Rozdział 12: Jak zmyć krew z rąk?

193 19 9
                                    

-flashback-

Gdy zobaczył twarz swojego najlepszego przyjaciela z jego ust wydobył się krzyk bólu. Nie wierzył w to, nie mógł pozwolić sobie na stratę kolejnego przyjaciela. Zaczął płakać, był bezsilny. Nic co by zrobił, nie przywróciłoby mu życia. Został teraz całkowicie sam z poczuciem winy nie pozwalającym mu funkcjonować. Jak mógł zostawić swojego przyjaciela? To on powinien był pobiec do rogu, nie Thomas. To wszystko było jego winą. 

---

Zeskoczyli z drzew, nie mogli ukrywać się tam wiecznie. To był najwyższy czas, aby zmienić sektor. Ten las był zbyt niebezpieczny, na każdym kroku można było zostać otrutym. Choć Hermiona była zawsze dobra z zielarstwa, tutaj takie umiejętności nie dawały pewności na przeżycie. Byli półgodziny drogi od Rogu Obfitości, przynajmniej tak im się wydawało. Ciężko liczyć czas gdy uciekasz przed śmiercią. Teraz musieli poruszać się niezauważeni, brak peleryny niewidki dawał im się we znaki. 

- Harry, co zrobimy gdy trafimy na kogoś przy rogu? - głos Hermiony lekko się załamał - nie mamy przecież różdżek

Chłopak wziął głęboki wdech, chciał odpowiedzieć ale słowa nie przeszły mu przez gardło. To nie tak, że nie mieli planu. Omawiali wszystko tyle razy, wiedzieli że to była jedyna słuszna decyzja. Gdyby zostali, organizatorzy prawdopodobnie zesłaliby na nich jakąś klęskę żywiołową. Chociaż to i tak byłaby najlepsza opcja. 

- Nie trafimy, zrobimy tak jak ustaliliśmy - uspokoił ją Harry

Mieli zamiar przejść do sektoru w nocy, gdy nie będzie ich widać. Wiedzieli, że ktoś prawdopodobnie stoi na straży, planowali przejść jeszcze w lesie na sam koniec terenu, tuż przy wielkiej ścianie odgradzającej kolorowe lasy od siebie. Następnie szybko przejść na drugą stronę, przy rogu byliby tylko kilka sekund, jeśli by im się poszczęściło pozostaliby niezauważeni. 

Droga była krótka w porównaniu do tej wykonanej pierwszego dnia. Od dziesięciu minut stali w miejscu, zza drzew mogli zauważyć paczkę Nocnych Łowców strzegących rogu. Czekali aż zasną i pozostanie tylko jedna osoba na zmianie.  Bali się, że zostaną zauważeni. Starali się pozostać jak najciszej. Ich życie było zagrożone, dawno tak bardzo się nie bali. 

W trakcie czekania aż Nefilim zapadną w sen, Hermiona zauważyła pakunek spadający z nieba. Wskazała palcem na miejsce w, którym spadł i niemal bezszelestnie udała się w jego strone wraz z Harry'm. Podłużna paczka, była leciutka. Nie mogło znajdować się w niej jedzenie, ani broń do użytku zwyczajnych ludzi. Byli prawie pewni, że wiedzą co znajduje się w środku. Nie rozumieli tylko dlaczego.

- Czy to jest to co myślę? - wyszeptała Hermiona, jej głos był pełen nadziei. 

Potter przyłożył palec do swoich ust, wciąż musieli pozostać niezauważeni. Powoli otworzył pakunek, poczuł ogromną ulgę. To była dla nich szansa, nie mogli jej zmarnować. Teraz nie mieli się czego bać. Odzyskali swoje różdżki. Chłopak wstał, chciał iść już. Przecież teraz mogliby pozostać niezauważeni, odwrócić jakoś uwagę przeciwnika. Jednak gdy spróbował wstać Hermiona pociągnęła go za rękaw.

- Czekaj - wyszeptała powoli. Harry spojrzał na nią zaciekawiony - tu jest coś jeszcze

Wyjęła kartkę znajdującą się na dnie pudełka, Początkowo jej nie zauważyli, ponieważ leżała odwrócona tekstem do dołu. 

Teraz doskonale rozumieli dlaczego dostali te różdżki.

To nie był prezent od ludzi

To był prezent od organizatorów.

Musieli kogoś zabić, inaczej oni zabiją jednego z nich. 

Teraz nie opłacało się czekanie, aż reszta Nocnych Łowców zaśnie. Przecież i tak obudzą się gdy usłyszą odgłosy walki. Wstali równocześnie i ruszyli w stronę Rogu Obfitości. Drzewa tutaj były gęste, jednak nie było dla nich problemem zobaczenie wrogów z tej odległości. 

Tak bardzo nie chcieli zabijać, ale żadne z nich nie pozwoliłoby na śmierć swojego przyjaciela. To była ostateczność. 

Gdy tylko wyszli z lasu, zostali zauważeni przez przeciwników.

Nie atakowali ich, czarodzieje nie wiedzieli co się dzieje. Jedno z nich wstało i wolnym krokiem zaczęło kierować się w ich kierunku. 

Harry wyciągnął różdżkę i wypowiedział słowa, które były powodem jego wszystkich następnych koszmarów

Usłyszeli huk armaty

Rozpętała się burza

---

I'm back bitches

Flashback bo tak bardzo chcieliście reakcje Minho na śmierć Thomasa a jest już za późno, żeby umieścić ją w normalnej akcji.

Jak myślicie, kogo zabił Harry?

Jace, Clary, Magnus, Alec czy Kath?

W ogóle to zapraszam na moje opowiadanie Anioł z Kamienia

to ff pisze dla Was, tamto opowiadanie pisze dla siebie. Jest milion razy lepsze niż to ff i jestem z niego mega dumna, powinno się Wam spodobać 

Elita Zabójców // MultifandomWhere stories live. Discover now