#19 Zgubiliśmy Minnie

49 10 8
                                    

Huhuhuhu... grubo... Inni gubią skarpetki, komórki, zeszyty, hajs a my zgubiliśmy całego człowieka. Mimo powagi sytuacji odrobinę mnie to bawiło ( zaznaczam, że tylko odrobine, nie jestem sadystą) ale bardziej przerażało. Najbardziej za wszystko obwiniał się Josh.. Wkońcu to on namówił 17 latki na nielegalną impreze w klubie, na picie alkocholu. I to on był jedyną trzeźwą osobą, więc w sumie to on zapomniał o Minnie. No co? Taka prawda. Kiedy przez cały dzień jej nie było zgłosiliśmy całe zajście na policje, niestesty nie dało się nie pominąć tego,że była tam nielegalnie z nami. Oczywiście wiedzieliśmy, że dostaniemy mandat, pouczenie i godzinny wykład o odpowiedzialności, ale teraz to życie Minnie jest najważniejsze. Może porwał ją jakiś zboczeniec, pedofil albo jakiś morderca? Wywiezie ją do innego kraju i sprzeda na targu niewolnikami (za dużo filmów, sorry:D)... Ogólnie byliśmy przerażeni, Ellen dostała konwulsji i wyglądała jakby coś (albo ktoś) ją opentał/opentało.
-Natalie?- przerwał moje rozmyślania czyjś głos [jakby coś to byłam w parku...] Ziignorowałam to, przecież nie moje imię, co nie- Nie udawaj, że nie słyszysz.
Ktoś podszedł do mnie i złapał mnie za ramię.
-Natalie, ja chce tylko porozmawiać.
Dopiero wtedy ogarnęłam,że mówi do mnie.
-Nie jestem żadną Natalie- wycedziłam
- Nie wygłupiaj się- chłopak pogłaskał mnie po włosach, przeszły mnie ciarki.
- Nie jestem Natalie- wrzasnęłam wkurzona i odtrąciłam rękę- Kim ty wogule jesteś, że masz czelność mnie dotknąć?!
- Przestań...- powiedział łagodnie i pocałował mnie w usta, walnęłam go z plaszczaka.
- Co ty robisz? Głuchy jesteś?! NIE JESTEM NATALIE! NAZYWAM SIĘ FRANCHESCA!
- Jasne, a ja to Robin Hood.
- Mówie poważnie! Odwal się , albo zawołam policję!! Czy ty masz coś z głową?!
- Kochanie kto to jest?- usłyszałam głos jakiejś dziewczyny kilka lat odemnie starszej. Super jeszcze tylko tego brakowało.
-Kochanie...? - chłopak patrzył to na nią to na mnie. Na twarzy miał odmalowane ogromne zdziwienie. Po kilku minutach zrozumiałam dlaczego... dziewczyna wyglądała prawie identycznie jak ja. Ekhem mamo czy ja o czymś nie wiem?- pomyślałam.
- Fran?- zapytała drżącym głosem.
-Taaa...a ty to kto?- ale nie odpowiedziała tylko podbiegła do mnie i przytuliła. Nie wiem czemu ale odwzajemniłam uścisk. Wtuliłam się w nią. O tak znałam ten uścisk, znałam zapach. Mama- pomyślałam- pachnie jak mama. Łzy napłynęły mi do oczu. Zaczęłam płakać.
-Kim jesteś?- zapytałam cichutko
- Jestem Natalie... szukam cię od wielu lat- jej twarz była cała czerwona od płaczu.
- Aaa..ale dlaczego? -byłam zaskoczona.
- Jestem twoją siostrą.
- Moją....
- Siostrą... tak wiem- powiedziała- nie wierzysz ale spójrz- pokazała zdjęcie na którym jest ok. roczna dziewczynka i mama w ciąży ,pewnie z mną, która ją przytula. No tak, zawsze wydawało mi się podejrzane, że nie mam żadnych zdjęć z tamtego okresu .. tłumaczyłam to sobie tym, że tamte wspomnienia są dla mamy zbyt bolesne. Cóż wydaje historia była zgoła inna od jej wersji.
-Jak to możliwe..- załkałam.
-Mama cię okłamywała.
-Okłamywała- powtórzyłam jakby nie rozumiejąc znaczenia tego słowa. Natalie patrzyła na mnie ze współczuciem.
- Muszę ci jeszcze tyle wyjaśnić... Co powiesz na kawę- zaproponowała. Już chciałam się zgodzić ale:
-Nie mogę- westchnęłam- musze iść na policje składać, bo zgubiliśmy moją koleżankę i wgl.
- Złożysz je później.. załatwie ci to. Wiesz, mam swoje sposoby- powiedziała.
- Jest asystentką na komisariacie (robi kawy) -do rozmowy poraz pierwszy wtrącił się chłopak.
- Zamknij się- dźgnęła go w brzuch, a ja się zaśmiałam. Cudowna para.
- No dobra.
_________________________________
-Mieszkałas tu od urodzenia i ani razu się nie spotkałyśmy?- byłam zaskoczona.
- San Francisco to duże - powiedziała bez przekonania.
- Albo rodzice tak się zmawiali żebyśmy się nigdy nie spotkały- wypowiedziałam to o czym obie myślałyśmy. Skinęła głową.
-Opowiedz mi o mamie- poprosiła.
- Jest najcudowniejszą osobą na świecie, ma piękne brązowe oczy. Ślicznie śpiewa, jest dietetykiem, jej ulubioną kafejką jest HOME CAFE.. Zawsze napawa innych optymizmem, ma ogromny dystans do siebie i świata- nie byłam w stanie mówić dalej bo łzy zalały mi usta- jest w śpiączce- zdołałam tylko wykrztusić.
- W śpiączce?-była zdziwiona.
- Przeze mnie. To wszystko moja wina! Rozumiesz?! TO JA JĄ ZABIŁAM!!JESTEM POTWOREM! - wyrzuciłam z siebie ból ostatnich tygodni i uciekłam, wybiegłam z kawiarni. Nie mogłam, to moja wina.
-Franchesca, ona żyje! Przecież nie umarła! -Natalie pobiegła za mną, ale chyba dała za wygraną bo odgłosy biegu ucichły. Miałam tego dość. Pobiegłam na taki malutki, nie widoczny dla nikogo mosteczek w parku. Kiedy miałam 12 lat znalazłam go łażąc bez celu od drzewa do drzewa.. To miejsce było jak z bajki: drewniany, mały mostek porośnięty zielonymi pnączami, a pod nim śliczne jeziorko na którym niczym małe stateczki dryfowały liście lilji wodnej i białe, ale nie kłujące w oczy kwiaty. Dookoła rosły gęste drzewa, które dodatkowo odgradzały ten raj od reszty świata, tak, że właściwie nie dało się tu dostać... ja wchodziłam tutaj dróżką, którą odnalazłam kiedy pierwszy raz tu trafiłam. Traktowałam to miejsce jak mój azyl. Często chowałam się przed problemami, przy magicznym stawie. Kiedy miałam 13 lat nazwałam to "Światem Magii"..  No co miałam 13 lat! Ale w sumie to ciągle mówie tak na moje małe królestwo, choć ostatnio byłam tu z rok temu.
Mimo mojego zaufania do przyjaciół nigdy ich tu nie przyprowadziłam, ani nawet nie wspomniałam. Tym razem jednak ktoś siedział na mostku. Zdziwiłam się, nie powiem, ale postanowiłam narazie się nie ujawniać. Był to chłopak, około 20 lat, brązowe włosy z postawioną grzywką. Siedział z małym, ostrym narzędziem w ręce, przykładał go do nadgarstka. W najmniejszym stopniu nie chciałam kojarzyć mojej krainy z samobójstwem jakiegoś facia, podeszłam więc bliżej i rozpoznałam tą osobę.
-Leo- wyszeptały moje zbielałe wargi. W jednej chwili wyparowały wszystkie negatywne emocje i odczucia z nim związane.
- Leo- z głośnym krzykiem rzuciłam się w stronę chłopaka.
Obejrzał się zdezorientowany. Płakał. Przytuliłam go z całej siły i zaczęłam płakać.
- Nigdy tego nie rób!- wykrztusiłam- Nigdy! Słyszysz?!
- Słyszę-szepnął mi we włosy.
- Leo... Dlaczego. Dlaczego chciałeś to zrobić.
- Ja mam tego dość- pokręcił głową-kazałaś mi się odwalić, mój tata umiera i w dodatku to wszystko moja wina- wyżalił mi się..
- Mam tego dość- wyszeptałam- moja mama w śpiączce, Minnie zgubiona, moja mama całe życie mnie okłamywała, ty chciałeś się zabić i to wszystko moja wina!
Zaczęłam płakać.
- Kocham cię Fran- powiedział cicho.
- Też cię kocham Leo- odpowiedziałam i pocałowałam go.
_________________________________
- Czyli oficjalnie jesteście parą?- Kate była zaskoczona.
-Yhy-przytaknęłam.
- Sweeet!-zapiszczała- A kiedy randka?
- Jak znajdziemy Minnie- spochmurniałam.
Nagle leżący obok mnie telefon zadzwonił-
Tonight we're gonna
light light light it up!
I wonna see the light...
-Może odbierz hmm..?- przerwała moje śpiewanie z dzwonkiem.
- Okey-odpowiedziałam niechętnie i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Czy mam przyjemność z Franchescą Elizabeth Cooper.
-Tak.. Kto mówi?
-Policja. Mamy informacje o Barbarze Bright.
-Barbarze?A! Ma pan na myśli Minnie?!Tak?!Niech pan mówi!
-Znaleziono ją, a właściwie sama zgłosiła się na posterunek.
- Gdzie teraz jest?!
- Na ulicy Cramer
-Dziękuję już jadę!
-Wsiadamy w samochód!
- Jak to, ale co się stało?- zapytała się Kate.
- Znaleźli Minnie.
Wpakowałyśmy się do auta (razem z Joshem bo my prawka nie mamy) i pobrumbrumowałyśmy na posterunek.Wbiegłyśmy do środka i zaczęłyśmy rozglądać się za Minnie. Zobaczyliśmy ją, ale zmieniła się nie do poznania. Włosy kiedyś ufarbowane na żółty kolor (w sensie taki mocno żółty blond) teraz miały delikatny naturalny brąz. Dużą zmianą było na pewno nakładanie dwa razy mniej tapety, wyglądała naprawdę pięknie. Ubranie zwykle skąpe i jaskrawe, teraz ubrana była w czarne rurki, bluzkę cold shoulders tego samego koloru i All Stary. Ładnie, modnie, prosto.
-Minnie?- krzyknęłyśmy jednocześnie i przytuliłyśmy ją, ona delikatnie odwzajemniła uścisk, a później lekko nas odepchnęła.
- Barb... nazywam się Barb- powiedziała cichym, spokojnym głosem, jakże różnym od tego Minnie, wysokiego i piskliwego.
_________________________________
Sory, że tak późno ale byłam u babci na uro... i chciałam, żeby ten rozdział był w miare długi i nie do dupy... oficjalnie ogłaszam rozdziałów nie będzie puki dwie przyjaciółki (te osoby więdzą o kogo cho) się nie odobrażą... Buziaczki😙😙😙😙
Arbuzik x
P.S. Rozdział nie sprawdzany wrzucany z auta xD

Dear, dear DIARYWhere stories live. Discover now