Rozdział 11

283 12 0
                                    

Gdy zabraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy, ruszyliśmy żeby jak najszybciej dojechać w miejsce niespodzianki. Sama zastanawialam się co to za niespodzianka i dlaczego tak zależało im żeby wziąć mnie ze sobą. Po drodze wjechalismy do MC Donald'a ponieważ młodszy brat Jerome'a mówił żeby tam wjechać odkąd tylko dowiedział się ze gdzieś jedziemy. Zazdrosze mu braciszka. Liam jest bardzo miły i zabawny. Po paru godzinach drogi dojechaliśmy na miejsce. Nie znam tego miejsca, ale widziałam zadowolenie na twarzy Jerome'a. Gdy wyszliśmy z samochodu na Jerome'a wskoczyla jakaś śliczna, szczupła blondynka. Uwiesiła się na nim jak małpa na drzewie i go pocałowała. Dlaczego ja tu jechałam.

- Hej Eva - powiedział odpychajac ją od siebie.
- Hej kochanie! - rzuciła radośnie.
- Chodź przedstawię Ci kogoś - wziął ją za rękę i szli w moją strone. Tylko nie to...
- Kto to jest? - powiedziała gdy zobaczyła mnie z daleka.
- Nicole poznaj Eve, Eva poznaj Nicole.
- Cześć - podałam jej niepewnie rękę.
- Hej - powiedziała ze sztucznym uśmiechem - A kim ona jest? - dodała.
- Nicole jest moją....
- Przyjaciółka - wtrąciłam oschle i odeszłam.
- Jejku co jej jest.. - usłyszałam za plecami głos blondynki.

Podeszłam do Liam'a i zaczęłam się z nim bawić.

- Możemy porozmawiać? - usłyszałam głos Jerome'a.
- Zajęta jestem.
- Nicole..
- Tak?
- No chodź na chwilę..
- Nie chce z Tobą teraz rozmawiać..

Już dłużej nie nalegał. Chwycił mnie za rękę pociągnął w swoją stronę mówiąc "pójdziesz czy mam Cię zanieść?" Ze względów na jego stan poszłam.

- Czego chcesz?
- O co Ci chodzi?
- To chyba ja powinnam zadać to pytanie.
- Dlaczego byłaś taka niemiła dla Evy?
- Jak Ci tak na niej zależy to idź do niej - odwróciłam się napięcie i chciałam wyjść, lecz Jerome chwycił moją rękę i bardzo mocno przyciągnął mnie do siebie tak ze nasze usta się połączyły.
- Nie mów ze jesteś zazdrosna - powiedział między pocałunkami.
- Słucham? - odepchnęłam go od siebie - ona Cię pocałowała...
- A więc o to chodzi.. słuchaj Eve znam od dziecka. Zawsze tu przyjeżdżaliśmy. Zakochała się we mnie niestety nie rozumie że nie potrafię odwzajemnić jej uczuć..
- Już tu idzie... Tak cały wyjazd będzie wyglądał?
- Nie..
- Napewno nic do niej nie czujesz?
- Napewno - po tych słowach rzuciłam się na niego łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Chyba jestem w stanie polubić Cię gdy jesteś zazdrosna - powiedział mi na ucho na chwilę odrywajac nasze usta po czym znów je połączył.
- Ekhem - powiedziała dziewczyna, która stała obok nas. Nie mogłam dać jej satysfakcji więc nie zwracając na nią uwagi kontynuowałam ten moment - EKHEM - usłyszałam ponownie tylko ze głośniej. Wtedy Jerome oderwał się ode mnie.
- Jerome możemy porozmawiać?
- Jerome jest teraz zajęty - odpowiedziałam za niego.
- Nie Ciebie pytałam.
- Yyy.. - spojrzał na mnie, a potem na nią - dobra, ale szybko, bo Nicole czeka.

Odchodząc jeszcze mnie pocalowal. Nawet nie odeszli daleko więc słyszałam całą rozmowę.

- Mówiłeś, że to tylko przyjaciółka.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Ale ona tak.
- Bo tak jest.
- Od kiedy tak się całuje z przyjaciółkami?
- Słuchaj Eva. Nicole jest moją przyjaciółką, ale strasznie mi na niej zależy. Musisz to zrozumieć.
- Pytałam od kiedy tak się całuje z przyjaciółkami a nie czy Ci zależy.
- Będzie tą przyjaciółką jeszcze przez parę dni. Mam zamiar to zmienić..
- Co Ty w niej widzisz? - krzyknęła ze złością..
- Wszystko czego nie dostrzegają inni. Na przykład jej oczy. Mają trzy kolory. W słoneczne dni są zielone. A w burzliwe szare. Niekiedy robią się brązowe, ale nie wiem od czego to zależy. Ten uśmiech, który jest szczery najczęściej przy mnie. Dzięki czemu wiem że jest szczęśliwa. To jak mnie obejmuje. Czuję w tym że nie chce mnie stracić. Widzę w niej dosłownie wszystko co najważniejsze. Mógłbym wymieniać to wszystko godzinami..
- Skoro tak mówisz to pewnie jest wyjątkowa - powiedziała ze łzami w oczach przez co ją przytulił. Nie miałam mu tego za złe. Dobrze zrobił - Wszystko dobrze?
- Tak.. idź już czeka.. - Na te słowa poszedł w moja strone. Objął mnie i tak szliśmy w stronę domku w którym mieszkaliśmy.

- Jerome!! Nicole!! Chodźcie szybko - krzyknęła Pani Springs - to jest Nicole dziewczyna Jerome'a.
- A nie mówiłaś przez telefon Victoria?
- Nicole jest bardzo miła. Ostatnio jacyś chłopcy napadli na mojego synka a ona o wszystko zadbała jak był w szpitalu. Codziennie u niego siedziała. Całe dnie i noce. A jak tam u Evy?
- A wszystko w porządku. Tylko wciąż nie może zapomnieć o..
- My idziemy coś zjeść - wtrącił Jerome - chodź - chwycił mnie za rękę - pokaże Ci nasz domek. Kupiliśmy go jakoś 10 lat temu.

Oprowadził mnie po domu. Był bardzo duży i ładny.
-  Tu będzie twój pokój - pokój był piękny. Trzeba przyznać, że Pani Veronica ma gust.
- Widziałam wszystko oprócz twojego pokoju. Pokażesz mi?
- Pewnie. Chodź. To ten.

Chodziłam po pokoju i się rozglądałam. Pokój był bardzo ładny. Na ścianie wisiało pełno zdjęć. Zaczęłam je oglądać. Było ich pełno. Spędzili tyle wspólnych rodzinnych chwil. Każde zdjęcie z innego miejsca. Jakoś mnie to nie zdziwiło Pan Andrew miał własną firmę. Spojrzałam na ostatnie zdjęcie. Był na nim Jerome z Evą. 

- Co łączyło Ciebie i Eve?
- Słucham?
- Co Was łączyło. Wiesz rozmowa waszych matek o tym że wciąż się nie pozbierala. Zdjęcie..
- Nic. Po prostu nie odwzajemniam jej miłości. Kiedyś się przyjźniliśmy. Nasi ojcowie chcieli żebyśmy byli razem, ale to tylko tyle..
- Jerome..
- Tak?
- Te wszystkie rzeczy - podeszłam i go przytuliłam - które mówiłeś Evie.. to prawda?
- Najszczersza. Kocham Cię Nicole. Rozumiesz?
- A co z Twoim tata?
- Co on ma do tego?
- No chciał waszego związku..A za mna nie przepada..w sumie w pełni go rozumiem.
- Czemu tak myślisz?
- Wtedy w szpitalu.. powiedział, że przyciagam do Ciebie same kłopoty...
- Oj Nicole.. nie znał Cię wtedy..Był wkurzony..
- Ale miał rację..
- Uwielbiam te kłopoty - zaśmiał się i mnie pocałował - Gdyby Cię nie lubił nie byłoby Cię tu teraz. A tak swoją drogą.. gadałem z nim jeszcze jak nie chcieli wpuścić Cie na sale. Powiedział, że musi Ci cholernie na mnie zależeć. Dodał też że mam o Ciebie walczyć, bo warto. I jeszcze jedno ubierz się jutro luźno. Zabieram Cię gdzieś. A teraz chodź pójdziemy coś zjeść.
- Gdzie pójdziemy?
- Niespodzianka..
- Mogę jeszcze o coś spytać? - spojrzał na mnie pytająco - możemy już oficjalnie nazywać się parą?
- Nie - cmoknął mnie w polik - A teraz chodź zjeść.

Po chwili byliśmy już w kuchni. Była piękna jak reszta domu.

- Na co masz ochotę?
- Obojętnie...
- Zrobię swój specjał.
- Idę zadzwonić do mamy..
- Dobrze.

Z mamą gadałam jakies dziesięć minut. Powiedziałam jej że wszystko w porządku i  jesteśmy na miejscu. Musiała iść do pracy więc zakończyliśmy rozmowę. Gdy weszłam do kuchni Jerome już siedział i jadł. Usiadłam na miejsce i... zaczęłam się śmiać jak głupia.

- To jest Twój specjał? Zupka chińska?
- Ciężko byłoby zrobić coś innego z ręką w gipsie... Kiedyś przygotuje Ci coś lepszego.

FriendzoneWhere stories live. Discover now