Rozdział 25

238 20 3
                                    

  Nuricihan

Po sprzeczce zGülfem   wróciłam do mojej komnaty. Nienawidzę Gülfem. Będzie się rządzić, bo myśli, że ma wsparcie sułtanki matki. Po chwili do pomieszczenia weszła Fidan.

- Nuricihan wszyscy mówią, ze sułtanka Hatice nie żyje czy to prawda? – zapytała wystraszona dziewczyna.

- To tylko jakieś głupie plotki. Sułtanka chciała popełnić samobójstwo – powiedziałam i usiadłam.

- Samobójstwo? Ale dlaczego? – dopytywała.

- Z żalu po mężu – wytłumaczyłam jej.

- O boże – powiedziała i zakryła twarz ręką.

- Nie przeżywaj. Raczej z tego wyjdzie.

Zachowuje się, tak jakby umarł ktoś z jej bliskich. Wszystkie córki Ayse są jakieś dziwne. Mahfiruze to taka mała żmija. Kąsa z ukrycia. Za to Hatice jest bardzo specyficzną osobą. Ignoruje cały świat. W sumie to nie dziwie jej się. Gdyby Ahmed zmarł, zachowywałabym się podobnie.


- A co z sułtanką matką?

- Wyobraź sobie, że dała mi nagrodę za uratowanie jej córki.

- Jak to za uratowanie?

- Ahmed prosił, abym się nią zajęła. Poszłam do jej komnaty. Wyrzuciła wszystkie służące z komnaty, a drzwi zatrzasnęła. Trzeba było je wyważyć. Gdy już weszłam, wisiała na sznurze. A sułtanka Ayse z wdzięczności podarowała mi to - pokazałam jej pierścionek.

- Bardzo ładny – powiedziała, oglądając pierścień.

- Wiem, Ayse pytała, co chce w zamian. Powiedziałam, żeby pozbyła się Gülfem. Gdybyś widziała ich miny.

- Nuricihan daruj sobie kłótnie z nimi. Mają teraz trudny okres.

- Nie obchodzi mnie to. One nigdy nie liczyły się ze mną, a teraz za to zapłacą.

- Opanuj się, jeszcze ktoś usłyszy i będziemy mieć problemy.

- Niech każdy usłyszy. zniszczę każdego mego wroga zaczynając od Ayse. A jeśli ty nie chcesz mi pomóc, to sama sobie poradzę.

- Co się z tobą dzieje?

- Ze mną nic. To ty jesteś jakaś dziwna. Chcesz, żeby te żmije panowały w haremie?

- Ja się na nic nie skarzę. A ty lepiej pogódź się z nimi. To najsilniejsza kobieta w imperium. Chcesz mieć w niej wroga?

- Niech ona lepiej boi się mnie! Raz popełniłam błąd, miałam szanse się jej pozbyć, ale uznałam, że tak będzie lepiej dla Ahmeda. I co z tego miałam? Jeszcze niedawno próbowała mnie otruć! Jeżeli nie zacznę działać, pozabija nas wszystkich! – krzyczałam.

- Dobrze! Uspokój się, bo jeszcze coś stanie się dziecku.

- Czy chcesz mi pomóc?

- Nie, nie chce i ty też powinnaś się trzymać od tego z daleka.

- W takim razie idź z tond.

- Nuri...

- Wyjdź! – przerwałam jej.

Dziewczyna patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Po jakiejś chwili opuściła pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Usiadłam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nie chciałam się z nią kłócić, ale ona naprawdę niczego nie rozumie. Muszę walczyć z Ayse, bo inaczej zabije mnie przy pierwszej lepszej okazji. Teraz mam dla kogo żyć. Nie mogę pozwolić, by moje dziecko wychowywało się bez matki. Życie w haremie jest zarazem najgorszym, jak i najlepszym co mnie w życiu spotkało. Gdyby nie Ahmed i dziecko już dawno zabiłabym się.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Gdyby tata żył doradził mi co zrobić. Na pewno nie pozwoliłby, bym cierpiała. Tak strasznie mi go brakuje. Nagle zauważyłam otwierające się drzwi. Szybko zerwałam się z miejsca oraz starałam się otrzeć łzy. Do mej komnaty wszedł Ahmed. Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, lecz zobaczył, że płaczę.

- Nuricihan co się stało? – powiedział, dotykając mego policzka.

- Nic, mam dziś gorszy dzień.

- Nie kłam, przecież widzę. Możesz powiedzieć mi wszystko.

Usiadłam, a on zajął miejsce obok mnie.

- Mam wszystkiego dość – powiedziałam, ponownie zanosząc się płaczem.

- Dlaczego?

- Oprócz ciebie nie mam nikogo. Twoja matka i siostra mnie nienawidzą, a Gülfem najchętniej zabiłaby mnie. Jedyną osobą, która mnie toleruje, jest gul aga.

- Przecież masz Fidan.

- Ona też ma mnie dość. Pokłóciłam się z nią i pewnie nie chce mnie znać.

- Dlaczego się pokłóciłyście.

- Nakrzyczałam na nią – skłamałam.

Nie, tak naprawdę nie chce pomóc mi zabić twoją matkę – pomyślałam.

- Spróbuj ją przeprosić

- To nie jest takie proste.

- Nic nie jest proste. Ja też chciałbym czasem uwolnić się od wszystkiego, ale nie potrafię. Ale muszę być silny dla ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Ty i mój mały książę bądź sułtanka.

- Chciałabym, abyśmy byli zwykłymi ludźmi. Wszystko byłoby prostsze. Wtedy mój ojciec by żył. Nawet nie wiesz, jak mi go brakuje.

- Mój ojciec zawsze powtarzał, że nie da się zmienić przeznaczenia. Bóg sprawił, że wszystko tak się potoczyło.

- Za to mój, że każdy pisze własny los - powiedziałam i oparłam się o niego.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

witam was ponownie. zostało pięć rozdziałów do końca pierwszej części. proszę aby każda osoba która to przeczyta zostawiła gwiazdkę lub komentarz (zamieniam się w żebraka) dobrze pod koniec chce życzyć wam udanego tygodnia. 

Promień Słońca ( ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now