Walentynki i inne zboczenia

131 10 2
                                    

Zaczniemy od czegoś, co wydarzy się już jutro. Mowa oczywiście o Walentynkach.

Święty Walenty, choć nie wiem o nim za wiele (no dobra, nawet nie czytałam na Wikipedii) kojarzy mi się z mnichem, który w jakiś niecny sposób zapisał siebie i swoje siedemdziesiąt dziewięć dziewic na kartach historii. Ale to tylko moje wymysły, prawda? Koleś musiał jednak rozsławić się na tyle, by czternastego lutego obchodzić jego imieniny.

Dzień miłości, dzień wyznawania jej, mówienia "kc na 100%", dzień promocji w PizzyHut dla par, obniżek na walentynkowe bibeloty w sklepach - wszystko kręci się wokół cukierkowej miłości i komercyjności. Zostawmy to jednak, bo nie o tym chcę sobie pogadać.

Motyw miłości w sztuce, literaturze, kinematografii i tak dalej.

Ileż to nie powstało obrazów, książek, wierszy, filmów i innych dzieł opiewających uczucie, jakim jest miłość. Otóż błąd! Miłość to postawa. Pewnie spotkaliście się w życiu z czymś takim na religii/etyce. Ja usłyszałam to w gimnazjum od swojej katechetki.

Miłość to postawa wobec drugiego człowieka.

Człowieka. Taa. Ja bym to jednak sformułowała nieco inaczej. Miłość to postawa wobec drugiego stworzenia. Bo wlicza się tu i pies i chłopak. (Zakładam, że większość użytkowników to płeć piękna.) Niektórzy powiedzą, że przecież można jeszcze poszerzyć o kochanie swojego hobby. Ja uważam, że raczej spokojnie można powiedzieć o zamiłowaniu. A jeśli rzucasz chłopaka i nie wychodzisz z psem, bo uważasz, że przez to nie masz czasu na robienie tego, co lubisz, to to jest choroba ;)

Hm, chyba zapomniałam dodać, że tutaj będę psioczyć na różne osoby, ale niepersonalnie tj. nie wymieniając nikogo po imieniu/nicku. Wszyscy się tak bronią, że nie chcą nikogo obrażać. A ja chcę, bo jak już narzekać, to całkiem.

No właśnie. Tolerancja. Wszyscy teraz są tacy #mega_tolerancyjni. A ja nie. Ale już wyjaśniam. Jestem tolerancyjna wobec osób innej orientacji, wobec ludzi z innym kolorem skóry (mam czarnego w rodzinie :D) ale nie jestem tolerancyjna dla głupoty; dla braku logiki w ksionszkah, bo i kurwicy można dostać, kiedy w pracy nie ma ładu i składu, a autor tłumaczy się "to je fantazy, Kali muc"; dla okrucieństwa wobec zwierząt!!!

Ale wiecie co? Najśmieszniejsze, że kiedy na polskim w gimnazjum omawialiśmy jakieś dzieła wybitnych autorów i pani kazała napisać, czy dany twór nam się podoba i dlaczego, to ja zawsze byłam jedyną osobą, której się nie podobało. Bo mówiłam prawdę? A reszta przytakiwała, że te nudy im się podobały. Potem wracałam do domu i dostawałam opieprz od mamy, że "zawsze musisz na przekór, nie tak jak inni". Wzdychałam, wzruszałam ramionami, przewróciłam oczami i czekałam na ocenę. Bo po cóż innego pisać na polskim jak nie dla oceny? Nie żeby nauczyć się wyrażać swoje zdanie, nie żeby rozwijać umiejętności. Nie. Piszemy dla oceny, c'nie?

Z czasem zaczęłam mieć wywalone na to, jakie jest moje zdanie na dany temat i podążałam za tłumem. Ale, ale! Tylko w ramach szkoły. Bo w internecie, jak i w codziennym życiu mam własne zdanie, które umiem przedstawić i nie boję się tego. Nie o to chodzi, żeby podążać za tłumem. Oprócz szkoły, bo tam nie dość, że za tłumem, to jeszcze według klucza. Chodzi o to, aby jawnie przeciwstawiać się właśnie głupocie (aŁtoreczki) i okrucieństwu wobec zwierząt.

A właśnie. Polecam zobaczyć film "Był sobie pies", który niebawem wejdzie do kin. Na samym zwiastunie się popłakałam. Za każdym razem właściwie płaczę, gdy go widzę XD

I to tyle przemyśleń i wywodu na dziś. Pozdrawiam!

|| 13 luty 2017 ||


Pechowe 13 Dni || ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now