Rozdział 2

510 18 0
                                    

Nie spodziewałam się że wciąż tam będzie. Zastanawiałam się dlaczego wciąż czeka. Po chwili podeszłam do Jerome'a, który siedział na ławce.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Już myślałem, że coś się stało albo mnie wystawiłaś..
- Nie.. Po prostu uciekł mi autobus.
- Widzę, że kłamiesz. Nie jesteś w tym za dobra.
- Ehh.. naprawdę przepraszam.. siedziałam przed telewizorem. Zapatrzyłam się.. Jak tylko zauważyłam która godzina, automatycznie wstałam z łóżka i wybiegłam.
- Haha! Naprawdę?
- Tak..
- Haha. To może zmieńmy temat..

Rozmawialiśmy parę godzin. Czas leciał strasznie szybko, a nasze rozmowy nie miały końca. Bardzo dobrze mi się z nim gadało. Czułam się jakbym znała go od dzieciństwa.. Wyciągnęłam z torebki na chwilę telefon. Zapomniałam, że był wyciszony. Miałam trzynaście nieodebranych połączeń od mamy. W sumie się nie dziwię, była godzina dwudziesta trzecia pięćdziesiąt siedem. Zazwyczaj o dwudziestej drugiej już chodziłam spać. Oddzwoniłam do mamy tłumacząc się że zaraz wrócę. Niestety musiałam pożegnać się z kolegą. A może już przyjacielem? Było strasznie zimno. Pomimo mojego ciepłego ubioru strasznie marzłam. Jerome uparł się że odprowadzi mnie na przystanek, ponieważ nie chciał zostawiać mnie samej na niebezpiecznej dzielni. Widział, że trzęsłam się z zimna.  Nawet nie zauważyłam kiedy założył mi swoją bluzę.. Czekaliśmy na autobus przytuleni. Jerome twierdził, że chce mnie ogrzać.. Ale to nie było coś zwykłego. Trzymał mnie tak mocno jakby miał swój cały świat w objęciach.. To niemożliwe, przecież jest Justin, a on bardzo dobrze o tym wie. Przyjechał autobus.. Zapomniałam oddać mu bluzy tak szybko weszłam do autokaru. Jakoś po północy dojechałam do domu. Mama spojrzała na bluzę, którą mam na sobie i nic więcej nie mówiła.. Jak już się wykąpałam, zalogowałam się na portalu społecznościowym, żeby sprawdzić wiadomości.

Justin Simpson 

"Pasuje Ci jutro o 17:30?😀"

Myślałam, że nie napiszę. Szybko odpisałam, że tak. Miałam jeszcze jedną wiadomość.

Jerome Springs

"Halo żyjesz?"
"Byliśmy umówieni"
"Fajnie, że mnie olewasz"
"Nicole????"
"Czy coś się stało?"
"Ej"
"Czy coś zrobiłem?"
"Halo Nicole"
"Wszystko w porządku?"
"Zaczynam się martwić"
"Jesteś już w domu?"
"Znowu nie odpisujesz?"
"Boże a może coś się stało"
"Błagam Cię odpisz jak najszybciej"

Zapomniałam napisać, że jestem w domu. A on czekał i czekał na wiadomość. 

Nicole Russo
"Tak, jestem"
Jerome Springs
"Co tak długo? Martwiłem się"
Nicole Russo
"Musiałam ogarnąć parę rzeczy"
Jerome Springs
"Nie miałaś przeze mnie żadnych kłopotów?"
Nicole Russo
"Wręcz przeciwnie"
Jerome Springs
"???"
Nicole Russo
"Mama nic nie mówiła tylko spojrzała i sobie poszła"

Z Jerome'em pisaliśmy kolejną noc. Powiedziałam mu że umówiłam się z Justinem. Próbował mi wmówić, że Justin to świnia, która zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Pokłóciliśmy się. Następnego dnia po szkole wróciłam do domu i zaczęłam szykować się do spotkania z Justinem. Pełna nadzieji na coś dobrego.

Parę godzin później.

O Justin już czeka..

FriendzoneTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon