Rozdział X: Ta Anielica dostaje senne zaproszenie

1K 110 17
                                    

Nadeszła wyznaczona godzina balu. Enfer musiała więc zmierzyć się ze swoją traumą i stanąć twarzą w twarz z Phantomhivem i jego kamerdynerem.

Rezydencja hrabiego robiła nie małe wrażenie. Chociaż... Nie była taka, jak zapamiętała ją blondynka. Wyglądała na odbudowaną.

Chociaż był to pierwszy raz, kiedy do niego przyjechała. Pierwszy, o którym pamiętała.

Wujku Vincencie...

***

Szlachcianka została przywitana przez służbę rodziny Phantomhive. Sam właściciel włości zabawiał przybyłych gości.

Przebrany był za pirata, co idealnie komponowało się z jego opaską noszoną na co dzień. Enfer ledwo powstrzymała prychnięcie, jakie chciała wydać po zobaczeniu go w takim ubraniu.

Wreszcie hrabia ją dostrzegł. Uśmiechnął się, kiwając lekko głową na przywitanie. Dziewczyna odpowiedziała eleganckim ukłonem. Prawie odsłoniła przy tym to, co znajdowało się pod narzutą, jednak na jej szczęście, zorientowała się w porę, że powinna trzymać narzutę jak najbliżej swojego ciała.

- Ach, Sebuś! - krzyknął Grell, wręcz wpraszając się na przyjęcie, wzrokiem szukając " swojego słoneczka".

- Sutcliff! - wycedziła przez zęby Enfer, chwytając za czerwony kaptur mężczyzny, który tak jak zapowiedział, przebrał się za Czerwonego Kapturka.

Mężczyzna zatrzymał się w pół kroku.

- A ty czego znowu? - mruknął, widocznie niezadowolony.

- Zachowuj się! Póki jesteś przy mojej rodzinie, masz się zachowywać! - szeptała to niego, nieco podniesionym tonem, jednak wciąż na tyle cicho, by nikt poza ich dwójką tego nie usłyszał. - Nie możesz splamić mojej rodziny, rozumiesz?!

- Ech... Moje serduszko będzie usychać z tęsknoty za Sebusiem...

Enfer spojrzała na niego wymownie.

- Ale tak... Tak, rozumiem... - przyznał niechętnie.

- Proszę, zapraszamy do zabawy - stwierdził, niczym wywołany wilk z lasu, Sebastian. Zwracał się bezpośrednio do Enfer.

Sutcliff opanował swoje emocje, stając niczym posłuszny piesek na baczność obok blondynki.

Sama szlachcianka zaś dokładnie przypatrywała się czarnowłosemu, jak i jego dłoniom, zakrytym rękawiczkami. Nawet mimo tego, że dłoń, która ją dusiła była naga, dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że patrzy na ręce swojego niedoszłego, sennego mordercy.

Ale dlaczego akurat on mi się przyśnił?

Uśmiech nie znikał z twarzy mężczyzny. Wydawał się w tamtym momencie zwyczajnym, całkiem przystojnym jak na swoją profesję, kamerdynerem. Po chwili jednak schylił się, by wyszeptać do ucha szlachcianki:

- Panicz oczekuje prywatnej rozmowy.

Następnie odszedł do swojego pracodawcy, po drodze spoglądając na Sutcliffa z obrzydzeniem.

- Och... Nie jest przebrany za wilka... - mruknął smutnym tonem rudzielec.

Enfer powoli zaczęła żałować, że przyszła na bal razem z Grellem. Zanim jednak powiedziała mu, by się nie odzywał i nie odchodził od niej na krok... Ten już dawno zabawiał się razem z gośćmi, z dala od blondynki.

Zostawiać damę samą na parkiecie... Oburzające... - stwierdziła w myślach szlachcianka, po czym podeszła nieco bliżej gości, by ewentualnie włączyć się w jakąś rozmowę.

Moja anielica || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz