Rozdział 7

319 11 2
                                    

Nadszedł czas poloneza. Strasznie się stresowałam, ponieważ nie byłam za dobra tancerka. Tak układ był dla mnie trudny. Czas zacząć. A było nie tańczyć. Siedziałabym przy stole nie jako jedyna. Siedzą jeszcze dwie osoby. No ale cóż.. O nie! Muszę bardziej skupić się na tańcu bo prawie się wywalilam. Nienawidzę tych butów. Dwie minuty później skończyliśmy taniec. Od razu poszłam przebrać szpilki na adidasy.

- No nie wierzę - zaśmiał się Jerome - już masz adidasy.. A wyglądałaś tak pięknie - dodał.
- Ojjj dobra...

Wszyscy usiedli na swoje miejsca.  Przyniesiono nam rosół. Na stole był  półmisek z mięsem, ziemniaki, jakaś sałatka i dodatki. Wszyscy rzucili się na jedzenie, więc zaczęłam jeść swoją porcję rosołu. Jak już skończyłam nałożyłam sobie sałatkę.  Niektórzy zaczynali tańczyć a ja siedziałam nad tym talerzem i powoli  jadłam. Nagle ktoś się dosiadł. Był to Ernest Buffon - mega przystojny bad boy szkoły.

- Coś mi się wydaje, że Ty też zostałaś zmuszona by tu przyjść..
- Aż tak to widać? - roześmiałam się.
- Tak trochę. To może zatańczymy?
- Czemu nie.

Ernest tak naprawdę jest bardzo miły.  Dobrze mi się z nim rozmowa. Po tańcu poszliśmy piętro wyżej. Była tam jeszcze jedna sala, która była otwarta. Usiedlismy tam na stołku i gadaliśmy. Nie rozumiem dlaczego wszyscy się go tak boją.. Jest naprawdę w porządku. No ale co ja na to poradzę. W szkole nie łatwo doczepić komuś etykietę. 

*Jerome
Kurde gdzie jest Nicole.. przed chwilą tańczyła z Ernestem. Oby wszystko było dobrze..

- Victoria widziałaś Nicole?
- Poszła gdzieś z Buffon'em.
- O nie.. idę jej szukać..
- Czekaj.. co się tak przejmujesz?
- Bo może nie chcę żeby robiła z nim coś tutaj?
- Przecież ona nie zrobił by tego tutaj.
- Ona nie, lecz on jak będzie tego chciał, a ona nie to sam sobie to weźmie..
- Ty idź na górę a ja poszukam przed budynkiem!

*Nicole
O nie.. Chyba chce mnie pocałować.. przecież znam go jakieś dwadzieścia minut. Nagle do sali wbiegł Jerome.

- Ej stary!  Trochę nam przeszkadzasz.
- Nicole chodź!

Nie wiedziałam o co chodzi. Wstałam i ruszyłam za Jerome'em.

- Zostań.
- Ona nigdzie z Tobą nie zostanie.
- Może pozwolisz jej zadecydować?
- Nie. - chwycił mnie za rękę i pociągnął..
- Zostaw ją i idź do swojej laski.

Jerome nie reagował. Nagle Ernest mnie chwycił i spytał czy napewno chce z nim iść. Nie wiedziałam o co chodzi Jerome'owi, ale słuchałam się tego co kazał mi robić. Nagle Jerome się odwrócił i dał w twarz Ernestowi mówiąc "Zostaw ja w spokoju. Rozumiesz?". Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Tak się wtedy wystraszyłam. Ernest chciał oddać, lecz spojrzał na mnie. Chyba zauważył, ze byłam wystraszona.  Wychodząc z sali spytałam o co chodzi, lecz nie dostałam odpowiedzi. Jak byliśmy już na dole zauważyłam Vicie.  Podbiegła do mnie. Przytuliła mnie i powiedziała " Tak się martwilam". O co im wszystkim chodzi...

- Victoria pozwolisz, że zatańczę teraz z Nicole?
- No pewnie. Jeszcze pytasz?

Poszliśmy na parkiet. Byłam pod wrażeniem jak on dobrze tańczy..

- Jerome..
- Tak?
- Możesz wytłumaczyć mi o co chodzi?
- Nie rozumiem.
- No z Ernestem...
- Mógł zrobić Ci krzywdę...
- Uważałam..
- Właśnie widziałem. Gdybym tam nie wparował już byście się calowali.
- Nie.. nie chciałam tego..
- Nawet jakbyś tego nie chciała to tak by się skończyło. Nawet gorzej. Uwierz..
- Jerome..
- Tak?
- Dziękuję..
- Nie ma za co.
- Jest.. ZAWSZE przy mnie jesteś..
- Bo ktoś musi Cię pilnować. Strasznie lubisz wpadać w kłopoty. I wybierasz złych chłopaków.
- Wybrałam dobrego tylko to skomplikowane..
- Nicole...
- Chciałbym teraz z Tobą być.
- A ja Cię pocałować i co? Nie można mieć tego czego się chcę.
- To jest ciężkie. Nie chce robić tego Victorii..
- No widzisz. Ja też. I tego nie zrobię. Jesteśmy szczęśliwi razem..
- Ja wiem.. przepraszam.
- Dobra, lepiej skończymy bo ktoś usłyszy.
- Muszę się przejść.
- Czekaj zawołam Victorie i pójdziemy z Tobą.
- Nie. Będę uważała. Obiecuję.

FriendzoneWhere stories live. Discover now