Rozdział XIV: Ta Anielica wspomina

897 107 21
                                    

!!!UWAGA! SPOILERY Z MANGI!!!!


------------------------

- Ciel! Ciel! - krzyczała mała blondynka w lokach, biegnąc tym samym za chłopcem w jej wieku, widocznie próbując go złapać.

Wszystkiemu przyglądali się rodzice dzieci, którzy ukradkiem uśmiechali się, gdy tylko malce spoglądały w ich stronę.

- Elizabeth, ostrożnie, dama powinna zachować takt! - krzyknęła nagle matka blondynki.

- Francis, daj się wybiegać dzieciom - stwierdził z uśmiechem Vincent. - Niech nacieszą się młodością, póki nie muszą przejmować się rodem.

- Nie mów mi jak mam wychowywać dziecko - prychnęła.

Reszta rodziców zaczęła się gromko śmiać. Nawet Francis lekko, wręcz niewidocznie się uśmiechnęła, spoglądając ukradkiem na bawiące się, roześmiane dzieci.

- A gdzie Enfer?

W tym samym czasie, chorowity chłopiec siedział samotnie w domu, przyglądając się zza szyby okna swojemu bratu bliźniakowi i kuzynce.

Miał mnóstwo zabawek, rodzice zadbali o to, by miał co robić. Pan Tanaka i pies - Sebastian także często z nim zostawali. Tym razem jednak kamerdyner obsługiwał rodziców, a Sebastian biegał razem z dziećmi.

Nie był jednak w stanie się na nich złościć. Zawsze gdy jego stan się pogarszał, rodzina była przy nim i się nim opiekowała.

- Znowu jesteś sam? - usłyszał nagle za sobą.

- Ene... - Chłopiec szeroko się uśmiechnął na widok dziewczyny. - Co ty tutaj robisz?

Jak mógł o niej zapomnieć? - o osobie, która specjalnie dla niego wymykała się spod oczu rodziców, by móc do niego przyjść.

- Nie wolisz pobawić się z Cielem i Elizabeth?

- M-mm - zaprzeczyła. - Wolę twoje towarzystwo.

Dziewczyna przysiadła się do zaczerwienionego chłopca, po czym pocałowała go lekko w policzek, szeroko się uśmiechając, co sprawiło, że chłopiec zamienił się w dorodnego pomidora.

- Pobawmy się! - stwierdziła, po czym chwyciła za pluszowego królika, by zacząć nim potrząsać w prawo i lewo przed twarzą chłopaka.

Dzieci w swoim towarzystwie całkowicie zapomniały o zewnętrznym świecie.

Zapomniały o roześmianych Elizabeth i Cielu. Zapomniały o uśmiechających się rodzicach, którzy mimo to, omawiali sprawy małżeństwa ich dzieci. Zapomniały nawet o chorobie, jaka dręczyła chłopca.

- Enfer? - zabawę przerwała kobieta, która weszła do pokoju. Matka blondynki. - Co ty tu robisz? Dlaczego nie bawisz się z Elizabeth i Cielem?

- Wolę jego towarzystwo! - Dziewczynka objęła chłopaka, mocno go przytulając. Chciała pokazać tym samym, że nie pozwoli, by ich rozdzielono.

- Enfer, skarbie, powinnaś bawić się z Cielem. Widzisz, aktualnie rozmawiamy na temat zaaranżowania waszego małżeństwa.

- Ale ja nie chcę Ciela!

- Nie lubisz go?

- Lubię... Ale wolę [???].

Chłopiec niespodziewanie odwzajemnił uścisk dziewczyny.

- Tej dwójki chyba tak łatwo nie rozdzielimy - tym razem w pomieszczeniu pojawił się Vincent, ojciec chłopca. - Właściwie, już od dłuższego czasu myślałem nad wydaniem Ciela za Elizabeth. Jest ona jego kuzynką, dlatego krew rodziny nie zostanie zmieszana.

- Ale co z Enfer? Może nie jesteśmy spokrewnieni z waszą rodziną, ale mamy duże wpływy. W dodatku, mój mąż jest twoim przyjacielem z dzieciństwa, Vincent. Słyszałam, że jesteście dla siebie praktycznie niczym bracia.

- Owszem... Dlatego mam propozycję. Dlaczego by nie zaaranżować małżeństwa między tą dwójką?

- Ale on ma astmę! Co, jeśli zaszkodzi to im dzieciom?

- Angelina twierdzi, że gdy będzie starszy, jego stan zapewne się polepszy.

- Sama nie wiem, co powie na to mój mąż...

- Porozmawiam z nim, Monique.

Kobieta spojrzała na wciąż trzymające się w uścisku dzieci.

- Zaopiekuję się nim! - krzyknęła dziewczynka.

- J-Ja też zaopiekuję się Ene! - dodał chłopiec.

Kobieta westchnęła, po czym odeszła razem z Vincentem. Nie była w stanie niczego zrobić. Wszystko zależało od jej męża i ojca bliźniaków.

- Nie rozdzielą nas - powiedziała blondynka, gdy tylko rodzice wyszli. - Nie pozwolę na to. - Wyciągnęła w jego stronę mały palec.

Chłopiec więc go chwycił swoim małym paluszkiem, po czym go zacisnął.

- Ja też.

***

Hrabia nie mógł uwierzyć własnym oczom. Dziewczyna, której obiecał, że będzie ją chronić i nic ich nie rozdzieli... Właśnie umierała w ramionach ponurego żniwiarza.

- Ja może i nie mam na tyle wielkiej mocy, by przywrócić ją do życia, jednak anioł już tak. Nie wiem tylko, czy teraz, gdy poznała prawdę, moc jej anioła powróci. Mogła ją ożywić jedynie dzięki wymazaniu jej wspomnień.

- Ene... - Phantomhive spojrzał na swoją przyjaciółkę z żalem. Prawie ją odzyskał, a teraz znowu ją straci, tak jak kiedyś.

Nagle przez przez okno coś wleciało, roztrzaskując je na tysiące kawałków. Sebastian zasłonił swojego panicza, zaś Grell swoją panienkę.

- Young... Lady...

- Widać aniołek odzyskał swą świadomość... - Sebastian uśmiechnął się szyderczo, a jego kolor oczu przybrał czerwoną, lśniącą barwę.

Madeline, cała zakrwawiona, podrapana i z anielskimi, widocznie oskubanymi skrzydłami; przeczołgała się do Enfer. Następnie położyła swoją prawą dłoń na jej czole, widocznie próbując ją uleczyć.

- Nie martw się, panienko. Niedługo wszystko wróci do starego stanu rzeczy. Nikt cię już nie skrzywdzi.

Moja anielica || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz