Rozdział 12

273 10 0
                                    

Obudziłam się o 08:03. Dziś Jerome zabiera mnie.. hmm.. To jest dobre pytanie.. Poszłam do kuchni szybko coś zjeść. Przyszedł Jerome zaśmiał się mówiąc "powiedz ze tak nie pójdziesz?". Miałam na sobie piżame w strusie. Ciocia mi ja kiedyś przywiozła. Nie pamiętam skąd, ale bardzo lubię tą pizame. Sama bym jej tu nie wzięła Ale spakowała mi ją mama.

- Halo.. - wyrwał mnie z zamyślenia.
- Nie.. - podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, lecz ja się odsunęłam.
- Coś się stało..
- Nie, a co miało się stać? Masz - podałam mu talerz z kanapkami, które przygotowałam chwilę temu.
- Dziękuję.. no nic nie miało się stać ale chciałem buziaka..
- Nie całuje się z przyjaciółmi..
- A więc o to chodzi... wczoraj Ci to nie przeszkadzało..
- To było wczoraj. A teraz jest inaczej. Już tak nie będzie.
- Za pół godziny bądź gotowa bo wychodzimy - powiedział, a w jego głosie mogłam usłyszeć, że jest wkurzony.

Wstałam i pobiegłam do góry. Wzięłam szybki prysznic. Umyłam zęby. Ubrałam czarne leginsy i luźną białą bluzkę. Jerome wszedł mi do pokoju pukając.

- Zapomniałem powiedzieć weź strój kąpielowy...
- Szybko mówisz...

Poszłam do łazienki zdjęłam z siebie ubrania i zamiast bielizny włożyłam na siebie strój. Następnie leginsy i bluzkę. Zeszłam na dół i ubrałam trampki.

- Możemy iść..

Chciał chwycić mnie za rękę, ale się wyrwałam. W milczeniu doszliśmy do oceanarium.

- Super.. szliśmy tak daleko do ZAMKNIĘTEGO oceanarium..
- Dziś jest zamknięte, ale nie dla nas.
- Jak to?
- A więc jest to oceanarium mojego wujka, który pod przykrywką awarii zamknął je na jeden dzień.
- I co chcesz tu robić?
- Zobaczysz.

Niepewnie weszłam z nim do środka. Jak tutaj jest cudownie... Chyba wszystkie gatunki ryb..

- Pokaże Ci dziś moje ulubione miejsca tu. A teraz chodź tam.

Nic nie mówiąc szłam tam gdzie kazał. Było tu cudownie. Nigdy nie byłam w oceanarium. Przeszliśmy przez całe. Nie zdążyłam się za dużo przyglądać. Nie wiem po co iść w takie miejsce skoro i tak nie mogłam popatrzeć. Delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę. Znowu próbując mnie pocałować. Niepotrzebnie - nic z tego. Weszliśmy gdzieś po schodach.

- Karmiłaś kiedyś delfiny?
- Nie.
- Tu masz ryby. Chcesz to im rzuć. Ja zaraz wracam.

Od razu chwyciłam za wiadro. Rzuciłam parę ryb. Nie czekałam długo. Po chwili przyszedł Jerome.

- Załóż to.
- C-co...?
- Będziemy z nimi pływać. Ale po co cały sprzet i te stroje. Butla z tlenem i maski starcza.
- A moje siniaki?
- Przecież już je widziałem.. przynajmniej wiem czemu wciąż jesteś w leginsach.
- Al...
- Nie bój się.. będę blisko - pocałował mnie tak szybko, że nie zdążyłam zareagować.
- Nie umiem pływać Jerome..
- Zaufaj mi.. - jak powiedział tak zrobiłam.

(JEROME WCZEŚNIEJ ZABEZPIECZYŁ SWÓJ GIPS - DOP. AUTORKI)

Po chwili czekał już na mnie w wodzie. Wskoczyłam do niego. Chwycił mnie za rękę i płyneliśmy w głąb wielkiego akwarium. Nie wiedziałam że to takie łatwe. Dopłyneliśmy do delifina. Potem do kolejnych i z nimi pływaliśmy. Jeszcze nigdy nie pływałam, a co dopiero z delfinami. Są naprawdę kochane.. To wszystko jest niesamowite. Odpłynęłam z jednym w inny kąt akwarium. Nagle podpłynął Jerome. Chwycił moją rękę i przysunął mnie do siebie. W jednej chwili zdjął mi maskę z dopływem tlenu...Zaczęłam panikować. Ale on mnie pocałował. A miał tego nie robić.. Nie chciałam się od niego odpychać.. Pierwszy raz doświadczyłam tak miłej rzeczy. To dzięki niemu. Niech będzie, że to "nagroda". Jednak to co dobre szybko się kończy, bo zaczęło brakować mi tlenu. Podał mi maskę. Jak załapałam trochę powietrza znowu mi ją oderwał i połączył nasze usta. Po chwili oddał mi maskę i płynął do wyjścia. Popłynęłam za nim. Jednak zahaczyłam o coś. Nie mogłam odpłynąć więc zaczęłam panikowac. Zauważyłam ze Jerome płynie mi z pomocą jednak Rose była szybsza. Rose - tak nazwałam jednego z delfinów. Była urocza. Nie umiem opisać tego uczucia jakie było we mnie gdy pływaliśmy. Wszystko było takie cudowne.

FriendzoneWhere stories live. Discover now