Pojawił się i już nie odejdzie...

1.4K 133 15
                                    

                                    Nie chcę żyć wiecznie, bo wiem,że będę żył na próżno...

****

Aillen 

 Poranne promienie słońca, jeszcze nigdy nie dokuczały mi tak, jak dzisiaj. 

Lekko zaspanym krokiem wyszłam z wygodnego łóżka z zamiarem przysłonięcia zasłon. 

- Widzę,że nareszcie wstałaś.-  Nieznajomy męski głos zjawił się  znikąd. Przerażona cofnęłam się do tyłu, niefortunnie stawiając stopę, przez co upadłam bym na podłogę. Jednak  Hunter zjawił się nagle przy mnie, podtrzymując moje ciało przed upadkiem. 

Dopiero pod jego bacznym spojrzeniem i dotykiem palców na nagiej skórze zrozumiałam,że mam na sobie tylko koszulkę. 

- Wybacz, nie mogłem pozwolić żebyś spała w ubraniu. - Głos Huntera zagrzmiał mi w uszach niczym grom. Odsunęłam się od jego natarczywego dotyku i wzroku. 

- Przebrałeś mnie ?!- Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. Jak śmiał ?, kim on do cholery jest.

- Pamiętasz należysz do mnie, co jest twoje, jest też moje.- Wychrypiał z ironicznym uśmieszkiem. 

- Wynoś się stąd ! - Krzyknęłam oburzona, ale nim się spostrzegłam leżałam na ścianie, przyciśnięta jego ręką.  Lekki skowyt wydobył się z moich ust. Byłam przerażona...

- Tym razem wybaczam, ale tylko dlatego,że nie mogę skupić się na niczym innym.- Mówiąc to wolną dłonią wulgarnie przejechał  nią od moich nagich  ud do pępka. Poczułam obrzydzenie i przyjemność jednocześnie. 

Odwróciłam twarz, żeby na niego nie patrzeć. 

Zaraz po wyjściu Huntera opadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Krew napływała mi od nóg do głowy, byłam tak wściekła,że dopiero teraz spostrzegłam, iż moja ręką jest zdrowa. 

Cały dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić w łóżku.  Nie będę rozmawiać z tym okropnym psycholem.
Na moje nieszczęście po pół godzinnym odpoczynku, do pomieszczenia bez pukania wszedł Hunter.

-  Jest zebranie, jeśli mam wami dowodzić musisz tam być. - Wypowiedział to tak bezdusznie, że po części zrobiło mi się przykro.

Zjawia się tutaj znikąd, mówi, że należę do niego i rozkazuje w każdej jednej sprawie.

Wychodzę z ciepłego łóżka zabieram z brzegu znoszone  sweter Gadriela. Jego zapach uspokaja mnie chociaż na chwilę. 

-  Co ty robisz !- Warknął nagle mój wróg i stając przede mną, wyrwał mi tkaninę z rąk. 

-  Oddawaj!  -  Chwyciłam wściekle jego ramię, na co cicho się zaśmiał. 

-  Nie będziesz nosiła rzeczy, która należała do jakiegoś faceta.

Wypowiadając te słowa Hunter nie wiedział nawet jak mnie tym rani..

-  Nie jakiegoś, tylko Gadriela. - Mój głos na chwilę załamał się, aby wzrosnąć w gniewie. -  Nigdy nie waż się tak o nim mówić. Nie jesteś taki jak on, nie znałeś go, więc nie mów jaki był.  - Krzyczałam na niego płacząc jednocześnie.

-  Aillen wyjaśnimy coś sobie raz na zawsze.  - Jego gniewne spojrzenie powodowało szybsze bicie mojego serca. - Nie jestem Gadrielem, wiem, że zginął i że cierpisz, ale jesteś moją Mate. Nie wiesz jak długo cię szukałem, nie odtrącisz mnie z byle błahego powodu.
Może i jestem potworem, ale kiedy będziesz mnie słuchać i traktować z należytym szacunkiem nie zrobię ci krzywdy. Jednak jeżeli jeszcze raz podniesiesz na mnie głos, w obecności naszej  watahy nie skończy się to najlepiej. 

Ocierając łzy z mojego policzka Hunter delikatnie dotyka moją twarz bojąc się, że może mnie zranić. To zabawne rani mnie słowami, grozi mi a dotyka jak piórka. 

-  Ubierz to proszę... - Zdjął z siebie czarny przylegający sweter i podał mi. Naprawdę chce mieć nade mną kontrolę...

-   Chodźmy - Wyminęłam go,czym prędzej schodząc na dół, może mi być zimno, ale nie przyjmę jego rzeczy.

Całe zebranie przebiegło w dość spokojnej atmosferze.
Wszyscy poddali się nowemu Alfie.
Przemawiając, do wszystkich jego głos był pełen władczości i siły. 
Od Bety dowiedziałam się, że nowy Alfa jest jednym z dzikich, to znaczy z tych, którzy nie podlegają nikomu. Nie miał watahy, zawsze podążał sam, i co najstraszniejsze, jest naprawdę groźny. 
Podobno tam gdzie się pojawiał siał spustoszenie, z wrogami rozprawia się osobiście.
Każdy się go boi i każdy go unika.

Zostając sam na sam z Hunterem postanawiam wyjaśnić z nim kilka spraw. Nie będę ,już grzeczną dziewczynką, jeśli chce żebym była jego musi na mnie zasłużyć. 

- Możemy porozmawiać ?- Pytam, kiedy tylko ostatni członek watahy wychodzi z pomieszczenia. Zestresowana trzęsącymi rękami zamykam drzwi i podchodzę do stołu. 

- Chciałam wyjaśnić kilka spraw.- Spoglądam nieśmiało w czarne oczy Alfy i zastanawiam się o czym myśli. 

- Słucham najdroższa.- Naumyślnie przeciąga ostatnie słowo, jednak nie dam się wyprowadzić z równowagi, nie teraz.

- Na początek chce wiedzieć kim jesteś. - Kończę a oczy szatyna nieznacznie smutnieją, w porę jednak przytomnieje i na nowo przybiera złą maskę.

- Zapewne słyszałaś, już najciekawsze plotki, jednak dla jasności nie zabijam dla zabawy. 

Kiedyś polowałem na takich jak ja, na wygnanych. Tropiłem ich i wymierzałem karę, jednak przestałem służyć innym. Jestem niezależny, nigdy nie wrócę do tego co było.- Alfa skończył a moja mina mówiła, że jest w niemałym szoku. 

- Byłeś wygnany ?- Zapytałam zaskoczona, jednak Hunter szybko wykręcił się z udzielenia  mi odpowiedzi.

- Jesteś czysta ?-  Zaskoczona nie do końca wiedziałam o co pyta.

- Pytam najdroższa czy jesteś dziewicą.-  Gdy jego usta wypowiadają ostatnie słów omal nie dławię się śliną. 

Ma tupet, nie ma co !

- Chyba żartujesz, nie będę z tobą o tym rozmawiać.- Ze zdenerwowania odgarnęłam przylegające do piersi włosy i zarzucam  je za plecy.  Moja twarz w stu procentach przybrała czerwonego koloru. 

- Dobranoc Alfo.- Rzuciłam oschle, szybko oddalając się do wyjścia. 

- Nawet nie wiesz, jaki jestem zaszczycony.- Odpowiada zaczepnie nim wychodzę. 

 Jestem prze szczęśliwa,że nie dzielę z nim jednego pokoju, na szczęście zboczony Hunter sypia w biurze. 


No i mamy kolejny rozdział :) 

Jeśli się podoba zostaw gwiazdkę :)

Pozdrawiam "")

HunterWhere stories live. Discover now