The End

26 2 1
                                    

Dzisiaj już ostatni wpis. Ciężko będzie się rozstać z takim spontanicznym pisaniem.

Hmhm. Ale przynajmniej udowodniłam sobie, że jeśli chcę, to potrafię.

P13D było kalendarzem, w którym każdego dnia odhaczałam jeden dzień do końca ferii. No i wiem, że nie spędziłam wolnego czasu tylko na oglądaniu filmów i seriali XD Produktywność.

Niektórzy woleli opki, inni przemyślenia, ale koniec końców jeszcze nie zdecydowałam się, co będę tworzyć potem. Ale będę.

Teraz już nie będzie narzekania, ale i opowiadania też się nie spodziewajcie. To raczej swoiste pożegnanie z tym tworem i osobami, które były na bieżąco ze wpisami.

Opóźnienia jak zwykle spowodowane innymi sprawami. Trudno mi teraz sklecić porządnie kilka zdań. Chyba nie pisałam o tym, że nie wiem co pisać. Bo jak już się to powie, to i tak koniec tematu właściwie. Nie wiem jak, ale inni jakoś sprytnie wyplątują się z jednego tematu w drugi.

Niby wokół jest tyle inspiracji, ale jeśli nie mamy tego czegoś w danej chwili, to nie jesteśmy w stanie napisać nic.

Pamiętam, że gdy byłam w podstawówce moja przyjaciółka, kiedy usłyszała, że nie mam weny, napisała mi na kartce jedno słowo. Wena. Otoczyła ją zagrodą, umieściła w labiryncie i na koniec dorysowała psy stróżujące. To była wena. Pomysłowość. 

Niektórym pisanie przychodzi ot, tak, z wielką łatwością. Leją wodę i nie zastanawiają się nad sensem wklepywanych słów. Też mam taki napływ, ale najczęściej na lekcji, czyli w najmniej odpowiednim momencie. Ach, w gimnazjum najwięcej opowiadań powstało na matematyce w ostatniej ławce, bo chwilami kompletnie się wyłączałam. Będąc już w liceum, celuję w fizykę, ale w drugiej klasie wiele przedmiotów odpadnie i będę musiała na nowo odnajdywać się na lekcji. Na której można pisać, a na której nie...

Czasem jestem bardzo odcięta od świata, pogrążona we własnych myślach nie słyszę nawet, co mówi do mnie chłopak. Myśli nachodzą nas z zaskoczenia, a jeśli nie boimy się skupić na nich przez chwilę, to możemy dokończyć rozmyślania i dojść do jakiegoś odkrywczego odkrycia. Jak Amerykańscy naukowcy.

Już właściwie pisałam o wenie, ale nie w ten sposób. W zasadzie za każdym razem, gdy coś opisujemy, to jest to opisane inaczej. Dochodzimy do nowych faktów.

A skoro już tak wybiegłam, to zahaczę o schematy. Jeden temat, wokół którego kręci się nasze opowiadanie, może być wykorzystany na milion sposobów. Tymczasem wszędzie na Wattpadzie widać kopię kopii kopii. Ej, to tak jakby się zjadło gówno wysrane trzy razy! Opamiętajcie się ludzie :/

No dobrze, ale jest różnica między początkującym pisarzem, któremu łatwiej poprowadzić schemat, a kimś, kto pisze już jakiś czas i jest w stanie wykrzesać z siebie coś więcej. Tymczasem woli jechać po schemacie lub wydaje mu się, że jest oryginalny, ale nie podnosi swoich umiejętności.

Podnoszenie umiejętności to ciągłe ćwiczenia. To riserdż(inglisz plis) przeglądanie internetu w poszukiwaniu odpowiedzi jak coś się pisze, przepisywanie jednej sceny z różnych perspektyw. Ale coś robimy w tym kierunku.

No dobrze, znów się rozpisałam, a już czas na koniec. 

Cieszę się, że ktoś w ogóle to przejrzał, że pojawiły się gwiazdki.

Oczywiście jestem skłonna w prywatnych wiadomościach lub w komentarzach wdać się w dyskusję na różne tematy dotyczące treści tej "książki".

Pozdrawiam cieplutko!

||25 luty 2017||

Pechowe 13 Dni || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now