Rozdział 22

60 6 1
                                    

- Masz zamiar wrócić z powrotem do Denver?

Rush zadał mi to pytanie, którego najbardziej się obawiałam...

Czemu?

Bo nie znam na nie odpowiedzi. Dałabym wszystko, aby tylko nie musieć na nie odpowiedzieć...

- Chodzi ci o Ash? - zapytałam odwracając głowę w jego stronę

- Chodzi mi o was wszystkich...

- Ale głównie o Ash - dokończyłam za niego śmiejąc się cicho

- A nawet jeśli to co z tego? - odwrócił się do mnie twarzą

- Nie wiem... - powiedziałam z powrotem gapiąc się na sufit

- Ja też... - mruknął cicho


***2 tygodnie później***


- Czyli na serio wyjeżdżacie? - zapytała Ally 

Pokiwałam lekko głową powstrzymując się od płaczu. Ally się nie hamowała, wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. Tak dobrze zrozumieliście. Aktualnie jesteśmy już w Nowym Yorku. Wróciliśmy nie dawno i już zdążyliśmy się spakować. Wylatujemy dzisiaj do Denver. Zdecydowaliśmy, że będziemy spotykać się w wakacje. Raz u nas, raz u nich. Marco został w Argentynie z ojcem pogodzili się i mieszkają teraz razem w Buenos Aires. Ja i on to skończona bajka. Nawet się do siebie nie odzywamy. Zresztą nie tylko ja tak robię. Nikt z naszej paczki już z nim nie gada. Ally, Jo i Suzy odkupiły od niego cały dom za 2 miliony $. Rush za to  zamieszka obok nich w willi z basenem, którą odziedziczył po zmarłych rodzicach. Zgarnęliśmy niezłą kasę za tego chipa. Pewnie zastanawiacie się jak go oddaliśmy i się nie wkopaliśmy. Już tłumaczę. Suzanne wreszcie udało się złamać kody i usunąć z niego materiały, które by nam zaszkodziły. Za to Mike i Jacob siedzą. Dostali dożywocie. Najbardziej jest mi szkoda Ash, która musi się rozstać ze swoim chłopakiem, ponieważ uznali, że związek na odległość nie wypali nawet przy ich miłości. Nathan postanowił wrócić razem ze mną i z mamą i zamieszkamy w naszym nowym domu, który znajduje się obok tego starego. Myślimy, aby połączyć te dwa obszary, zburzyć stary dom i na jego miejsce zbudować nowy budynek, który ma służyć jak główny i pierwszy budynek firmy R.M.Star*. Moja mama postanowiła wreszcie otworzyć swój własny biznes. Ma na celu pomaganie nowym niedoświadczonym modelkom w dojściu na sam szczyt kariery modelingowej. 

- Ej Ally odczep się od niej! - powiedziała zdenerwowana Suzanne, Ally puściła mnie i spojrzała na dziewczynę z dziwnym wyrazem twarzy - Ja teraz chcę się przytulić - Ally nawet nie zdążyła zareagować, a Su już mnie "dusiła", objęłam ją rękami w pasie i zaczęłam po prostu płakać

- Dziewczyny będę za wami tak bardzo tęsknić... - wyszlochałam

- Ja za tobą bardziej niż te dwie razem wzięte - Jo stała za moimi plecami, odwróciłam się do niej i przytuliłam 

- Van musimy jechać jeśli nie chcemy się spóźnić - powiedział Nathan i już chciał wsiadać do auta, ale dziewczyny zaczęły się na niego wydzierać

- Jakim prawem się kierujesz, aby móc przyśpieszać nasze pożegnanie?!  -warknęła Su

- Prawem zegarka - powiedział Nathan przedrzeźniając Suzy

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Dziewczyny pożegnały się z Nathanem, Ashley i moją mamą, Ja pożegnałam się z Rushem i wsiadłam do auta jako ostatnia. Nathan odpalił silnik i odjechał. Razem z Ash pomachałyśmy naszym przyjaciołom, po czym Ash oparła głowę o moje ramie i zaczęła płakać 

- Będę tak bardzo za nim tęsknić... - mruknęła


Rush POV


Zaprowadziłem dziewczyny do domu, zamknąłem drzwi i udałem się do kuchni. Wyjąłem z zamrażarki lody i 3 łyżki specjalnie do nich przeznaczone, wziąłem jeszcze z lodówki bitą śmietanę i polewy toffee i karmelową. Zaniosłem do salonu i położyłem na stole przed dziewczynami. Rzuciły się na łyżki i zaczęły wyjadać cały towar antydepresyjny. Usiadłem obok nich na kanapie, położyłem plecy na oparciu i odchyliłem głowę zamykając oczy. Jednak nie dane mi było myśleć o dziewczynie, która za 20 minut wsiądzie do samolotu i zniknie z mojego życia na rok. Ktoś dzwonił do drzwi. Wstałem wiedząc, że żadna z pochłaniaczek lodów i bitej śmietany nie wstanie, podszedłem do drzwi i otwarłem je. Do domu wparował Jacks nerwowo się rozglądając i krzycząc

- Gdzie ona jest? Gdzie jest Vanessa? Vanessa! - zaczął się wydzierać na cały dom - Vanessa! - krzyknął jeszcze raz, ja i dziewczyny popatrzeliśmy na niego współczująco

- Właśnie jadą na lotnisko - mruknąłem cicho, tak aby dziewczyny nie usłyszały. Nie udało mi się. Teraz ryczą jak małe dzieci...

- Jak to? - zapytał Jacks uspakajając się 

- Odjechali jakieś 10 minut temu na lotnisko. Wracają do Denver

Jacks nic mi nie odpowiedział tylko wyszedł z domu i gwałtownie trzasnął drzwiami

- Nawet ja lepiej sobie radzę.. - mruknęła Jo wpychając sobie do ust kolejną łyżkę lodów z polewą i śmietaną, przy okazji się jeszcze pobrudziła, zaśmiałem się na jej słowa

- Wcale nie... - powiedziałem rozbawiony

- A co ty tam wiesz... - mruknęła i znowu wypełniła usta lodami 


Vanessa POV


Siedzimy już w samolocie i czekamy na start

- "Przepraszamy za opóźnienie startu, lecz mamy pewne problemy z pasażerem , który ponoć zgubił bilet" - zaśmiałam się na słowa stewardessy i zaczęłam współczuć rodzinie tego gościa, jaki wstyd

Włożyłam słuchawki do uszu i zamknęłam oczy, po chwili słuchania muzyki miałam dziwne wrażenie, że ktoś woła moje imię zdjęłam słuchawki i odłożyłam je na stolik

- Vanessa! - faktycznie, nie zdawało mi się, ktoś rzeczywiście mnie woła, wstałam z fotela i zaczęłam się rozglądać

- Czy pani to Vanessa? - zapytała mnie już nieco wkurzona stewardessa, pokiwałam twierdząco głową nadal nie wiedząc o co chodzi - proszę za mną - i udała się w stronę wyjścia z samolotu poszłam za nią, odwróciłam się jeszcze do Nathana, który posłał mi szczery uśmiech, wyszłam z samolotu i zaczęłam się rozglądać

- Vanessa! - Jacks podbiegł do mnie jak tylko zeszłam z ostatniego schodka. Chwila... Jacks?!

Chłopak położył dłonie na moich policzkach i chyba nie wiele myśląc wpił się w moje usta. Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale po chwili oddałam pocałunek. Był on bardzo namiętny i pełen uczuć. Po chwili ocknęłam się i odsunęłam od niego posyłając mu niczego nieświadome spojrzenie

- To twoje imię... - powiedział

- Co? - zapytałam nie wiedząc o co mu dokładnie chodzi. Przecież wiem jak mam na imię...

- To twoje imię jest na moim tatuażu....


_________________________________

* "R" jest od Rose, "M" od Mary, a "Star" tak po prostu, nazwa wymyślona na potrzeby opowiadania

HEJJJJKA

jestem 

I jak myślicie co teraz zrobi Vanessa skoro Jacks teoretycznie wyznał jej miłość poprzez tatuaż, który nigdy nie zniknie z jego skóry?

Zostawi go i wróci do Denver?

Zostanie w Nowym Yorku razem z nim?

A może znajdą inne rozwiązanie....

 lub w ogóle go nie znajdą...

Dowiecie się tego w następnym rozdziale !

Do następnego 

Anka

Forever usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz