18. Latarnia

721 71 12
                                    




Wieczór zmienił się w noc i powoli trzeba było wracać, ale nie czułam z tego powodu smutku gdyż dziś dokonał się nowy etap w naszym życiu... wspólny etap.

Gdy zeszliśmy z karuzeli na skraju lasu stał Canis oblizujący krew z pyska. Popatrzyłam się na Sugę z groźną miną

- Dobra, czasem mu się udaje ją dopaść, ale rzadko. - Suga zrobił przepraszającą minę i zerknął na Canisa który ruszył wolno w naszym kierunku. Yoongi rozłożył ramiona a Canis ruszył do niego biegiem, gdy tylko jego łapy dotknęły piersi Sugi, Canis zniknął.

- Mówiłeś, że jak Canis jest w tobie to wyraźniej czuć twoje serce. Mogę? - Spytałam podchodząc i wyciągając rękę. Suga pokiwał głowę odsłaniając trochę kurtkę. Dotknęłam dłonią jego prawej piersi jednak zabrałam ją szybko. Chciałam zrobić to poprawnie. Prawą ręką chwyciłam skraj jego bluzki a lewą zanurzyłam pod spód. (no ale czy to naprawdę konieczne?!?!?!) Suga stał jakby go wmurowano. Chłodniejszą ręką od jego ciała dotknęłam brzucha wyczuwając delikatny zarys mięśni, a Suga spiął się pod wpływem różnicy temperatur. Ja pięłam się w górę docierając do celu. Objęłam jego prawą pierś szerszą niż moja dłoń i zamknęłam oczy. Poczułam prawie od razu rzeczywiście był mocniejszy teraz nie był to motyl, tylko odczucie jakby w jego klatce piersiowej szamotał się mały ptak.

Zaśmiałam się z zamkniętymi oczami. Poczułam jak dotyka delikatnie moich włosów, a potem przyciągnął mnie do siebie. Lekko zaskoczona objęłam go nie zdążywszy wyjąć rękę spod koszulki więc objęłam go za plecy. Był taki ciepły, jego ciepło biło od nagich pleców, jak i od klatki piersiowej, na której spoczywałam moja głowa. Mówiliśmy do siebie tysiącami słów milczenia. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej ściskając. Słyszałam jak pozbywam go tchu, ale nie skarżył się.

- Czyli to na poważnie, tak? - spytałam, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Tak. Myślę, że tak. Chcę przynajmniej spróbować i przestać być tchórzem. Zawsze byłem otoczony pracą i nie miałem czasu na kosztowanie doświadczeń w sprawach sercowych. Mam reputacje chłopaka, który nie jest wylewny w uczuciach, ale dla ogólnej informacji posiadam je wszystkie i chcę by w końcu ktoś to zauważył.

- Widzę je już od bardzo dawna Suga. - Powiedziałam kładąc dłoń na jego dłoni, którą trzymał na kolanie. - Wiem, że posiadasz emocje i pragnienia takie same jak ja. Potrzebujesz tylko zapewnienia, że gdy podzielisz się nimi z kimś innym nie zostaniesz z nich odarty. Wiem Suga. Ja cię rozumiem.

- Tylko ja nie wiem, czy będę zdolny do tych wszystkich rzeczy, jakie robią pary. Nie jestem typem romantyka...

- Przestań w końcu gadać, jaki nie jesteś, a zacznij, jaki jesteś i doceniaj się. Podobasz mi się właśnie taki jaki jesteś, nie potrzebuje kwiatków czekoladek ani misiów, chcę tylko ciebie i zapewnienia, że spróbujemy tego razem.

Spojrzał na mnie ciepłym wzrokiem. Widziałam jak jego twarz zmienia kolory, gdy przejeżdżaliśmy pod latarniami miasta.

- Obiecuję, że spróbujemy. Tylko manager nie może się dowiedzieć, pamiętaj o tym.

- Wiem, będziemy uważać.

Podjechał pod dom i zgasił silnik a ja wysiadłam. Było na tyle późno, że już nie trzeba było zakładać kaptura a Suga zrezygnował z maseczki. Gdy dołączył do mnie chwyciłam jego rękę. Widziałam, że nie spodziewał się tego.

- Idźmy za rękę aż do domu, póki jesteśmy sami. Wiem, że przy innych tego nie lubisz.

- Jak chcesz, mogę cię trzymać za rękę przy innych...

- Nie chcę, byś udawał i zmuszał się do tego, czego nie chcesz tylko dlatego, że jesteśmy razem. Dla mnie najważniejsze jest to byśmy czuli się ze sobą dobrze.

Widziałam jak przez jego twarz przepływa niedowierzanie i ulga. Ścisnął moją rękę w geście podziękowania. Ruszyliśmy na druga stronę ulicy do klatki schodowej, a gdy weszliśmy chodnik latarnia nad nami zgasła. Suga przystanął patrząc się w górę.

- Czasem tak się dzieje, jak przechodzę. - powiedziałam — Niektóre latarnie gasnął inne się zapalają. Nie umiem tego kontrolować.

- Od dawna tak masz? - Spytał nadal patrząc na latarnie.

- Odkąd pamiętam. Najczęściej się to dzieje jak o tym nie myślę. Pewnie się zapali jak przejdziemy.

- Ciekawe. - Mruknął. Ja patrzyłam się na niego a właściwie na jego szyję odsłoniętą, teraz gdy patrzył w górę. Przełknął ślinę a grdyka mu zafalowała. Przegryzłam wargę walcząc z napływem namiętności. Chłopak rozchylił usta nadal obdarowując latarnię uwagą nieświadomy mojego spojrzenia.

- Suga. - Mruknęłam cicho. Nadal trzymaliśmy się za ręce.

- Hmm.. - Mruknął i rzucił mi spojrzenie. Ja śledziłam wzrokiem jego usta.

- Czy mogę cię pocałować? Ostatni raz przed wejściem do domu.

Widziałam jak zaciska szczękę. Byłam pewna, że ta jego obawa przed kontaktem fizycznym bierze się tylko z tego, że bał się czy się sprawdzi, czy uznam go za mężczyznę.

Ścisnęłam jego rękę podchodząc bliżej. Chciałam, by to on znów dokończył to, co ja zaczęłam.
Pocałował mnie...
Znów dotknął ustami moich ust zamarł na sekundę czy dwie i puścił mnie. Dla mnie było to, jak zabranie dopływu powietrza, ale wiedziałam i szanowałam to, że musi się do tego przyzwyczaić. W momencie, gdy się od siebie oderwaliśmy latarnia nad nami zapaliła się.
- Mówiłam ci, że się zapali.

- Fascynujące. - Mruknął gapiąc się w górę. Pociągnęłam go do drzwi śmiejąc się z niego, gdy się zapierał.

- Kiedyś nawet zgasiłam całą ulicę. - Zaśmiałam się znów.

- Co?

- To nawet było tutaj w Korei, jak pierwszy raz przyjechałam z Alex do was. Jechaliśmy taksówką i gdy wjechaliśmy na ulicę; dość krótką; to zgasły wszystkie latarnie. Alex była przerażona wtedy nie chciała obok mnie siedzieć. Mnie się chciało śmiać.

Nawet nie wiedziałam jakie emocje wywołała ta historia u Sugi. Chłopak ruszył w końcu z miejsca i szedł teraz obok zatopiony w swoich myślach. Nic nie powiedział na ten temat więc i ja dalej milczałam zastanawiając się co sobie myśli. Doszliśmy do domu a ja delikatnie wyswobodziłam rękę z jego uścisku.

- O co chodzi?

- Jesteśmy na miejscu więc zabrałam rękę. - Powiedziałam z ciepłym uśmiechem. - Chodźmy.
Weszłam pierwsza i zastałam dom w ciemności. Naprawdę wszyscy już spali?

- Wszyscy chyba śpią — szepnęłam.

- Wcale mnie to nie dziwi, ostatnio rzadko mamy na to okazję. - Odparł Yoongi zdejmując cicho kurtkę.

- Mogę ci ją oddać rano? - Spytałam wskazując na bluzę — Nie chcę już hałasować.

- No pewnie. - Uśmiechnął się i mrugnął.

.... Suga do mnie mrugnął....

- To idę do siebie. Dobranoc. - Uśmiechnęłam się. Nachyliłam się i przytrzymałam jego twarz jedną ręką i złożyłam na jego policzku czuły pocałunek.

- Śpij dobrze. - Szepnął, gdy go puściłam. Jeszcze rzuciliśmy sobie ostatnie spojrzenia przed zamknięciem drzwi.

- No witam. - Usłyszałam cichy głos a lampka przy łóżku się zapaliła oświetlając Alex, która w tej poświacie wyglądała dość mrocznie. Drgnęłam ze strachu, gdy ją zobaczyłam.

- Widzę, że dobrze się bawiłaś. - Zetknęła ze sobą czubki swoich palców. Jej wzrok był... jakby to ująć? Zrozumienie połączone z lekką mściwością. Jakby wiedziała, że wszystkiego się ode mnie dowie. Ja jakoś nie miałam na to ochoty, więc pokręciłam głową. Nie lubiłam jej oszukiwać, ale uznałam, że jeśli jej powiem to nie będzie to fair wobec Yoongiego, chciałabym, żeby wszyscy dowiedzieli się o nas jednocześnie.

*TOM I*UCIELEŚNIONE EMOCJE VIVID AURUMWhere stories live. Discover now