Rozdział 15

35 0 6
                                    

Ethan Mars

Środa 11:03

49 mm deszczu

Idę do tego garażu, z którego mam kartę. To publiczne miejsce, pełno tu ludzi. Wchodzę do środka. W kółko myślę o tej studni – Shaun musi być wyczerpany... ale przynajmniej żyje! Zrobię wszystko, żeby go wyciągnąć. Podchodzę do mężczyzny, który naprawia coś pod samochodem.

- Przepraszam – próbuję grzecznie. Facet nie reaguje. - Hej! - mężczyzna wysuwa się spod samochodu.

- O, ha, przepraszam, nie zauważyłem pana... Pomóc w czymś? - pyta. Jest to starszy, wąsaty mężczyzna, nic szczególnego. Podaję mu kwit.

- Jestem po... samochód – mówię niepewnie. Mechanik wyciera ręce w ubranie i bierze ode mnie kartę. Idzie z nią do budki. Za chwilę wraca z kluczykami.

- Oj, cierpliwy z pana człowiek, szefie! - śmieje się. - Samochód stoi tu już dwa lata! Co miesiąc bierzemy go na przejażdżkę i sprawdzamy opony i akumulator, tak jak pan sobie życzył – zabójca musiał chcieć, aby samochód był sprawny. Mężczyzna pokazuje mi na windę. - Tędy. To będzie trzeci poziom w dół – uśmiecha się i idzie do swoich spraw. Biorę kluczyki i wchodzę do windy. Wybieram poziom -3 i jadę w dół. Winda za chwilę się otwiera. Na dole jest kilka samochodów. Klikam guzik na kluczyku. Ostatni samochód miga kierunkowskazami. Podchodzę do niego i wsiadam do środka. Chcę otworzyć schowek, ale jest zamknięty. Zaglądam do kieszeni w drzwiach. Jest tam GPS. Ustawiam go w stojaku i włączam.

- Twój cel znajduje się cztery kilometry stąd. Wyjedź z parkingu i skręć w prawo – odzywa się miły kobiecy głos. Na GPS'ie wyświetla się trasa. Odpalam samochód i wyjeżdżam. Przez całą drogę GPS prowadzi mnie komendami: ,,skręć w lewo", ,,skręć w prawo". Po kilku minutach wyjeżdżam na autostradę. Leje niemiłosiernie, a do tego jest mgła. Nic nie widać przez szybę.

- Dotarłeś do celu podróży. Czy jesteś gotowy wykazać się odwagą i uratować syna? Słuchaj uważnie. Wjedź na autostradę i przez pięć kilometrów jedź pod prąd. Jeśli w ciągu pięciu minut nie dotrzesz do celu, przegrywasz – mówi GPS. To, to są ,,próby odwagi"? Nie chcę umierać. Nie tu i nie w taki sposób. Uda mi się, zrobię wszystko, żeby uratować syna. Jeśli dam radę, będę miał pierwsze litery do szubienicy. Spoglądam na wyświetlacz. Czas ruszył. Mam zaznaczoną trasę. Puszczam hamulec. Ruszam. Samochody trąbią. Omijam je jak mogę. Pojawiają się przed samą maską. Muszę zdążyć skręcić. Ocieram się o następne pojazdy. Na chwilę tracę panowanie nad samochodem. Boże! Pomocy! Opanowuję go. Jadę poboczem. Nagle przed maską pojawia mi się samochód... zepsuty... ktoś go naprawia. Ostro skręcam kierownicą. Samochód się ślizga. Odbijam się od autobusu. Na drodze trwa remont! Stoją tam ludzie! Omijam ich jak umiem. Jednego lekko potrącam. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Jadę dalej. Bramki! Muszę wycelować między słupy z betonu. Z wielką prędkością przebijam się przez szlaban. Rozsypuje się w kawałki. Za bramkami stoją dwa radiowozy. Ruszają za mną.

- Do celu podróży pozostał jeszcze kilometr – mówi GPS. Wciskam gaz do dechy, ale radiowozy są szybsze. Zjeżdżam na jeden z nich. Rozbija się o betonowe barierki na poboczu. Mijam trzy ciężarówki. Jedna z nich wpada w poślizg rozbijając drugi radiowóz. Przede mną pojawia się blokada policyjna. Przebijam się przez nią. Policjant przestrzela mi koło. Muszę opanować pojazd. Nie daję rady. Wypadam z drogi. Samochód leży do góry kołami. Zaczyna się palić.

- Cel osiągnięty. Naciśnij ekran – budzi mnie GPS. Chyba na chwile straciłem przytomność. Naciskam ekran. - Twoja nagroda jest w schowku. Klucz jest wewnątrz GPS'a – biorę urządzenie i rozbijam je o dach. Biorę klucz. Powoli przesuwam się w stronę schowka. Ból jest okropny. Po skroni leci mi krew. Z wysiłkiem sięgam do schowka, otwieram go, a ze środka wypada... kolejna bateria do telefonu. Biorę ją i szarpię za pasy. W końcu ustepują. Kopię w szybę za sobą. Jestem wolny. Wypełzam z samochodu i uciekam jak najdalej od niego. Wszystko mnie boli. Muszę dać radę, dla Shauna. Wyciągam telefon i wkładam drugą baterię. Pojawia się obraz... Shaun... synku... Wideo się urywa. Na jego miejsce pojawia się kilka liter:

-5---------

R---E---T----

Oglądam się i w tym momencie samochód wybucha. Płaczę... mój Shaun... idę w stronę motelu. Muszę odpocząć. Chyba mam złamane kilka żeber. Boli... bardzo... 

Heavy RainWhere stories live. Discover now