Rozdział 6

37 4 0
                                    

Ethan Mars

Wtorek 13:00

19 mm deszczu

Jestem u psychologa. Kazał mi oglądać jakieś plamy i mówić, co widzę. W czym mi to ma pomóc? Mimo wątpliwości posłusznie wykonuję jego polecenie.

- Nietoperz, głowa wilka, krab, martwi... śmierć - obrazki odjeżdżają, a ja mogę wreszcie wstać z fotela. Jakaś dziwna opaska bada mi coś w mózgu.

- Mam twoje wyniki rezonansu. Wszystko wygląda dobrze, nie ma śladu urazów powypadkowych... - mówi psycholog powoli. - Bardziej martwi mnie twój kiepski stan psychiczny... Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz się podnieść, Ethan. Nie możesz się winić za to, co się stało.

- To moja wina, że Jason zginął. Żyłby dalej, gdybym się lepiej nim opiekował - psycholog jest chyba jedyną osobą, której do końca ufam i mogę mu powiedzieć wszystko, co czuję.

- To był wypadek. A te zdarzają się każdego dnia. Nie możesz wiecznie obwiniać się za śmierć syna. Co u Shauna?

- Wiem, że jest bardzo nieszczęśliwy. On nie rozumie tego, że nie potrafię okazać mu uczuć.

- A co z tobą, Ethan? Jak Ty się czujesz?

- Ja straciłem chęć do życia. Nie widzę sensu, żeby to ciągnąć.

- Nawet dla twojego syna Shauna?

- Nie uratowałem Jasona. Shaun nie potrzebuje takiego ojca.

- Chciałbyś mi jeszcze o czymś powiedzieć, Ethan? - pyta. W tym momencie przypomina mi się sytuacja z zanikiem pamięci... pojawieniem się na ulicy...figurką origami... Czy mogę mu o tym powiedzieć?

- Nie... nie - chyba nie mam na tyle odwagi...

- Czyli zakończyliśmy sesję. Wrócimy do tej rozmowy w przyszłym tygodniu - mówi psycholog. Zdejmuję z głowy opaskę.

- Miałeś szczęście, Ethan. Ludzie rzadko przeżywają tak poważne wypadki...

- Nie uważam, że to szczęście, doktorze...- rzucam i wychodzę z gabinetu.

Heavy RainWhere stories live. Discover now