Rozdział 13

49 1 0
                                    

Norman Jayden

Środa 9:31

47 mm deszczu

- Zabójca jest biały, w wieku od 30 do 45 lat. Nie działa pod wpływem impulsu, ale bardzo dokładnie planuje swoje zbrodnie. Nie łączą go z ofiarami porachunki osobiste. Zakrywa ich twarze błotem, żeby zachować ich anonimowość. - opowiadam zgromadzonym. Jesteśmy w jakiejś małej salce nazywanej ,,konferencyjną". Przynajmniej ktoś przyszedł i mnie słucha. Na ścianie za mną wyświetla się projekcja z okularów IWO.

- Więc czemu zabija ofiary, skoro nic do nich nie ma? - pyta kapitan.

- Dla niego są bardziej wyobrażeniami, symbolami. Zapewne dlatego zostawia przy nich figurki origami i orchidee. Według niego to forma przeprosin za to, co im zrobił...

- Ciekawe... A dokąd nas to prowadzi? - tym razem to Blake. Jest ironiczny, ale ja nie dam się wytrącić z równowagi.

- Drapieżnika łatwiej wytropić, kiedy pozna się jego zwyczaje.

- Może w książkach się to sprawdza, ale tu chodzi o życie dziecka - Blake dalej próbuje mnie zdenerwować.

- Niech pan mówi dalej - ucina naszą rozmowę kapitan.

- Jeden szczegół zwrócił moją uwagę - czas pomiędzy zniknięciem ofiary, a znalezieniem ciała waha się od trzech do pięciu dni, ale suma opadów zawsze wynosi 15 cm, plus minus 10%.

- A co to niby znaczy?

- Wszystkie ofiary utopiono w wodzie deszczowej. Zabójca działa tylko jesienią, gdy opady są duże. Możliwe, że morderca umieszcza ofiary w otwartym od góry zbiorniku, który powoli napełnia się deszczówką. Im mocniej pada, tym mniej czasu zostaje ofierze... Potem zająłem się geograficznym rozkładem morderstw. Zazwyczaj zabójca pierwszy raz morduje blisko miejsca zamieszkania - chodzi o to, żeby miał się gdzie ukryć w razie kłopotów. Gdy zyskuje pewność siebie, oddala się od kryjówki. Analizując miejsca zniknięcia ofiar, udało mi się nakreślić strefę, w której może mieszkać zabójca.

- Jak duża jest ta... ,,strefa"? - pyta nieco zdezorientowany Blake.

- Teraz... 25 kilometrów.

- O świetnie. Na takim obszarze mieszka z 10 tysięcy ludzi. Będziemy przesłuchiwać jednego po drugim? - no to miarka się przebrała Blake. Nie będę wysłuchiwać jego ironicznych historyjek.

- Może nie znamy adresu zabójcy, ale to jakiś początek... Blake, jeśli ma pan lepszy pomysł, chętnie posłucham! Śmiało, zamieniam się w słuch. - prawie, że krzyczę. Na Blake'u nie robi to wrażenia. Za to kapitan wtrąca się, żeby mnie uspokoić.

- I co dalej?

- Macie dwóch podejrzanych odpowiadających profilowi psychologicznemu, można ich powiązać ze strefą. Chciałbym ich przesłuchać.

- Cholera jasna, tracimy czas na bzdury, a zabójca jest na wolności. Ruszmy tyłki i znajdźmy go! - Blake krzyczy na... kapitana. Koleś nie ma pohamowań.

- Blake, mam już dosyć tego jęczenia! Ile już czasu ścigacie faceta? Dwa lata? No i co, udało się kogoś złapać? Nie, cholera! Absolutnie nikogo! - trochę mnie poniosło.

- Co, znasz się lepiej na robocie, bo masz dyplom psychologa i odjechane patrzałki? Coś ci powiem, koleżko - na ulicy to wszystko gówno znaczy. Ty zasrany biurokrato!

- Mam zadanie znaleźć zabójcę i właśnie to mam zamiar zrobić - z tobą lub bez ciebie.

- Ty sukinsynu... - Blake wstaje. Robi się niebezpiecznie.

Heavy RainWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu