22. To już nie jest prawdziwy Seul.

651 70 25
                                    


Cały następny dzień spędziłam sama, gdyż chłopaki wyszli do studia i na próbę, a ja zostałam z Alex, która nie wyszła z pokoju ani razu do godziny piątej po południu. Wymknęła się do łazienki, gdy oglądałam telewizję, ale szybko z niej wyszła wracając do pokoju. Marzyłam, by chłopaki już wrócili i pomogli mi z nią pogadać. Nigdy nie miałam z Alex takiej sytuacji, że nie chciała się do mnie odezwać, może czuła się zdradzona, ale wiedziałam, że gdybym to ja jej wszystko powiedziała nie uwierzyłaby mi. Nikt inny nie mógł tego zrobić jak Tae. 
 

Moje marzenie spełniło się koło dziewiątej, gdy chłopaki weszli do domu rozsyłając wokół cudowną woń jedzenia. Zerwałam się z kanapy witając ich w kuchni. Przywitałam się z Sugą krótkim uściskiem i dużo dłuższym spojrzeniem i zabrałam się za rozpakowywanie opakowań z jedzeniem. 
 

Usiedliśmy przy stole za kanapą i zabierając się do jedzenia, gdy powiedziałam.


- To teraz Tae możesz pozwolić Vulpisowi wyjść? 


Chłopak kiwnął głową i nie przerywając grzebania w misce z ryżem przymknął oczy a za jego plecami pojawił się lis. Chłonęłam go wzrokiem nadal nie mogąc wyjść z podziwu jak to jest możliwe. Uśmiechnęłam się do Lisa a on skinął głową. Pozostali jakby go nie widzieli zajadali ze smakiem wśród odgłosów radosnych siorbnięć i mlaskań. 


- Czyli my już nie jesteśmy w prawdziwym Seulu zgadza się? - Spytałam patrząc się na nich. 


- Tak — Pokiwał głową Jimin ładując sobie do buzi pełną łyżkę ryżu. 


- Nie widzę konkretnych zmian. 


- Niedługo zobaczysz. - Odparł Namjoon 
 

Miał racje, jakieś dziesięć minut później nad stołem zaczął latać mały fioletowy motylek. Krążył nad naszymi głowami. Przysiadł na butelce z colą i znów się poderwał. Ja jadłam cały czas go obserwując. Nagle motylek podleciał do Sugi i usiadł mu na włosach, ale chłopak go zignorował. Potem zatoczył koło nad jego głową i próbował mu wlecieć do ucha. Chłopak dogonił go ruchem ręki. Motylek wyleciał na orbitę wokół jego głowy i powrócił znów tym razem chcąc mu wlecieć do nosa. 


- Który się tak dobrze bawi? - Warknął tracąc cierpliwość, cisnął gromami z oczu wokół chłopaków. Nagle Jimin wybuchnął śmiechem odchylając się na krześle. Zacisnął powieki i śmiał się trzymając za brzuch. 


- No któż by inny? - Mruknął Suga gapiąc się na Jimina. 


- Twoja miana... 


Suga popatrzył się na Jimina a motylek nad jego głową nagle spłonął pozostawiając w powietrzu stróżkę czarnego dymu i lekką woń spalenizny. Suga posłał przyjacielowi znaczące spojrzenie i wrócił do jedzenia.


- Morderca motylków... - Fuknął Jimin, a reszta się zaśmiała. Nie mogłam wyjść z podziwu jak takie rzeczy mogą mieć w ogóle miejsce. 
Usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi i w pokoju pojawiła się Alex prawdopodobnie wybawiona zapachem jedzenia. Wszyscy zamilkli, a Vulpis drgnął chcąc do niej podejść, ale V położył mu rękę na głowie. Blondynka zobaczyła Lisa, drgnęła i cofnęła się krok, ale głód zwyciężył. 
 Kookie odsunął puste krzesło obok siebie i zaprosił ją gestem. Dziewczyna z zapłakanymi zaczerwienionymi oczami ruszyła powoli na miejsce, a gdy usiadła zaczęła jeść nie patrząc na nikogo. Jadła szybko albo z chęci, by jak najszybciej uciec od towarzystwa, albo była tak głodna. Nikt się nie odzywał bojąc się zapytać jak się czuje. Cały posiłek miną im w milczeniu a Vulpis wykorzystał to, że Alex jest zajęta jedzeniem i położył się obok jej krzesła. 
 

Alex odłożyła pałeczki i łyżkę do pustej miski i chciała wstać od stołu, ale gdy zobaczyła rude futro pod nogami drgnęła i zaczerpnęła głośno powietrza. Vulpis podniósł łeb i popatrzył się na nią miękkim wzrokiem. Dziewczyna prawie położyła się na Kookiem, który nieśmiało złapał ją za ramiona. Alex prześlizgnęła się między jej siedzeniem a siedzeniem Kookiego, obeszła stół dookoła nie spuszczając przerażonego spojrzenia z Vulpisa i uciekła do naszego pokoju. Lis ruszył za nią, ale zatrzasnęła drzwi więc się zatrzymał. Obejrzał się na nas, a ja poczułam wzruszenie na widok jego smutnych oczu. V podszedł i usiadł obok niego wtulając twarz w jego szyję. Odwróciłam wzrok czując, że był to ich wspólny intymny moment. 



Minął następny dzień, w którym jako takich zmian w zachowaniu Alex nie było, ale na plus można było zaliczyć to, że nie miała obiekcji bym spała w naszym pokoju. Oczywiście nie odzywała się do mnie, ale i ja nie próbowałam na siłę zmuszać jej do rozmowy. Gdy tylko chłopaki byli w domu Vulpis i Canis kręcili się po domu, a ja starałam się uważać, by nie dotknąć Lisa, sama się trochę bałam zastanawiając się, czy może to z nim jest coś nie tak, z drugiej jednak strony czułam, że nie można ot, tak dotykać czyichś Emocji. 
 

Alex często spała prawdopodobnie wyczerpana z emocji, czasem potrafiła też wyjść z pokoju po to by wypić na raz dwie szklanki wody i zamknąć się ponownie w pokoju. W chwilach, gdy spała otwieraliśmy drzwi by Vulpis mógł wejść do pokoju i położyć się obok jej łóżka. Zdarzało się też tak, że Lis potrafił spać z nami całą noc i tylko V przychodził nad ranem, gdy wychodził na próbę a wtedy Lis przybiegał do niego truchtem i wracał w niego. Tak to trwało do środy aż nastąpił przełom. 



- Livid - Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Drgnęłam i podniosłam się na łokciu. Na łóżku siedziała przerażona Alex w świetle lampki nocnej. Zmrużyłam oczy zaatakowana przez światło. Gdy wzrok się przyzwyczaił zobaczył, że dziewczyna drży. 


- Co się stało? - Powiedziałam zaspanym głosem. 


- Nie... nie mogę oddychać. - Wysapała dysząc ciężko. Oczy miała wytrzeszczone, przy bliższym przyjrzeniu widać było rozszerzone źrenice. Usiadłam na łóżku teraz już kompletnie rozbudzona. Przyłożyłam jej rękę do czoła i w tym samym momencie z podłogi podniósł się Vulpis. Dziewczyna oparła głowę o ścianę a ja wstałam i otworzyłam okno wpuszczając chłodne powietrze.

 
- Jak długo tak masz? 


- Nie wiem... obudziłam się... bo... się dusiłam — Złapała łapczywie powietrze i złapała się za klatkę piersiową. 


- Pochyl się. Vulpis możesz obudzić V? 


- Nie.. chcę... go... widzieć - Wyjęczała teraz już rzężąc. Zerwałam się z łóżka i włożyłam w pośpiechu bluzę Sugi, którą zapominałam mu w końcu oddać. 


- Nie wygłupiaj się, może będziesz musiała jechać do szpitala. 


- Prze..stań - Alex ledwo mówiła. Zostawiłam ją i wraz Vulpisem wybiegliśmy na korytarz. Lis szczeknął charakterystycznie a jak wpadałam do pokoju Sugi i Jina. Dopadłam jego łóżko i potrząsnęłam nim.


- Co do cholery... - Zawsze był drażliwy jak się go budziło. 


- Alex! Coś jest z nią nie tak! - Wyrzuciłam z siebie, a gdy tylko mnie zobaczył mina mu zbladła. Wstał i chlasnął Jina w bok budząc go od razu. Wybiegliśmy na korytarz gdzie spotkaliśmy V na czele, a pozostałych za nim. 
 Całą kupą weszliśmy do naszego pokoju i zastaliśmy Alex jak klęczy na kolanach wsparta na rękach i oddycha z niebywałym trudem. Była prawie sina na twarzy, a z ust kapała jej ślina. 


- Jezu co jej jest? - Wrzasnęłam podbiegając do niej. Spojrzałam na resztę, którzy dosłownie zamarli z wyrazem szoku i niedowierzania. 


- CO JEJ JEST? - Krzyknęłam będąc bliska histerii. 


- To niemożliwe. - Powiedział Jin.


- Emocja jej się Ujawnia (PLIS XDD UCIELEŚNIA SIĘ). - Powiedział spokojnym głosem V.

*TOM I*UCIELEŚNIONE EMOCJE VIVID AURUMTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon