Dzień czwarty...

2K 156 9
                                    

     Kim jesteś i co w sobie skrywasz ? Czy mam się bać naszej miłości...

****
Gadriel

Nigdy nie myślałem, że tak będzie mi zależeć na zrozumieniu przez człowieka. 
Stoję właśnie w całej swojej wilczej  osobie przed przerażona Aileen, która nie może uwierzyć w to co widzi.
Do tej pory żaden człowiek nie wiedział o naszym istnieniu, zawsze przez wieki wilk łączył się z wilkiem.
Jestem pierwszy, który spoił się z ludzką rasą.
Patrzę uważnie jak oczy brunetki obserwują każdy skrawek mojego zwierzęcego ciała.  Podziwia mnie mogę to w pełni poczuć.
Dumny zbliżam się do niej, a ona nie cofa się jak to zawsze zwykła robić kiedy jestem człowiekiem. 
Drobne dłonie Aileen głaszcze moje czarne futro na grzbiecie.
Dostaje ciarek, kiedy zanurza twarz obok mojego pyska, nie rozumiem co się właściwie dzieje.
Odchodzę w głąb lasu, nie chce czuć jej uczuć, nie chce czuć swoich.

****
Aileen


Jak mam go zrozumieć...
Jak mam zrozumieć świat, w którym żyje. 
On jest wilkiem - tylko to powtarza mój umysł. 
Od zniknięcia Gadriela minęło parę godzin. Nie wiem czemu mnie zostawił, przecież nie uciekałam, obiecałam...

Postanowiłam, że nie będę czekać na obrażonego Alfe. Nie wiem czym go uraziłam, ale nie miał prawa mnie tak zostawiać. 

Oszołomiona dzisiejszym dniem zmywam resztki nie chcianych myśli. 
Ciepłe strumienie wody obmywają po kolei, najpierw moją twarz a później resztę ciała.  
Odprężona opuszczam zaparowaną kabinę i owijam mokre ciało miękkim ręcznikiem.

- Co ty tu robisz ! - Krzyczę , kiedy w drzwiach dostrzegam wpatrzonego w moje półnagie ciało Gadriela. 

- Chciałem wziąć prysznic, a jak widzisz mamy wspólną łazienkę. - Odpowiedział bez cienia wstydu. Jego chytre i pełne pożądliwości spojrzenie wierciło we mnie dziurę. 

- Wyjdź, chcę się ubrać ! -  Krzyknęłam ponownie, aby jak najszybciej wyprosić stąd  nieproszonego gościa. Jednak ten zaśmiał się tylko uwypuklając  tym samym słodkie dołeczki. 

-  Wyjdź, mówię poważnie...- Starałam się zachować, jak na porwaną przystało, ale nie mogłam znieść jego uroczego uśmiechu, poczułam się jak dziecko w sklepie z zabawkami. - Chyba żartujesz ! - Nie wytrzymałam, kiedy ściągnął z siebie bawełnianą koszulkę, bezgłośny zachwyt opuścił moje usta. To jak zbudowane jest ciało Gadriela nie pozostawia wątpliwości,że jest mężczyzną. Jego tors spowija duży czarny tatuaż, prowadzący od prawej piersi aż po  koniec ramienia. 

Teraz, to ja nie mogę oderwać od niego wzroku, uważnie badam każdy jego zarys, w prawdziwym życiu taki chłopak jak on nie zwróciłby na mnie uwagę. Smutnieje zdając sobie sprawę, że tak naprawdę on mnie nie kocha, ba nawet nie lubi, jestem jego przeznaczoną a to nie oznacza  żadnej miłości. 

Nie chcąc komplikować swojego życia wychodzę z łazienki, zabierając ze sobą bieliznę i koszulkę.  Zaskoczony Alfa stoi w miejscu, jak gdyby nie wierzył,że mogę się mu oprzeć. 

Ten facet jest naprawdę arogancki, pewny siebie i strasznie zarozumiały i on ma być moja bratnia duszą... Wolne żarty. 

 Planowałam dodać ten rozdział jutro, ale po co zwlekać :) 

Pozdrawiam ;* 

HunterWhere stories live. Discover now