Rozdział 21

201 6 3
                                    

Oglądaliśmy film i Jerome usnął. Trochę zgłodniałam, więc przykryłam go kocem, dałam buziaka w czoło i poszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z pomidorem i ogórkiem.
- Dlaczego poszłaś?
- Nie śpisz?
- Mój wskaźnik Twojej bliskości przestał pikać.
- Haha, ale to było słabe.
- Nie tak słabe jak Twoje robótki ręczne - zrobiło mi się głupio jak jeszcze nigdy - hej kochanie żartowałem.
- Nie no dobrze, przecież wiem, że nie poszło mi najlepiej. Jesteś głodny? - pokazałam palcem na swoje kanapki.
- Trochę - podszedł i zaczął zjadać moją kolację.
- Hmm, a może szef kuchni zrobi Ci w końcu coś innego niż zupka chińska? Może.... jajecznica!
- Nie lubię.
- Naleśniki.
- Może być.
- Dobra to idź do góry, a ja zaraz przyjdę.
- Nie mogę tu zostać?
- Chcę żebyś miała niespodziankę.
- No dobra.
Siedziałam na łóżku z niecierpliwością. Ciekawe co znowu wymyślił. Po jakiś trzydziestu minutach przyszedł.
- No pokaż co Ty tam masz! Umieram z głodu, bo ktoś zjadł moja kolację.
- Ejjj! Sama mi ją zaproponowałaś.
- Co nie oznaczało, że masz mi ją zjeść. Mogłeś odmówić.
- Eh nie marudź i jedz.
Na kwadratowym talerzu znajdował się naleśnik w kształcie serca, wypełniony twarogiem i džemem. Na naleśniku był napis "I ♡ U". Uśmiech miałam od ucha do ucha. Wtedy Jerome przytoczył fragment starej piosenki mojego idola, za którym sam nie przepada - "U smile, i smile". I też się uśmiechnął. A ja zaczęłam pałaszować swoją kolację.
- O jaa, Jerome, ale to jest pyszne.
- Dokładkę dla księżniczki?
- Nie dam rady...
- Chyba się tu urodziłaś, zetre Ci. Nie ruszaj się - no i tu już wiadomo co zrobił. Pocałował mnie - kocham Cię - powiedział mi w usta i kontynuował przerwaną czynność - zaraz muszę iść.
- Musisz?
- Tak.
- Nie możesz zostać?
- Nie?
- Dlaczego?
- Bo mnie w nocy zgwałcisz?
- Ha ha ha, to cześć.
- Nicole.
- Co?
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - pocałowałam go szybko.
- Teraz już naprawdę muszę iść. Do jutra?
- Nie bardzo.
- Dlaczego?
- Idę z dziewczynami na imprezę.
- Dlaczego nic nie mówiłaś?
- No właśnie mówię.
- Aha, a tak to bym się nie dowiedział? Bym przyszedł i nic?
- Jerome...
- Co Jerome? To było nie fair Nicole.
- Chyba mogę wyjść z koleżankami..
- No tak, ale nie uważasz, że powinnaś mnie o tym uprzedzić.
- Przecież byś mi nie zabronił.
- Tak, ale bym sobie też coś zorganizował.
- No niby tak.
- Niby? W ogóle o mnie nie pomyślałaś..
- No przepraszam.
- Dobra muszę już iść.
- Chyba o czymś zapomniałeś - powiedziałam robiąc buziaczka w jego stronę.
- A no tak - wziął swoją bluzę i wyszedł.
Dlaczego chloapcy obrażają się o byle co? To, że z nim jestem nie oznacza, że nie mogę wychodzić że znajomymi. Racja, mogłam go poinformować. Jednakże on też nie musiał reagować tak ostro. Do jutra pewnie mu przejdzie. Nie będę się przejmować, w końcu nic wielkiego się nie stało. Mam prawo wychodzić bez niego. Po jutrze się z nim spotkam. W końcu nie będzie wiecznie obrażony o to, że z nim nie wyjdę.
Po dwóch godzinach ciszy ze strony Jerome'a wystraszyłam się, że coś się stało.

Nicole Russo:
"Żyjesz?"
Wciąż nie odpisuje...

Nicole Russo:
"Jak tak Ci zależy mogę zostać w domu"
Jerome Springs:
"Rób co chcesz"

FriendzoneWhere stories live. Discover now