Rozdział XVII: Ta Anielica choruje

Start from the beginning
                                    

"Moja matka pewnie tego by chciała. " Mówił pan Mortem. "Już od początku jej narodzin twierdziła, że to demoniczne dziecko."

Sam jednak również nie miał serca, by zabić niewinne dziecko.

Starszy syn zaś... Mimo że uległy rodzicom, zawsze wymykał się do siostry w ciągu nocy, by porozmawiać z nią przez zamknięte drzwi.

- Enfer - szeptał a następnie pukał trzy razy. - Enfer, to ja.

Dziewczynka, mimo braku sił, podchodziła do drzwi, by następnie przy nich usiąść.

- Jestem - odpierała, by również dać mu cichy znak.

- Jak się czujesz?

- Dobrze - kłamała. - Ale tęsknię za Astre. Beze mnie musi sanotnie siedzieć w domu, gdy Lizzy ich odwiedza...

- Przykro mi, Enfer...

***

Z każdym dniem traciła coraz więcej sił. Każdej nocy jednak podchodziła do drzwi, by dać znać Ericowi, że żyje i wszystko z nią "dobrze".

Codziennie myślała także o Astre, z którym miała więź nie do opisania. Chciała móc zobaczyć jeszcze raz jego uśmiechniętą buzię, usłyszeć jego śmiech, móc go przytulić i trzymać tak w swoich objęciach jak najdłużej się da.

Ale nie mogła. Wiedziała, że naraziłaby jego zdrowie, gdyby z nim przebywała. Dlatego musiała zadowolić się ciepłymi wspomnieniami. O zapomnieniu osoby, która była jej tak droga nie było mowy.

Dodatkowo, gdy tylko spoglądała za okno z kratą, zamontowane w jej małej, kamiennej i wilgotnej klatce; widziała za każdym razem gwiazdy.

***

- Astre... - zaczęła Ene.

- Tak?

- Twoje imię oznacza gwiazdę, prawda? - spytała, na co chłopiec twierdząco kiwnął głową. - Gwiazdy są naprawdę piękne. Wypowiada się przy nich życzenie. Spogląda się na nie razem z osobami, które się kocha...

Dziewczynka lekko zarumieniła się na to wyznanie, jednak postanowiła kontynuować:

- Zazdroszczę ci, ponieważ babcia nazwała mnie Piekłem. Przy moich narodzinach wrzeszczała, że jestem demonem z piekła. Wrzeszczała "Enfer, Enfer!". Jako że była najbardziej szanowaną osobą w rodzinie, moi rodzice tak właśnie postanowili mi dać na imię.

- Ja lubię twoje imię, Ene. Mógłbym powtarzać je tysiąckrotnie! Enfer, Enfer, Enfer, Enfer..!

- P-Przestań!

- Nie podoba ci się jak mówię twoje imię?

- Znaczy... Lubię, jak je wypowiadasz, ale... Nie lubię jego znaczenia...

Chłopiec chwilę się zastanowił, po czym zaczął radośnie krzyczeć:

- Ene, Ene, Ene, Ene!

Dziewczynka zaśmiała się, po czym postanowiła dołączyć do zabawy:

- Astre, Astre, Astre, Astre!

Moja anielica || KuroshitsujiWhere stories live. Discover now