26.Chudy czy gruby strażnik?

742 73 6
                                    

Wysiadłam z taksówki i stanęłam przed gmachem z tabliczką z napisem BigHit Enterteinment z bijącym sercem zastanawiając się ile kamer mnie w tym momencie obserwuje i czy mnie zaraz stąd nie wyrzucą wspięłam się po kilku schodkach wybierając numer do Sugi.
- Ja już jestem, wyjdziesz po mnie?
- Idę. - Powiedział tylko i się rozłączył. Weszłam do holu a przede mną pojawił się umundurowany strażnik, przesłaniając mi cały horyzont. Jego wielki brzuch prawie przepchnął mnie z powrotem przez drzwi.
- W czym mogę pomóc? - Spytał po koreańsku. Serce miałam w gardle, a po plecach czułam zimny pot. Nie no zaraz mnie stąd wywalą jak nic.
- Ja..ja przyszłam do znajomego. - Powiedziałam łamanym koreańskim. Nie, że go nie umiałam tylko ten wielki mężczyzna mnie przerażał. Wdziałam jak na jego twarzy pojawia się kpina. Pewnie nie pierwszy raz słyszał jak fanki próbują go wkręcić. Ale ja naprawdę szłam do znajomego, nawet lepiej szłam do chłopaka.
- Do kogo, jeśli można wiedzieć? - Dopytał powstrzymując się od kpiącego chichotu. Już chciałam mu odpowiedzieć, gdy usłyszałam wołanie:
- Livid! - Z windy wyszedł Suga w czarnej bluzie z kapturem i w dresach. Jak go zobaczyłam poczułam taką ulgą, że prawie ugięły się pode mną kolana.
- O Boże jesteś! - Jęknęłam i wyminęłam zszokowanego strażnika. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i podeszłam do chłopaka.
- W porządku Minho, ona jest ze mną — Ruszyłam za nim z powrotem do windy, która nie zdążyła wrócić na górę i wsiedliśmy do niej oboje.
- Co ty tak dyszysz? - Spytał obserwując mnie. Trzymał ręce w kieszeni bluzy i stał jakieś pół metra ode mnie. Oczywiście nie dotknął mnie na przywitanie.
- Bałam się, że mnie wyrzuci ten strażnik.
- Jest trochę wścibski, ale musi taki być. Minimum pięć razy dziennie, któraś chce się tu włamać.
- Rozumiem.
Wjechaliśmy na drugie piętro i Suga poprowadził mnie korytarzem z szarą wykładziną do swojego królestwa. Minęliśmy łazienkę, skręciliśmy w lewo i Suga pchnął drzwi swoim ramieniem.
Znalazłam się w małym pokoiku oświetlonym tylko blaskiem monitorów i jednej świeczki stojącej na biurku. Jedno okno zasłonięte było ciężkimi kremowymi zasłonami. Na dwóch półkach stały różne figurki, nagrody czy zdjęcia. Naprzeciwko okna (OKNO W STUDIO XD)stał zwykły tapczan przykryty kocem i kilka poduszek. Wydawał się maleńki, ale przytulny. Tak naprawdę nic więcej producentowi w studio nie było potrzebne. Rozejrzałam się i z ciepłym uśmiechem. Pachniało lekką wanilią połączoną z zapachem świeżo wypranej pościeli, zapach współgrał teraz z cichym szumem dwóch komputerów. Na jednym z nich widziałam znaną mi z internetu tapetę z napisem SUGA.
- Przytulnie tu masz. - Powiedziałam patrząc się na niego. Chłopak usiadł na krześle przy komputerze, a mi wskazał tapczan. Usiadłam i położyłam torbę obok.
- Znów czuje się jakbyś otwierał się przede mną tym, że zabrałeś mnie tutaj. Czuje się zaszczycona.
- Trochę tak jest, ale również chciałem ci wynagrodzić zdarzenie z rana. Shingyu jest trochę rygorystyczny, ale dobry z niego manager. My też nie byliśmy w stosunku do niego fair nie mówiąc mu o Alex i V.
- A o nas?
- Powiem mu, obiecuje.
- Nad czym teraz pracujesz? - Spytałam zmieniając temat jednocześnie unikając nastania niezręcznej ciszy. Suga zerkną automatycznie na monitor.
- Tak sobie tworze, jeszcze nie wiem co to będzie. Może na naszym nowym albumie. Zobaczymy. - Spojrzał na mnie z zakłopotany.
- Chyba tego nie przemyślałem przyprowadzając cię tutaj. - Potarł kark zdenerwowany.
- Będziesz się nudziła jak ja będę pracować. 
Uśmiechnęłam się do niego znacząco.
- Yoongi, ile mnie znasz?
- Prawie cztery lata..
- Więc już powinieneś wiedzieć, że zawsze, ale to zawsze mam przy sobie co? Książkę! - Wyjęłam z torby wielki tom. Jednak Suga nie uśmiechnął się
- Bardziej pewnie liczyłaś, że będzie to miejsce, gdzie będziemy sami i...
Pokręciłam głową.
- Na nic nie liczę, nic nie oczekuję. Chcę spędzać z tobą czas, bez względu na to, co każde z nas robi. Jeśli będę w tym samym pokoju co ty, mi pasuje. - Złapałam go za rękę i dopiero wtedy się uśmiechnął. Podniósł moją dłoń do góry i ucałował z wdzięcznością. Kiwnęłam na niego głową zachęcająco by wracał do pracy a sama położyłam się na brzuchu i zabrałam za czytanie. I tak minęły nam spokojne i ciepłe dwie godziny.
Gdy dotarłam do momentu gdzie akcja książki była mniej ciekawa niż akcja dziejąca się w tym pokoju wstałam i przeciągnęłam się. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie odsłaniając zasłony. Było ciemno więc niewiele zobaczyłam. W końcu nogi zaprowadziły mnie za fotel Sugi, o który oparłam się i przyjrzałam się temu, co robi. Chłopak ściągnął słuchawki na szyję i spojrzał się w górę.
- Dobra, trochę muszę ci poprzeszkadzać. - Wyszczerzyłam się. Suga zerknął nieśmiało na monitor zastanawiając się, czy zamknąć swoją prace.
- Nie musisz zamykać i tak nic z tego nie rozumiem. Możesz puścić mi jakąś piosenkę własnego autorstwa, której nie słyszałam.
- Zgoda, co powiesz na to? - Mruknął odłączając słuchawki od komputera i przyciszając trochę głośniki. W pokoju rozległy się pierwsze nuty melodii, przy której podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- Wyluzuj — Zaśmiałam się obejmując go za szyję. W końcu objął mnie w pasie i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo brakowało mi jego dotyku. Tęsknota była tak wielka, że aż zamknęłam oczy. Kiwaliśmy się oboje w rytm piosenki a Suga na dodatek jeszcze podśpiewywał czasem. Gdy utwór się skończył spojrzałam na niego.
- Pewnie słyszałeś to miliard razy, ale mam to gdzieś, będę ci to powtarzać zawsze, masz wielki talent Yoongi — Zmierzwiłam mu włosy dłonią. Chłopak speszył się, ale pokiwał głową. - Ten kawałek był świetny.
- Dziękuję — Skłonił lekko głowę. Ależ kultura wchodzi głęboko w nawyk. Nawet przed własną dziewczyną się kłania.
- Patrz pokażę ci trochę jak się tworzy muzykę — Powiedział i przysunął nas bliżej biurka. Ja przełożyłam nogi przez podłokietnik fotela a głowę położyłam mu na obojczyku tak by dobrze mogła widzieć ekran. Suga chwycił myszkę i zaczął tłumaczyć co do czego służy. Ja leżałam na nim w takiej pozycji, że głęboki tembr głosu wprawiał w wibracje moje ucho, tak że słyszałam go jeszcze dobitniej. Byłam niego tak blisko, że na samą myśl, jakie to mam szczęście przymknęłam oczy na chwilę
- Nie zanudzam cię? - Spytał.
- Zdecydowanie nie, mów dalej. - Poprosiłam by jeszcze raz usłyszeć to, jak mówi. By poczuć jego głos na swojej skórze. Czułam jego dłoń jak ociera się o moją nogę za każdym razem, gdy ruszał kursorem myszki, te wszystkie elementy sprawiały, że nareszcie było mi błogo w jego ramionach. Najważniejsze, że byłam w jego ramionach.
- Mam wrażenie, że przysypiasz. - Powiedział a ja podniosłam się.
- Gdy mówiłeś czułam drżenie twojej krtani na swoim policzku i to było bardzo przyjemne, może dlatego wydawało ci się, że odpływam. - Mnie wydawało się to takie naturalne, by o tym wspomnieć, ale chłopak spuścił głowę uśmiechając się zawstydzony.
- Aż tak się mnie wstydzisz?
- Boję się Livid — Powiedział nagle podnosząc głowę z poważną miną. Zdziwiłam się trochę a w brzuchu poczułam skurcz.
- Czego?
- Boję się, że w końcu się zmęczysz. Że będziesz miała dość takiego mnie, który nie umie nic zrobić. Panicznie się tego boję. Nie chce przechodzić przez to jeszcze raz.
- Jak to jeszcze raz, Yoongi, o czym ty mówisz?
- Miałem dziewczynę równe pięć dni, ale gdy zauważyła, że nie umiem zachowywać jak chłopak to zerwała ze mną. Było o tym całkiem głośno, gdy wyszedł mój list do niej.
- Faktycznie było coś takiego, ale Yoongi, posłuchaj mnie.
- Nie byłem w stanie nawet jej pocałować rozumiesz.
Widziałam jego rozpacz wypisaną na twarzy i ile go to kosztuje. Wystraszyłam się też, że nie będę umiała mu pomóc.
- Yoongi, spójrz na mnie — Chwyciłam go za twarz i podniosłam mu głowę. - Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nigdy, ale to nigdy nie zamierzam z ciebie zrezygnować.
Nachyliłam się i pocałowałam go w usta czule, ale na tyle silnie, że nie mógł się wyswobodzić. Czułam jak spina się pode mną i nabiera głośno powietrza przez nos. Ja po prostu trzymałam swoje usta przy jego i zamierzałam trzymać tak długo, aż się rozluźni. Po minucie bezruchu poczułam jak nieśmiało obejmuje mnie w pasie, a jego policzki stają się miękkie. Odpuszczał. Popatrzyłam na niego uśmiechając się
- Widzisz, wystarczy trochę praktyki. - Znów go pocałowałam tym razem krócej, a on nawet się nie spiął.
Patrzył mi się w oczy a głowę oparł o oparcie fotela. Oczy mu pociemniały. Otworzył lekko wargi jakby chciał coś powiedzieć, ale nie znalazł odpowiednich słów. Znów się nachyliłam, by go pocałować, ale teraz zatrzymałam się centymetr od jego ust. Nawet nie zdążyłam policzyć do trzech, gdy dokończył to, co zaczęłam. Delikatnie położył mi rękę na policzku i pogłębił pocałunek odkrywając samego siebie i to ile może mi dać. Robił to, czego właśnie chciałam go nauczyć. Bawił się...
- O to mi właśnie chodziło — Zaśmiałam się na głos, gdy mnie puścił. - Baw się tym. Schowaj wstyd, bo nikt cię tu nie ocenia. Jesteś mój, pamiętasz?
Kiwną głową.
- A ja jestem? Czyja? - Spojrzałam mu w oczy. Zaśmiał się ciepło.
- Moja, jesteś moja.
- Dokładnie! - Klasnęłam w dłonie i oboje zapatrzyliśmy się na siebie. Świdrował mnie spojrzeniem, którego sama czasem miałam problemy, by go wytrzymać. Rumieńce były gwarantowane, a czasem, gdy udało mi się go rozebrać ze wstydu i krępacji on sam odkrywał pokłady swojej władzy i rozbierał mnie wzrokiem z pewności siebie zaglądając o wiele głębiej niż mu na to pozwalałam. Ale lubiłam to, lubiłam to, że niczego nie mogłam być pewna. Uśmiechnęłam się speszona co oczywiście zauważył, ale nim zdążył coś powiedzieć sama się odezwałam.
- Na co masz ochotę? - Przybliżyłam się a on spoważniał. Myślałam, że chciał mnie pocałować, więc nachyliłam się jeszcze bliżej, ale on powiedział.
- Chce ci coś pokazać. - Zepchnął mnie delikatnie z kolan i wstał. - Chodź.
Wziął mnie za rękę i wyprowadził z pokoju.
- Gdzie mnie zabierasz? - Spytałam, ale w następnej chwili pojawił się obok mnie Canis, a gdy go zobaczyłam zaśmiałam się na głos i nie zadawałam dalej pytań ufając mu całkowicie i dając się ciągnąć za sobą.
Zjechaliśmy windą minęliśmy strażnika, który w tej rzeczywistości był chudy szczupły siedział na kanapie i chrapał doniośle z czapką na oczach. Parsknęłam śmiechem na jego widok.
- Zawsze tu śpi. W moim Świecie, zawsze śpi. - Wytłumaczył Suga i we trójkę wyszliśmy z budynku. Cały czas trzymał mnie za rękę, a gdy zatrzymaliśmy się na chodniku nie wiem po co, zmieniłam ułożenie naszych palców splatając je ze sobą. Suga spojrzał się na nasze dłonie, a potem na mnie. Wzruszyłam ramionami, że to przecież nic takiego, a chłopak uśmiechnął się półgębkiem.
- Czekamy na coś?
- O tak. - Kiwnął głową ze znaczącą miną, która dla mnie nie znaczyła nic.
Staliśmy czekając nie wiadomo na co, z pięć minut, w których Canis stwierdził, że się położy. W końcu coś się zaczęło dziać. Zza roku budynku wyjechała karoca. Czarna sześcienna zaprzężona w jednego szczupłego czarnego konia. Woźnica miał frak i cylinder. Gapiłam się na nich z otwarta buzią nie wierząc własnym oczom. Suga uśmiechnął się na widok mojej miny i podprowadził pod drzwi. Otworzył je i pomógł mi wejść karocy po trzech schodkach.
- Do Pałacu - Powiedział Yoongi do woźnicy i dołączył do mnie.
- Spotkamy się na miejscu. - Rzekł Canis i puścił się biegiem.
- Co to ma wszystko znaczyć?
- Zobaczysz. - Rzekł zadowolony z siebie opierając się o wytłaczane czerwoną tkaniną siedzenie.
- Czy ty powiedziałeś do niego do pałacu?
- Do Pałacu. - Kiwną głową i się zaśmiał.

*TOM I*UCIELEŚNIONE EMOCJE VIVID AURUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz