#34

438 25 21
                                    

Nagle usłyszeliśmy wybuch. W oddali wybuchło coś dużego. Czyli jednak granat dymny  to była tylko zabawa. Ja, Buster i Carl ruszyliśmy w celu znalezienia Ricka, bo miał przecież dziecko. Nie przeszliśmy dobrych trzech metrów, a już było słychać strzały, potem wybuch, po którym strzelanie ustało.

Wyobraziłam jak wiele osób musiało już zginąć, a ile dopiero zginie. To po części wina Carla, bo gdyby wtedy nie krzyknął nie byłoby zamieszania. Chociaż z drugiej strony, sama nie wiem czy bym się zgodziła. Pewnie nie... Nie wiem! To zbyt ciężka decyzja żeby podjąć ją ot tak. Mój tata mawiał ,,Nie podjęcie decyzji to podjęcie trudnej decyzji". Teraz rozumiem jego słowa. Kiedy nie podejmujesz decyzji to podejmujesz decyzję o nie podjęciu decyzji.  Jaki to ma sens? Niby ma...

Kolejny wybuch dało się usłyszeć, kiedy pył już zupełnie opadł. Zobaczyłam Ricka klękającego nad dzieckiem. Miał nóż w ręku
-Co ty wyprawiasz?!- spytałam
-O tym chciałem ci powiedzieć...- węstchnął smutno- tydzień temu do domu wtargnął sztywny... Judith jest zadrapana...- uklęknęłam i zaczęłam płakać. Dziecko zaczęło płakać, po chwili płacz ustał, a ja zamknęłam oczy, uświadamiając sobie co się właśnie stało

Patrzyłam na niego z wyrzutem
-Jak mogłeś to zrobić- krzyczałam na Ricka. Kto zabija własne dziecko?!
-Ona by cierpiała Tilly- powiedział smutno 
-Nie!- krzyknęłam łapiąc się za włosy i płacząc jak nigdy dotąd 
-Tak mi przykro - przytulił mnie płaczący Carl
-Nie!- odepchnęłam go od siebie. Jak można skrzywdzić taką istotkę? Pobiegłam w stronę Ricka, ale nie zdążyłam, bo usłyszałam strzał. Padłam na kolana i zamknęłam oczy.

Odwróciłam się lekko otwierając oczy. Carl zastrzelił sztywnego, który na mnie szedł.
-Tills- podszedł powoli, jakbym miała go zaatakować-  wszystko w porządku

Nie kontaktowałam. Czułam się jakbym właśnie straciła cząstke siebie, jakby to było moje dziecko. Czułam się oszukana przez los. Wszyscy zawsze mówili ,,będzie dobrze". Gówno prawda. Zaczęłam się słabo czuć ,,choroby: wada serca" cholera...

CIEMNOŚĆ

To dziwne uczucie, kiedy budzisz się w lesie, lekko obolała na kolanach chłopaka, za którym niegdyś szalałaś, a na przeciw leży Jezus z twoim psem. Brakuje tu tylko jednorożców i makareny.

-Tilly! Paul!  Zbudziła się!
-Co jest?- spytałam łapiąc się za głowę
-Wszystko już w porządku- uśmiechnął się Paul. Wtedy zobaczyłam wszystko co się stało.
-Wszyscy nie żyją, prawda?- spytałam patrząc w przestrzeń
-Nie wiemy kto konkretnie nie żyje, ale wielu ludzi- odparł smutno
-Rozumiem-  wstałam i podeszłam do plecaka. Wzięłam kilka kartek i długopis.  Podeszłam do Paula i spojrzałam w oczy. Pocałowałam go. Zawsze chciałam to zrobić. Coś do niego czułam...

(Załóżmy, że to nie Daryl xD)Podeszłam do Carla i go przytuliłam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


(Załóżmy, że to nie Daryl xD)
Podeszłam do Carla i go przytuliłam... Podeszłam do Bustera i dałam mu buzi w pyszczek.

Poszłam w stronę lasu nie zwracając uwagi na wołanie mojego imienia. Kiedy odeszłam wystarczająco daleko zaczęłam pisać na kartkach. Zapisywać to co czułam, myślałam, wiedziałam.  Kartki były zapisane słowami z mojego serca. Przystawiłam pistolet do skroni.  Czy właśnie tak wygląda mój koniec? Czy powinien tak wyglądać?

-A panienka dokąd ?  - poznałam ten głos
- A przejść się, a pana co to interesuje, panie Carl hmmm?- spytałam z taką samą powagą
-Martwię się o panienkę
-Dobra, przestańmy, bo to głupie- zaśmiałam się

-Carl zwariowałeś- nakrzyczał na niego Rick. Nie zwracając na krzyki ojca podszedł do  mnie. Po moich policzkach ciekły łzy. Może była zła, ale zawsze mnie wspierała. Nie rozmumiem świata. Jest dziwny, okrutny i niesprawiedliwy. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Carl, który wycierał łzy z moich policzków.

Przestań pieprzyć tylko mi pomóż- zaśmiał się Jezus pakując torby do samochodu
-To co? Nie będzie was dwa tygodnie?- spytała Karolina
-Mhm, trzeba jechać do tej osady chociaż trochę pomóc- ziewnęłam pomagając w pakowaniu
-Tylko na siebie uważaj- Przytuliła mnie brunetka
-Nie mów jak moja mama- wywróciłam oczami
-Sorka- uśmiechnęła się

-Rozumiem- powiedział smutno. Chyba za długo myślałam- ale czemu się mną bawisz, najpierw się...- przerwałam mu całując go.
-Kocham cię- powiedziałam bardzo cicho, bo nie mogłam głośniej
-Ja ciebie też- powiedział po czym mnie pocałował

*STRZAŁ*

--------------------------------------------
Możecie mnie zabić, ale miałam straszną ochotę zabić główną bohaterkę. Jeszcze 2 rozdziały (:(
W ogóle zakochałam się w Panic! At the Disco!
Przypominam o ankiecie:
O czym pisać kolejne?
A. Harry Styles
B. Wojna ( dziewczyna radzi sobie po wybuchu wojny nuklearnej)
C. Magia i ogółem czary (fantastyka)
D. Jakieś proste opowiadanie
E. Inne (pisz jakie)
F. Naruciak
G. Dawid Podsiadło
Osoby biorące udział w ankiecie proszę o komentarz ,,#ANKIETA (i np. B)"
~Telli💫

Run Away! ~ TWD Carl GrimesWhere stories live. Discover now