♧2♧

1.8K 152 90
                                    

UWAGA OSTRO ZRĄBANY ROZDZIAŁ
*****

Niechętnie wyłączyłem komputer i skierowałem się do łazienki. Dochodziła 22 godzina a ja wciąż nie byłem przygotowany do spania. Zwykle o tej godzinie jestem już na lepszym świecie, lecz tym razem moje plany pokrzyżował czarnowłosy chłopak zwany Levi'em. Szczerze, polubiłem go. Jedyne czym mnie wkurzył to ciągle podrywy oraz obrażanie mojego przyjaciela- Armina. (Pozdro He Man 😏) To chyba nie jego wina, że ma dosyć dziewczęcą urodę i przypomina He Mana? W sumie jak teraz tak na to patrzę to miał trochę racji. Niebieskooki rzeczywiście wyglądał identycznie, jak ta popularna postać. Zaśmiałem się pod nosem. Że też właśnie mój przyjaciel mógł podawać się za tego spedalonego blondyna bez niczyich podejrzeń, bo przecież wyglądał identycznie. Zabawne.

*Tajm skip (następny dzień rano)*

Zaspany otworzyłem oczy, by po chwili znowu je zamknąć przez jasne światło, które na niedługi czas mnie oślepiło. Gdy już trochę przyzwyczaiłem się do panującej jasności niechętnie wygramoliłem się z łóżka i chwyciłem za telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na wyświetlacz. Lekko przetarłem oczy i wszedłem na czat.

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: Witam :3

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: Jak będziesz chciał to możemy dzisiaj pogadać

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: Mam czas po szkole

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: Napisz po 15

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: A teraz idę x3

иαćραиу¢zєкσℓα∂ą69: Pa pa ♥

Po napisaniu kilku wiadomości ponownie odłożyłem telefon na szafkę. Delikatnie się przeciągnąłem i wolnym krokiem skierowałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem i zacząłem się sobie przyglądać. Dzisiaj wyglądam wyjątkowo przeciętnie. Wory pod lekko zaczerwienionymi oczami, wiecznie roztrzepane włosy oraz niezmienny od dłuższego czasu wyraz twarzy. Znudzony zacząłem wykonywać swoją poranną rutynę.

*tajm skip*

Po zakończeniu wszystkich czynności związanych z przygotowaniem się do szkoły, powoli zszedłem na dół. Po drodze postanowiłem pobawić się telefonem co okazało się być dużym błędem. Moją "schodową" (serio nwm jak to napisać) podróż zakończyłem na ostatnim schodku, na którym to się poślizgnąłem. Niefortunnie upadłem na podłogę, uderzając w nią głową. "Kurwa" z moich ust dało się słyszeć ciche, a zarazem donośne przekleństwo.
-Co ty powiedziałeś?!- zza rogu wyłoniła się moja mama. No to teraz mam przerąbane.
-Em..noo..ee- podrapałem się z tyłu głowy -Powiedziałem "parówa"- szybko odparłem, kładąc większy nacisk na ostatnie słowo. Sztucznie się zaśmiałem, powoli podnosząc się z podłogi.
-Parówa? A po kiego grzyba ci parówa?!
-Em no... Zgłodniałem- uśmiechnąłem się.
-Eren'ie Jaeger'ze, do matki się nie kłamie
-Ale ja nie kłamię... Masz tą parówę?- co ja najlepszego wyprawiam ze swoim życiem
-Ehh... Załóżmy, że nic nie słyszałam, ale następnym razem nie będe taka dobra- westchnęła- i chodź do kuchni, dostaniesz tą swoją parówę- ostatni wyraz prawie wykrzyczała. Nie chcąc się narażać na więcej uwag z jej strony, szybkim krokiem udałem się za nią. To się nazywa gra aktorska.

*tajm skip (w szkole)*

•lekcja matematyki•

Po kilku godzinnych męczarniach nareszcie doczekałem się znienawidzonej przeze mnie lekcji, jaką była matematyka. Na domiar złego była to moja ostatnia lekcja, więc byłem już niesamowicie zmęczony. Powoli zająłem miejsce w pierwszej ławce od strony okna. Najlepsze miejsce specjalnie dla mnie. Mówiąc najlepsze oczywiście nie mam tego na myśli. No chyba, że ktoś marzy, żeby siedzieć naprzeciwko tego potwora. Dopiero teraz, gdy mogę policzyć wszystkie pryszcze na jej twarzy i włosy nad ustami, mogę uznać, że gadanie na jej lekcjach jednak okazało się niekorzystne. A mogłem nadal siedzieć w ostatniej ławce, która była oddalona od niej o dobre parę metrów. Do dzisiaj nie wiem jak ten przeklęty potwór, usłyszał mnie z drugiego końca sali. Co gorsza nic WTEDY nie mówiłem. Uważnie słuchałem jej monologu jednocześnie rysując jej karykaturę na ostatniej stronie zeszytu. Wtedy jednak ona postanowiła przenieść swoje kościste dupsko koło mojej ławki. Nawet nie wiem kiedy, stała już nade mną. Gdy otworzyła swą paszczę dało się wyczuć niewyobrażalny smród. Jedyne co usłyszałem to "Eren Jaeger idziesz do dyrektora bla bla bla a potem do pierwszej ławki" czy coś w tym stylu. Nie za bardzo pamiętam to wydarzenie, gdyż byłem wtedy strasznie zestresowany nadchodzącą śmiercią.

*Tu zaczyna się robić dziwnie*
*****

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili do sali wpełzł ten potwór. Był naprawdę szybki i zwinny, co niesamowicie mnie zdziwiło. Na nosie nosił czarne, okrągłe okulary z niewyobrażalnie grubymi szkłami. Wtedy poczułem, że mój koniec jest bliski. Założyłem hełm i przygotowałem się do ataku. Chwyciłem za miecz i w myślach nakierowywałem go na tego demona. "AKYSZ AKYSZ" krzyczałem, jednak szybko zdałem sobie sprawę, że potwór nic sobie z tego nie robi. Lekko uśmiechnął się, co w niemałym stopniu mnie przeraziło. "Grhh" wydał z siebie dziwny dźwięk podobny do szurania meblami. Zacząłem mu się przyglądać. Szybko do mnie przypełzł i lekko się przybliżył. Niemal czułem ten smród dobiegający z jego paszczy. "Arghhh" zaczął na mnie krzyczeć. Nie chciałem marnować ani chwili. Czułem, że mój koniec jest bliski. "Eren Jaeger" zasyczał demonicznie. Postanowiłem zakończyć to raz na zawsze. Chwyciłem za tarczę i rzuciłem nią w niego. Niemal natychmiast usłyszałem stłumiony pisk. "Akysz Akysz! Nareszcie jesteśmy wolni!"-krzyknąłem jedną nogą stojąc na ogromnym głazie. "Idźcie, rozmnażajcie się w moje imię!" Podniosłem miecz do góry. "Dzisiaj nadszedł dzień w którym was wyzwo..." nie dokończyłem bo ktoś szturchnął mnie w ramię. Był to Armin, który chwilę wcześniej obserwował moją walkę.
-Eren, chyba trochę przesadziłeś- szepnął smutno. Rozejrzałem się po sali. Wszystko wydawało się okej, póki wzrokiem nie natrafiłem na leżącą nieopodal nauczycielkę.
-Powietrza- zaczęła się dusić. No to mam przerąbane. Powoli do niej podszedłem. Zmierzyłem jej puls. No zajebiście, nic nie wyczuwam. Zacząłem szukać narzędzia zbrodni. Po chwili znalazłem książkę, która prawdopodobnie miała służyć za moją "tarczę". Postanowiłem upozorwać wypadek. Pośpiesznie chwyciłem za kartkę i ołówek i nabazgrałem na niej list do ewentualnego zaciekawionego powodem jej śmierci.

Droga mamo i tato
Poztanowiłam sie zabić. Moje rzycie nie ma sęsu. Jestem okropnym potforem i nikt mnie nię lóbi. Dlatego rzegnajcie. Zobaczymy sie w piekle

Zadowolony z siebie położyłem kartkę obok jej już nieżywego ciała. Wtedy zdałem sobie sprawę, że powinienem znaleźć jeszcze ewentualne narzędzie zbrodni.
-Ma ktoś młotek?- zapytałem odważnie. Po chwili z ławki podniosła się brązowowłosa dziewczyna. Sam nawet nie mam pojęcia jak się nazywa. Wręczyła mi narzędzie i wróciła na swoje miejsce obserwując dalszy ciąg wydarzeń. Ostrożnie podszedłem do ciała mojej byłej nauczycielki i włożyłem do jej dłoni młotek. Wszystkie czynności wykonywałem nadzwyczaj starannie, w obawie o zostanie przez nią zjedzonym. W końcu potwory mają po kilka żyć.

_ _ _ _ _

WTF sama nie wiem na czym ten rozdział polega xD ale dawno nic nie wstawiałam poza tym obiecałam go paru osobom xD

Przede wszystkim:

Mojemu He Manowi ❤😊 (którego nicku nie podam bo nwm czy chce)

NergaMorte333 ♥ to przez szantaż

I innym, którzy się o to upominali ❤ (jesteście równie ważni ale nie chce mi się wklejać nicków ok)

Kocham was ❤ (A-ww-w jak słodko) wszystkich cnie 💓

Moje kraszi naj naj naj kckckckc 💓💗💖💕

..

.
.

.
Dobra to się robi dziwne xD coś się naćpałam bo rozdział zjebany i moje dopiski również 👌

Do nexta 💕💓💖♥💗❤

Ibf [ereri/riren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz