Rozdział 21

11 0 0
                                    

Norman Jayden

Środa 21:55

63 mm deszczu

Przyszliśmy do psychologa, u którego leczył się Ethan Mars. Na moje nieszczęście jest tu też Blake, a on nie będzie się patyczkował. Podchodzi do psychologa i siada na fotelu.

- Jestem porucznik Carter Blake, a to agent Norman Jayden z FBI. Według naszych informacji Ethan Mars jest pańskim pacjentem. Chcielibyśmy zadać panu parę pytań o niego.

- Przykro mi, ale to niemożliwe – odpowiada spokojnie psycholog.

- Że co proszę? - Blake zaczyna się denerwować.

- Obowiązuje mnie poufność. W żadnym wypadku nie mogę mówić o pacjentach.

- Moim zadaniem jest znaleźć Shauna Marsa i mam w dupie jakieś pierdolone zasady – mówi nad wyraz spokojnie Blake. Wkraczam do akcji.

- Ma rację... Prawo mówi, że musi nam pan powiedzieć.

- Przykro mi. Nie mogę pomóc. Poproszę panów o wyjście – odpowiada spokojnie psycholog.

- Musi pan współpracować, dla własnego dobra – brzmi to jak groźba, a Blake nie rzuca słów na wiatr. Wstaje z fotela. Zaczyna się robić niebezpiecznie.

- Czy pan mi grozi?

- Ja tylko dobrze panu radzę, doktorze. I radzę posłuchać – mówi Blake i opiera się na biurku psychologa.

- Zadzwonię na policję i złożę skargę na pana zachowanie – teraz Blake naprawdę się wkurzył.

- Doktorze, zaczyna mi pan grać na nerwach – mówi ostro i podchodzi do psychologa. - Zależy mi tylko na uratowaniu dzieciakowi życia – wyrywa mu telefon z ręki i rzuca go na ziemię. Łapie psychologa za szyję i zaczyna powoli zaciskać rękę. - Więc niech pan będzie tak dobry i powie nam, co pan wie, albo zaraz PUSZCZĄ... MI... NERWY!

- Puść mnie! Nie ma pan prawa... - Chcę ratować psychologa, ale z drugiej strony może to pomoże. Blake puszcza na chwilę psychologa, aby zaraz złapać go za kołnierz i rzucić na biurko. Mężczyzna spada z drugiej strony.

- No, doktorze, zrobimy to po dobroci, czy nie. Wybieraj pan... - Blake obchodzi biurko dookoła i łapie psychologa, opiera go o biurko, uderza w nos i brzuch. Nie wiem, co zrobić! Blake znowu okłada doktora po twarzy. Jestem wściekły na Blake'a.

- Natychmiast puść tego człowieka, bo cię zgłoszę, a wtedy odsuną cię od sprawy! - prawie, że krzyczę mu do ucha. Blake odpuszcza, teraz atakuje mnie.

- Co się z tobą dzieje, Norman? Masz cykora? Już nie zależy ci na ratowaniu Shauna Marsa?

- Chcę ratować Shauna Marsa, tak samo jak ty. Ale to nie znaczy, że jestem ponad prawem. Więc, do cholery, natychmiast skończ te cyrki! - mówię ostro. Widać, że Blake chce coś powiedzieć, ale przerywa mu psycholog. Uspokoił się. Siedzi na biurku.

- Ethan Mars cierpi na zaburzenia po śmierci pierwszego syna... Czuje się za nią odpowiedzialny. To rodzaj chorobliwej neurozy. Ma urojenia, widzi martwe ciała... - psycholog powoli podchodzi do biurka i sięga do jednej z półek. Mam nadzieję, że nie ma tam pistoletu. Na szczęście wyciąga coś małego, coś co mieści mu się w zaciśniętej dłoni. - Kilka tygodni temu, po jednej z naszych regularnych sesji, znalazłem to na podłodze, musiało mu wypaść z kieszeni... - rozkłada rękę. Naszym oczom ukazuje się figurka origami...

Heavy RainWhere stories live. Discover now