#11 Nie zostawiaj mnie

30 11 1
                                    

-Kocham Cię mamo.
- Ja ciebie też Fry- odpowiada słabym głosem mama. Brudno zielone ściany wyglądają na świeżo malowane a szpitalne łóżko na nowe. Mama jest podłączona do jakichś pikających urządzeń a do ręki wbitąn igłę z kroplówką. Nagle kobieta zaczyna się trząść a urządzenie wyć.
-Mamo- potrząsam nią- MAMO NIE! Nie zostawiaj mnie proszę.
Wpadam w panikę... zaczynam piszczeć i naprzemian zanosić się histerycznym płaczem. Do pokoju wparowywuje armia lekaży i pielęgniarek.Ktoś odsuwa mnie od łóżka, co powoduje, że jeszcze bardziej się boję odpycham wszystkich i przypycham się do mamy, jest biała jak papier po jej czole spłysają krople potu.
- Nie- szepczę bo nie mam siły mówić. Ostatnimi siłami mama wspiera się na łokciu i wciska mi do ręki świstek papieru. Później lekaże odciągają mnie od posłania i choć się wyrywam i kopię nie puszczają mnie.
Gdy jestem na korytarzu zaczynam się trząść. Nagle czuję czyjeś ręce na ramionach.
Otwarłam szeroko oczy, byłam cała mokra. Mama! Ona... umarła?
- NIEEE!!!- zaczełam krzyczeć-NIE!
Piszczałam, kopałam, gryzłam i odpychałam każdego kto próbował się zbliżyć, łącznie z Kate. I nagle poczułam, że łzy lecą mi po policzkach i zaczęłam płakać. Przyjaciółka mnie objeła. Teraz i ona zaczęła płakać. Swoimi łzami moczyła mi bluzkę...
- Nie będe Ci mówić, że będzie dobrze bo i tak nie uwierzysz.. ale moge powiedziec, że nadzieja zawsze umiera ostatnia- powiedziała przez łzy.
Na korytarz wyszedł lekarz.
- Nie żyje?- zapytałam go choć bałam się odpowiedzi.
- Żyje, operacja przebiegła bez komplikacji...- moje serce podskoczyło z radości-...ale- błagam tylko bez "ale"- mam dla pani też złą wiadomość.
Moje serce staneło na te słowa.
- C..co się stało?- wyjąkałam.
- Proszę za mną- posłałam Kate błagalne spojrzenie.
- Mogę iść z nią?- wskazała na mnie.
- A jest pani córką pani Sandry?
- Nie, ale..- meżczyzna jej przerwał.
- Czyli nie.
Szłam białymi korytarzami szpitala, mijałam pielęgniarki, dzieci i staruszków. W końcu lekarz otworzył białe drzwi z numerem "47" i wpuścił mnie do pokoju. Stanełam jak wryta w przejściu. Pomieszczenie było brudno zielone, a łóżko wyglądało na nowe. Mama była podłączona do piszczących urządzeń a do przedramienia wbitą igłę z kroplówką. Była blada jak papier a na jej czole połyskiwały krople potu. WSZYSTKO BYŁO IDEALNIE JAK W MOIM ŚNIE! Poza małym szczególikiem mama była nie przytomna. Usiadłam na skraju łóżka.
- Ja panie zostawie- powiedział doktor jakby wyczuwając, że potrzebujemy prywatności. Skinełam głową z wdzięcznością. I pochyliłam się nad bladą kobietą dotknęłam jej czoła było lodowate. Jej śnieżnobiałe ręce, właściwie stapiały się z pościelą. Ujełam jej drobną dłoń uważając na kroplówkę była tak drobnani krucha, że bałam się aby nie połamać jej kości. Podciągnęłam rękaw koszuli nocnej, dotknęłam blizn i zaczełam je głaskać, w środ nich zobaczyłam też nową, świeżą ranę wyraźnie szytą... domyśliłam się, że to po tym jak rozbiła butelki. Nagle cos na stoliku nocnym przykłuło moją uwagę.. Zmięta kulka papieru. Niby nic takiego ale jednak miałam dziwne wrażenie ze muszę ją rozwinąć i zobaczyć co jest w środku... zrobiłam to i omal nie zemdlałam bo na śnieżnobiałej kartce ładnym pismem starannie napisano :
_________________________________
Rozdział taki 2/10 ale wrzucam bo dawno nic nie napisalam.. wgl jak tam ferie ludziki? Sory ze taki krótki ale i tak nikt tego nie czyta wiec w sumie co tam :D
Arbuzik x

Dear, dear DIARYWhere stories live. Discover now