14. Odwiedziny (MARATON!)

136 6 4
                                    


ROMAN REIGNS POV.

Wszędzie poczuje ten zapach. Gofry! Szybko wytarłem się i ubrałem w nowe rzeczy. Zawsze mam u Nikki dodatkowe rzecz, bo często u niej jestem. Wyszedłem z łazienki i z prędkością światła zbiegłem ze schodów.

-Jak ty mnie rozpieszczasz-powiedziałem oblizując ślinkę, gdy moja przyjaciółka położyła nową porcję gofrów.

-Wiem.-uśmiechnęła się szyderczo.-Siadaj-dodała, a ja posłusznie usiadłem na krześle obok. Od razu wyciągnąłem rękę po gofra. Położyłem go sobie na talerzu i wziąłem do ust. Pycha. Nikki zawsze dobrze gotowała, ale jeszcze lepiej walczyła. 

-To o której idziemy do Brie?-spytałem, gdy przełknąłem pierwszy kęs gofra.

-Możemy tak za  godzinę? OK?

-No spoko.

Po 30 minutach razem z Nikki zjedliśmy śniadanie. Wziąłem się za zmywanie naczyń, a Nikki poszła się przebrać. Nie mam pojęcia jak może się teraz czuć Daniel. Dowiedział się o ciąży, nawet nie wiedząc kto jest jego ojcem. Na pewno ma teraz ciężko, ale nie może się poddawać. To na 100 procent jego dziecko. Po dobrych 20 minutach przyszła Nikki. Była ubrana w białą bluzkę, na którą założyła czarną kurtkę,  czarną spódnicę i do tego wszystkiego wysokie, czarne buty na obcasie. Włosy oczywiście zostawiła rozpuszczone. Wyszliśmy z domu i poszliśmy w stronę samochodu Nikki. Po 10 minutach byliśmy w szpitalu. Gdy weszliśmy do niego zobaczyliśmy Brie i Daniela wychodzących z sali wraz z lekarzem. Gdy nas zobaczyli od razu na ich twarzach pojawił się uśmiech. We dwoje patrząc na nich uśmiechnęliśmy się. Podeszliśmy do nich.

-Cześć-zaczęła Nikki i przytuliła Brie oraz Daniela. Ja jak to bywało przybiłem piątkę z Danielem i pocałowałem w policzek Brie.-Jak się czujesz?

-Już lepiej. Możemy jechać do domu?

-Ok. To my pojedziemy moim samochodem, a ty i Nikki jeździe drugim.-powiedział Daniel. Wszyscy kiwnęli głowami i udaliśmy się do samochodów. Po kilku minutach byliśmy przed domem Daniela i Brie. Ich dom był piękny, ale i też przytulny. Lubiłam tam przebywać. Zawsze była tam fajna atmosfera. Razem z moją siostrą, jej mężem i Romanem weszliśmy do domu. Od razu na wejściu zobaczyłam wielki stół w salonie oraz ogromną kuchnię. Chociaż Brie nie gotowała zbyt często to i tak mieli większą kuchnię od mnie. Usiedliśmy przy stole.

-A więc... co z dzieckiem?-zaczęła niepewnie Nikki.

-Na razie ciąża idzie dobrze.

-A... kiedy będzie wiadomo coś więcej-dopytywała się moja przyjaciółka. Oczywiście każdy wiedział o co chodzi.

-Powinniśmy wiedzieć za miesiąc.

-A ok

NIKKI BELLA POV.

Gdy zobaczyłam w szpitalu uśmiechniętą Brie od razu zrobiło mi się lepiej. Jeszcze chwilę pogadaliśmy, a potem Brie i ja poszłyśmy zrobić herbatę. Chłopacy zostali i zaczęli gadać o swoich sprawach.

-Musisz się ze mną w weekend wybrać na zakupy. Widziałam w galerii zajebistą sukienkę. Muszę ją przymierzyć.-powiedziałam

-No dobrze-powiedziała uśmiechnięta.

-Dlaczego się śmiejesz?-spytałam zdziwiona.

-Bo widzę, że już nie masz takich wyrzutów sumienia za to wydarzenie-powiedziała. Mój uśmiech, który był na twarzy od kilku minut opadł.

-Ale to nie tak, że ja...-nie dokończyłam bo Brie mi przerwała.

-Wiem i bardzo się cieszę, że jesteśmy tu razem-dodała.Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi mój telefon. Spojrzałam na ekran. Nieznany numer. Nie wiem o co chodzi.

-Muszę odebrać. Poczekasz chwilkę?-spytałam.

-Ok-powiedziała uśmiechnięta. Wyszłam z kuchni i poszłam w stronę basenu. Odebrałam telefon i usłyszałam coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. To był Seth.

-Czego chcesz?-spytałam ostrym tonem.

-Musisz mi pomóc.-zamurowało mnie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

OK NA DZIŚ JUŻ KONIEC MARATONU. PODOBAŁO SIĘ?  WIDZIMY SIĘ ZA TYDZIEŃ!!!

KOMENTUJCIE!!!

LAJKUJCIE!!!

OBSERWUJCIE!!!


DO ZOBACZENIA!!!!!

Trudne życie wrestlerkiWhere stories live. Discover now