Rozdział I: Ta Anielica pije Earl Grey

3.1K 211 10
                                    

Młoda arystokratka siedziała w gabinecie, podpisując starannie kolejne zaproszenie na bal, podrabiając tym samym pismo rodziców. Następnie wkładała listy do kopert, wylewała na nie wcześniej przygotowany, gorący, czerwony wosk i składała na nich pieczątkę z herbem, ostatecznie odkładając je do kupki skończonych.

- Kto by pomyślał, bym to ja musiała zajmować się takimi rzeczami pod nieobecność rodziców - mruknęła dziewczyna, niechętnie sięgając po kartkę z listą imion i wykreślając z niej parę arystokratów, dla których dopiero co zrobiła list. - Od czegoś jednak powinnam mieć brata.

Po chwili jednak dziewczyna usłyszała trzy puknięcia w drzwi.

- Wejść - odpowiedziała po krótce, zupełnie tak jak robił to jej ojciec.

Do pomieszczenia weszła służąca z tacką pełną słodkości, jakimi były przeróżne ciasteczka; oraz nieodzownym dodatkiem do szybkiej przekąski - herbatą.

- Nie powinna się panienka tak przemęczać. Od szóstej dwadzieścia trzy minęły dokładnie pięćdziesiąt dwie minuty - stwierdziła służąca, nawet nie patrząc na zegarek. Po chwili postawiła białą filiżankę z gorącym napojem na blat.

Dziewczyna zmarszczyła brwi w odpowiedzi, przy okazji wędrując kciukiem po zdobieniach porcelany. A co innego miała zrobić? Rozkaz rodzicieli to rozkaz - nie miała innego wyboru.

- Dlaczego nie poprosili o to Erica? - spytała po chwili, chwytając za filiżankę, by z wyuczoną gracją upić niewielki łyk, a potem zagryźć go ciastkiem. - Earl Gray, dobry wybór.

- Na popołudniową herbatę przygotowałam jedną z najpopularniejszych, zielonych herbat, Lungching. Jej nazwa z języka chińskiego oznacza smoczą studnię. Ten jakże nietypowy wybór na nazwę ma dwa wytłumaczenia. W okolicy miasta Hangzhou, skąd pochodzi herbata, znajduje się świątynia o nazwie Lungching. Drugą, bardziej fantazyjną wersją jest legenda o smoku, który dzięki modłom mieszkańców wiosek sprowadzał deszcz na plantacje herbaciane.

- Jak zwykle, zagłębiasz się za bardzo w szczegóły, Madeline - stwierdziła dziewczyna, dopijając herbatę.

- Moim obowiązkiem jest dbać o naukę panienki na każdym kroku.

Gdy jednak kobieta już miała wyjść, to dziewczyna zatrzymała ją, wypowiadając krótkie, lecz dosadne zdanie:

- Nie odpowiedziałaś na moje wcześniejsze pytanie.

- Jak zwykle, nic nie umyka uwadze panienki - odpowiedziała po chwili służąca, po czym ponownie zwróciła się do młodej hrabiny. - Panicz Eric o mało nie wpędził rodziny panienki w długi. To właśnie przez to hrabia i hrabina wyjechali do Szwecji. W sprawie interesów.

Dziewczyna już miała odpuścić, jednak jeszcze jedna, mała rzecz zwróciła jej uwagę.

- Madeline, gdzie jest mój brat?

- Wyjechał.

- Gdzie i w jakiej sprawie?

- Te informacje niestety nie zostały mi podane.

Arystokratka głęboko westchnęła, po czym poleciła służce by ta wyszła. Tak też się stało. Kobieta zabrała tacę z resztkami, ukłoniła się i opuściła pomieszczenie.

Dziewczyna więc została całkowicie sama, w cichym pomieszczeniu, jak i domu, z którego uciekli jej krewni.

- Ten mój brat to jednak kretyn... - mruknęła po chwili, sięgając po następny list.

---------------------------
Tak, udało mi się co nieco poprawić i w sumie nie jest to takie złe ostatecznie. Na pewno jest znacznie lepiej niż wcześniej i już nie bolą mnie tak bardzo od tego oczy.
Do starych czytaczy: Historia diametralnie się zmieniła. Łącznie z bohaterami. Enfer (tak, już nie Enefer) już nie jest taką Mary Sue oraz będzie częściej Grell i tak jak przystało na Kurosha, morderstwo.

Będę usuwać stare komentarze, odnoszące się do starego tekstu, by nie narobiły zbędnego zamieszania. Sorki D:

Moja anielica || KuroshitsujiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz