któryś tam rozdział

654 39 4
                                    

To chyba jakieś żarty. Jeszcze wczoraj kładłam się do łóżka z uśmiechem na twarzy, a dzisiaj nie umiem się ruszać w dodatku cieknie mi z nosa jak z jakiegoś wodospadu. No nic nie pójdę dzisiaj do szkoły. Przynajmniej nie będzie takiej napiętej atmosfery. Gdybym tam poszła na pewno czuła bym się strasznie nie zręcznie, a tego chciała bym uniknąć... tak samo jak spotkania z Tooru. Dalej męczy mnie sumienie ale boję się, że gdy będę już go przepraszać to znowu odezwie się moja znienawidzona strona. Wtedy będzie już po mnie. Nie wybaczyła bym sobie tego. To za ciężkie. Pomijając już te ciężkie tematy o których chce najzwyczajniej w świecie zapomnieć to jestem chora. Co to za ironia losu?! Ja nie chcę! Chociaż, chociaż... są tego jakieś plusy hyhy. Będę mogła przez ten czas kontaktować się z Liu a to na pewno będzie super. Gorzej już gdy przyjdzie czas na przepisywanie lekcji... nieeeee to zdecydowanie nie jest fajne. Z żadnej strony. Jednak żeby co kolwiek zrobić muszę najpierw wstać.

-LIIIIVVVIAAAAAAAAAAAAAAA! - ryknełam na cały dom ale odpowiedziała mi głucha cisza. Przecież jest wcześnie Livia na pewno nie poszła jeszcze do szkoły. Jak na złość dopiero teraz zauważyłam karteczkę leżąca na szafce obok łóżka a zaraz za nią budzik który wskazywał godzinę 10.43 . To są chyba jakieś żarty DOPIERO CO POSZŁAM SPAĆ! Ale w sumie to wyjaśnia czemu się wyspałem.

-cholera... gdzie ten telefon - zaczęłam powoli podnosić się na łokciach chociaż moje obolałe ciało krzyczało " Nieee co ty robisz klucho to boli! " tak zdecydowanie słyszałam ten głos dochodzący z mojej głowy ale wygrał drugi głos z mojego brzucha który krzyczał " Wstawaj grubasie jestem głodny" tak ten głos miał wielką przewagę. Usiadłam na łóżku i pierwsze co zauważyłam patrząc na podłogę to mój telefon. Powoli po niego sięgnęłam a zaraz po tym ostrożnie wstałam z łóżka. Schowałam telefon do kieszeni i już miałam zrobić krok gdyby nie to, że kichnęłam. To nie było zwykłe kichnięcie. To był istny tajfun, a spowodował on zahwianie równowagi i bolesny upadek na zimne panele.

-AUUUUUU- zawyłam boleśnie i przylgnełam do podłogi. To sobie poleże. Wyciągnęłam telefon bo doskonale wiedziałam, że na pewno teraz nie wstanę z tej podłogi, a w sumie jest nawet wygodna. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam internet i weszłam w chat. Jak zwykle były tam wiadomości od Liu.

Liu: Cześć Rybko! Jak się spało?

Liu: Halo?

Liu: Yu-chan wstawaj!  Zaraz za śpisz do szkoły!

Liu: Słońce dlaczego nadal Cię nie ma w szkole?

Liu: Kochanie odezwij się chociaż!

Liu: Odpisz proszę Cię

To takie urocze jak on się o mnie martwi ^^ AWWW mimowolnie się uśmiechnęłam. Postanowiłam nie martwić chłopaka i mu odpisać. Tylko co? "Hej Liu wiesz jestem w opłakanym stanie bo się przeziębiłam hah" nie nie. Wtedy będzie, że miał rację a co to.. to nie.

Yuko: Przepraszam Liu dzisiaj także nie będzie mnie w szkole.

Liu: Cieszę się, że w końcu mi odpisałaś. Szkoda bardzo :cc to na pewno będzie nie fajny dzień.

Yuko: Oh Liu nie przesadzaj przecież piszemy ze sobą ^^. Ja się bardzo ciesze, że z tobą pisze.

Liu: Jezu musze to gdzieś zapisać! Yamachi Yuko właśnie powiedziała mi coś miłego WOWOWOW. Oczywiście ja też się cieszę jednak wolałbym patrzeć teraz na twoją śliczną buzię ^^

Ten chłopak wie jak na mnie zadziałać. Odrazu po przeczytaniu tej wiadomości na moją twarz wskoczył ogromny rumieniec. Mimo, że często to słyszę i jakoś nie specjalnie na to reaguje to z nim jest inaczej.

Kiedy Kwiaty Usłyszą 》Oikawa TooruWhere stories live. Discover now