Rozdział 38

18 4 0
                                    


Przejechałam dopiero 22 mile, a już mam go dość. Nie to, że gada czy coś, bo słowem się do mnie nie odezwał, ale sama jego obecność...

Nie słyszałam żadnego "Przepraszam Vanessa, że was tak zdradziłem i przeszedłem na ich stronę. Proszę wybacz mi!" 

Nie, żeby to coś zmieniło, ale mógł przynajmniej spróbować.

Zostało nam jeszcze 2150 mil do przejechania. Dalekie wakacje, ale będą długie, a plusem jest to, że hotel, w którym się zatrzymujemy jest wielki i Marco może mieć pokój na drugim jego końcu. Podróż będzie trwała 3 dni mniej więcej. Jedziemy 6 autami. To miały być wakacje mojego życia, ale w momencie kiedy przyjechała Natasha razem z Marco stały się koszmarem mojego życia. Na dodatek jestem pewna, że to ja będę musiała go znosić przez całe 2 miesiące, ponieważ tylko ja nie mam swojej połówki i pojechałam sama. No, ale mam przecież Marco! Mojego byłego chłopaka i przyjaciela! 

Vanessa ogarnij się! 

To miały być wakacje mojego życia!

Nie dam ich sobie zniszczyć! 

A już na pewno nie pozwolę na to takiemu chujowi!

Dodałam gazu, a na liczniku zauważyłam liczbę 90 Jadę 90 mil/h. To prawie 150 km/h. Za to czuje się cudownie. Dziewczyny widząc, że przyspieszyłam też to zrobiły.

- Vanessa! Co tak ostro?! - krzyknęła roześmiana Ally, która zrównała się ze mną

- Jak się bawić to na max'a!! - krzyknęłam i włączyłam radio, a z głośników poleciała moja ulubiona piosenka.

Zwiększyłam głos i dodałam jeszcze lekko gazu. Spojrzałam kątem oka na Marco, który trzymał się kurczowo fotela.

145...

150...

155...

160...

- Zwolnij!!! - krzyknął Marco, zaczęłam się śmiać

Czego on się tak boi?

Spojrzałam na niego, a potem prosto w jego pełne strachu oczy. Po chwili zdjęłam stopę z gazu i zaczęłam zwalniać. Zwolniłam do 100 km na godzinę. Już się na niego nie patrzyłam później, ale cały czas czułam jego wzrok na sobie. Nie wiem o co mu chodzi. Patrzył się na mnie przez kolejne 3 godziny jazdy, a ja nic mu nie powiedziałam. Nawet nie uraczyłam go spojrzeniem...

Spojrzałam na wskazówkę, która pokazywała ilość benzyny w baku.

5 litrów....

Trzeba zatankować. Podniosłam rękę do góry i pomachałam przyjaciołom, którzy jechali za mną, a potem wskazałam na stację benzynową, którą było widać z daleka.

Po 5 minutach jazdy. Zatrzymałam się na pobliskiej stacji paliw. Marco wysiadł z auta uprzednio biorąc kluczyki i zaczął tankować. Ja wzięłam portfel z pieniędzmi w środku i podeszłam do swoich przyjaciółek. Dziewczyna Nath'a nie należy do tego grona. Jakoś jej nie lubię. Nie przepadam za nią po prostu. Nie mam w tym jakiegoś powodu, po prostu intuicja... 

- Hejka - powiedziałam radośnie, a dziewczyny obdarzyły mnie zdziwionym spojrzeniem

O co im chodzi?

- Wszystko ok? - zapytała nie pewnie Suzy

- Jasne, a co miałoby być nie tak? Huh? - zapytałam nie wiedząc o co im chodzi

- Ooo, a więc ty i.... - przerwała - ...Marco... Pogodziliście się? Już po wszystkim, tak? Mamy mu tak O wybaczyć ?!?! - Ashley zaczęła krzyczeć, przez co kilka osób na nas spojrzało

Przynajmniej już wiem o co im chodzi. 

- Yyy, nie? Prawdopodobnie nigdy mu tego nie wybaczę. Po prostu przez całą drogę się do niego nie odzywałam. I tyle! 

Spojrzałam w miejsce gdzie ostatni raz widziałam chłopaka, ale jego już tam nie było.

- Idę coś zjeść, idziecie też? - dziewczyny pokiwały głową - tylko zaparkuje samochód - wskazałam ręką na samochód i udałam się w tamtą stronę

- Co ci zamówić? - krzyknęła jeszcze Ally

- Zaskocz mnie! - powiedziałam i zaczęłam się śmiać

Tuż obok stacji był McDonald, w którym zamierzaliśmy coś zjeść. Podeszłam do auta i zdałam sobie sprawę, ze Marco ma kluczyki. Poszłam, więc na stację i zaczęłam poszukiwania ciemnowłosego chłopaka. 

Marco stał przy kasie i płacił pewnie za paliwo. 

Oddam mu tą kasę. 

Za kogo on się uważa?!

- Ile zapłaciłeś? - zapytałam jak tylko odszedł od kasy

- Nie ważne - powiedział 

- Marco, ile zapłaciłeś? - zapytałam spokojnie, ale w środku mnie, aż się gotowało

- Nie ważne. Potraktuj to jako prezent - powiedział, a ja szybko wyrwałam mu paragon z ręki i zobaczyłam należną kwotę

Wyciągnęłam odpowiednią sumę pieniędzy z portfela i wcisnęłam mu do kieszeni bluzy.

- Nie przyjmuje prezentów od nieznajomych.... - powiedziałam i odebrałam mu kluczyki od auta.


Zaraz po zaparkowaniu samochodu udałam się do fastfood'a. Znalazłam wzrokiem stolik, przy którym siedziały dziewczyny i podeszłam do niego. Zajęłam miejsce pomiędzy Ally i Ash i spojrzałam na tacę z rzekomo jedzeniem dla mnie. Spojrzałam na dziewczyny, a potem znowu na tacę. Potem spojrzałam na Ally, która wyglądała śmiertelnie poważnie, a potem na Jo, która nie mogła już wytrzymać wstrzymywania śmiechu.

- No faktycznie... Zaskoczyłaś mnie... - Ally i dziewczyny zaczęły się głośno śmiać, większość klientów zaczęło się na nas głupio patrzeć, a potem śmiać

Rozumiem ich...

Gdyby oni - dorośli - dostali do jedzenia zestaw Happy Meal dla dzieci, też bym się z nich śmiała. 

- Nuggetsy? - Jo pokiwała głową - Frytki? - zapytałam znowu i dostałam ta samą odpowiedź, a teraz najgorsze - Zabawka? - zamknęłam oczy, a Ally wybuchnęła śmiechem. 

To znaczyło "TAK"...

Forever usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz