PMS, głupota i pasztet

55 4 3
                                    

Zespół napięcia przedmiesiączkowego PMS (ang. premenstrual syndrome)

Urocze zjawisko, które spotyka większość kobiet w wieku prokreacyjnym (możesz zajść w ciążę) i jest niechlubnie przedstawiane przez męską część społeczeństwa. Nic dziwnego. W tym czasie kobieta może być tak wkurwiającą, że to naprawdę uprzykrza życie.

Dawno temu słyszałam o tym, że gdzieś za granicą rozpatrywano ponownie sprawy wszystkich kobiet, które dostały wyrok. Okazało się, że większość popełniła zbrodnię pod wpływem emocji związanych z PMS. Nie pamiętam, co było dalej, ale pomyślałam, że jeśli przez ten fakt wyroki zostały poddane zmianom, to PMS jest chorobom? No, nie mnie to oceniać.

Ogólnie jest zwiększona drażliwość, huśtawka(karuzela) nastroju, potrzeba jedzenia i wszystko, co najgorsze zrzuca się na PMS.

Przed chwilą popłakałam się nad szklanką soku malinowego. Nie wiem czemu XD

Niewiele jednak osób wie, że gdy już nadejdą krwawe dni, są i korzyści. Jakie? Na przykład czerwieńsze usta, wydzielanie feromonów, które kuszą panów, zwiększona (wbrew pozorom) wytrzymałość fizyczna.

Nie mówię tu o wszystkich, tak samo, jak nie wszystkich kobiet dotyczy PMS.

Co zabawniejsze, kiedy kobietki są młode, nie chcą okresu, ale z czasem modlą się, żeby go dostać, a potem, gdy wyjdą za mąż, znów go nie chcą. Kiedy są coraz starsze, a dzieci odchowane, na powrót chcą, bo im dłużej ma się okres, tym dalej przekwitanie. Zabawne, prawda?

Niektóre dziewczęta przechodzą miesiączkę bardzo boleśnie i o ruszaniu się nawet nie ma mowy. Dlatego też nie rozumiem podejścia niektórych nauczycieli w-f'u "to nie choroba". No jak pokazuje przykład ze skazanymi, może jednak choroba... Pamiętam przykład kobiety, która w napadzie wściekłości wyrzuciła męża za drzwi, ten stoczył się po schodach, a ona jeszcze zrzuciła na niego kanapę. Ależ determinacja.

A co mnie wkurza? Głupota! Już tłumaczę.

Wczoraj był piękny dzień, święto zakochanych, imieniny świętego Walentego. Moja koleżanka stwierdziła, że nienawidzi Walentynek. Na przekór powiedziałam, że ja nienawidzę całej reszty roku, która jest świętem singli. Prawda? Prawda! Bo to tak samo jakbym nienawidziła dnia dziecka, a przez resztę roku jest święto bezdzietnych. Tak to działa.

Święta w kalendarzu są po to, aby nie tyle je celebrować, co dawać się naciągnąć na kolejne bibelociki, na promocje dla par - to jeden komercjalizm. Chodzi o kasę! (a kiedy nie chodzi?)

 A jeśli komuś się nie podoba, to - jak ujęła to jedna z osób, z którymi rozmawiałam na ten temat - trzeba spiąć dupsko na jeden dzień i dać się cieszyć innym. 

A nawiasem mówiąc, to koleżanka i tak nie dała się przekonać, ponieważ jej postawa brzmi "nie, bo nie". Czyli tak na oko dziesięcioletnie dziecko, które próbuje zwrócić na siebie uwagę i wszystko ma być tak, jak ono chce. Nie mam koleżanki :/

Nie lubię też, gdy dwie osoby chcą spędzić razem czas, tylko we dwoje, a ktoś wpiernicza im się na siłę i nie widzi w tym nic złego. Wychodzi prostactwo, chamstwo i wieś (bez obrażania ludzi ze wsi, ale niektórzy naprawdę są typowymi rolnikami z telewizji).

Dzisiaj mam doła i będę mieć pewnie do końca ferii. Zostało mi jakieś dwadzieścia słów do pięćsetki i nie wiem, o czym pisać. Zupełnie inny dzień niż wczoraj, czy przedwczoraj. 

O, wkurza mnie mój pies, który prosi się, gdy jem, ale jak jej podaję wafla posmarowanego pasztetem, to wybrzydza. Damn! Powstrzymałam się od krzyczenia na nią, bo wiem, że jestem po prostu rozdrażniona i nie chciałam się na niej wyładowywać.

I wkurzają mnie ludzie, którzy mają za dużo energii. Na krótką metę są prześwietni! Ale na dłuższy czas wpędzają mnie w nerwicę i mam ochotę ich zabić. Pozdrawiam swoją siostrę.

Może jutro zdobędę się na coś dłuższego. Pozdrawiam.

||15.02.2017||

Pechowe 13 Dni || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now