Ja nie mam wrogów.  Wątpię żeby ktokolwiek wiedział o moim istnieniu, nie wspominając o... -  Lekki pomruk przerwał moje wyjaśnienia. 

-  Nie będę cię o nic prosił, nie zachowuj się jak dziecko, jutro wyjeżdżamy. 
Prawie serce wyskoczyło mi ze złości. Ten facet jest taki irytujący.

-  Nie sądzisz, że zasługuje na jakieś wyjaśnienia ! -  Warknęłam oburzona.

Alfa przybliżył się znacznie, odgarniając opadający kosmyk włosów z mojej twarzy. Przez jedną sekundę jego kciuk otarł delikatnie mój policzek,  a ja czułam jak drżę nie z zimna, lecz z jego bliskości. 
Robił to celowo, jestem tego pewna,  wie jak reaguje w jego obecności. 

-  Nie możesz po prostu być grzeczna i mi zaufać.  Kotek nie robił bym tego, jeśli nie było by to konieczne. Powiedzmy, że nie mam opinie przyjemniaczka, nie wszyscy mnie lubią. 

Siedziałam skołowana czując mrowienie w całym organizmie. Kciuk Alfy nie spoczywał teraz na mojej twarzy, lecz na dłoni. 

 Kreśli nim małe kółka. Nie myślałem już o gniewie ale o nim. Hunter przyglądał się chwilę naszym dłonią, które jestem pewna, że pasowały by do siebie w stu procentach. 

-  Wyjadę. - Szepnęłam biorąc swoją dłoń.


Cześć przyjaciele :D 

Co myślicie o Hunterze ?

 Ciekawi co wydarzy się podczas ich podróży? 


HunterWhere stories live. Discover now