Rozdział V: Ta Anielica odgrywa Sonatę Kreutzerowską

2K 137 24
                                    

Madeline ubrała Enfer w suknię, a następnie spięła jej włosy w kok, ozdabiając go dodatkowo warkoczem. Dobrała także gustowne obuwie i wreszcie, po kilkunastu minutach pracy, mogła stwierdzić, że wszystko gotowe.

Gdy więc nadeszła godzina balu, a zegar zaczął głośno bić, to pokojówka wyszła z pokoju, by móc zająć się resztą obowiązków. Szlachcianka zaś odczekała jeszcze dłuższą chwilę, zanim także opuściła pokój.

Blondynka podeszła do schodów, po czym zatrzymała się przy ścianie tak, by inni goście jej nie widzieli.

- Hrabia i Hrabina Dvor... - Albert, zwany też przez rodzinę Mortem "Czytaczem", z uwagą i charakterystycznym akcentem przeczytał kolejną parę gości.

Szlachcianka już więc była przygotowana na swoje wielkie wejście, gdy nagle z ust Alberta padło jeszcze jedno nazwisko.

- Hrabia Phantomhive - wypowiedział, o mało nie łamiąc sobie języka na nazwisku.

Phantomhive..? - spytała się w myślach Enfer. - Skądś kojarzę to nazwisko...

- I nareszcie... Najważniejsza osoba w dzisiejszym dniu... - wypowiedział nagle Albert, zaraz po tym jak zauważył szlachciankę. - Panienka Enfer Mortem!

Dziewczyna lekko zadrżała słysząc swoje imię. Nie przepadała za nim, a tym bardziej jak musiało ono zostać wypowiedziane przy licznej grupie osób. W końcu zawsze może być taka opcja, że znajdzie się osoba, która doskonale posługuje się francuskim.

Wreszcie wzięła głęboki wdech i wyszła z ukrycia, mając szeroki uśmiech na twarzy, w celu powitania gości. Następnie chwyciła Alberta pod rękę i zeszła razem z nim po schodach elegancko, by móc przy okazji się zaprezentować.

Gdy zaś tylko znaleźli się na dole schodów, to Albert się skłonił i powrócił na górę.

- Dziękuję wszystkim przybyłym za to, że postanowiliście odwiedzić progi domostwa Mortem - zaczęła dziewczyna. - Mam nadzieję, że zaplanowane rozrywki umilą państwu ten wieczór.

Zaraz po wypowiedzianych przez nią słowach zaczęła grać muzyka, a goście postanowili dobrać się w pary.

- Przepraszam, czy mogę prosić do tańca? - usłyszała za sobą Enfer.

Odwróciła się i ujrzała niskiego, nie niższego jednak od siebie, granatowowłosego chłopaka w opasce, który wyciągał w jej stronę rękę.

- Oczywiście - odpowiedziała po chwili Enfer.

Dziewczyna próbowała sobie przypomnieć twarz chłopaka. Czy gdzieś go już wcześniej widziała? Raczej nie zapomniałaby tak oryginalnego wyglądu.

- Hrabia Ciel Phantomhive - przedstawił się w końcu chłopak.

Dziewczyna widocznie zdziwiła się jego imieniem. Ciel? Zupełne przeciwieństwo jej imienia.

- Interesujące ma pan imię. Bardzo... religijne - Chłopak obrócił ją wokół własnej osi, po czym ponownie zwrócił do siebie. - Hrabina Enfer Mortem.

- Tego już zdążyłem się domyślić. W końcu, ktoś musiał mnie zaprosić na bal, piekielna panienko.

- W istocie... - Dziewczyna domyśliła się więc, że to właśnie chłopak był tym wyjątkiem doskonale posługującym się francuskim, podobnie jak ona. - Wybacz, że spytam, ale... Czy my się już kiedyś przypadkiem nie spotkaliśmy?

Chłopak zamilkł. W końcu jednak, gdy postanowił odpowiedzieć na zadane mu pytanie, to nagle usłyszeli:

- Rudziku! Gdzież się podziewasz, ptaszyno mi tak bardzo droga?

Moja anielica || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz