Rozdział 37

13 3 0
                                    

*4 lata później*

Wreszcie koniec roku szkolnego. Sama w to nie wierzę. Nie wierzę, że ja Vanessa Stone wreszcie ukończyłam liceum! Jezu wreszcie! Tak! To znaczy nie do końca ukończyłam, bo leżę w łóżku i głupio uśmiecham się do kalendarza, ale co z tego. Wstałam szybko z łóżka idąc prosto do łazienki. Po drodze zgarnęłam jeszcze przygotowany dla siebie strój. Nie wiem czemu, ale u nas w szkole nie jest to ta cudowna toga i fajny kapelusz, tylko zwykły galowy strój.Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i nałożyłam na siebie czystą bieliznę, czarną skórzaną spódniczkę do połowy uda i białą zwiewną koszulkę na ramiączkach. Po wykonaniu całej porannej toalety i nałożeniu lekkiego makijażu, wyprostowałam włosy i nałożyłam na nogi czarne szpilki. Zeszłam na dół uważając, by się nie przewrócić zgarnęłam ze stołu klucze, jabłko i wszystko włożyłam do torebki.

- Miłego dnia! - powiedział Nath i pocałował mnie w policzek 

- A tobie co? - zapytałam podejrzliwie

- Nie mogę być po prostu miły dla swojej siostrzyczki? - zapytałam, a ja zaczęłam się zastanawiać

- Nie - odpowiedziałam po dłuższej chwili - ty nigdy nie jesteś dla mnie miły bez powodu - stwierdziłam

- Później ci powiem, leć bo się spóźnisz! - powiedział i zniknął gdzieś w kuchni

Nawet nie dał mi czasu na odpowiedź, tylko sobie poszedł. Stwierdziłam, że nie ma co się wypytywać, przecież wyraźnie powiedział, że powie mi później. Wzięłam skórzaną kurtkę z wieszaka i wyszłam z domu. Wsiadłam do swojego czarnego Rovera i wjechałam na ulicę. Jedną ręką wyjęłam jabłko z torebki i wzięłam pierwszego gryza.  Wiem, wiem nie powinnam jeść, gdy prowadzę, no ale trudno. Jestem głodna... Nagle auto przede mną nagle zahamowało, co zmusiło mnie do tego samego. Zatrzymałam się i wyszła z auta wyrzucając jabłko na ulicę. Podeszłam do auta przede mną i zastukałam w szybę od strony kierowcy.

- Jakiś problem? - jakaś tleniona blondynka zdjęła swoje okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na mnie tymi swoimi piwnymi oczami, które miałam ochotę jej wydłubać

- Nie wcale, po prostu zastanawiałam się czy istniejesz tez w wersji inteligentnej? - powiedziałam dość spokojnie jak na mnie

- Co to ma niby znaczyć?! - pisnęła blondyna

Szczerze? To myślałam, że za chwilę ogłuchnę.

- To co słyszałaś plastiku! Następnym razem zastanów się kilka razy zanim wjedziesz na drogę, ok? 

- Mówiłem, że poprowadzę - usłyszałam jakiś męski głos z głębi auta schyliłam się lekko i zobaczyłam tam jakiegoś chłopaka z blond włosami

- Po kogo jesteś stronie Brad?! - znowu ten pisk...

- Ona przynajmniej jest śliczna i zgrabna nie to co ty Mindy! - oh jeśli to jej chłopak to ja nie wiem co ona mu zrobi

- Jesteś moim bratem! Nie obrażaj mnie, bo powiem mamie! - nie mogłam dłużej tego słuchać, więc po prostu wróciłam do auta.

Nacisnęłam pedał gazu, a moje auto posłusznie wjechało w tył czerwonego BMW. Potem wycofałam lekko i znowu dodałam gazu i wyminęłam rodzeństwo pokazując tej dziwce pięknego faka...

W szkole byłam po 10 minutach. Przez tą zdzirę i jej brata prawie bym się spóźniła, ale na szczęście dotarłam na czas. Zaparkowałam auto na "moim" miejscu (czyli pierwszym). Wszyscy w tej szkole wiedzieli, że ze mną się nie zadziera. Jo, Ally, Suzy i Ash czekały już na mnie przy wejściu. Tworzyłyśmy elitę szkolną. Nie byłyśmy jak inne elity w innych szkołach. Byłyśmy wyjątkowe, bo nam nie chodziło o sławę, najlepszy stolik na stołówce, czy vipowskie miejsca parkingowe. Chodziło o to, aby ci którzy kiedyś byli w elicie się bali. Jak ja niekiedy ich. Grozili mi, przezywali, poniżali. My robimy to samo z nimi, ale tylko z nimi. Nie dokuczamy innym. Bardziej im pomagamy. A raczej pomagałyśmy, bo to nasz ostatni dzień tutaj i nie mamy zamiaru tu wracać. Weszłyśmy razem do szkoły. Szłyśmy środkiem korytarza, jak zwykle. Przywitałyśmy się z kilkoma osobami, buziakiem w policzek, zwykłem "hej" czy nawet uściskiem. Cały czas się uśmiechałyśmy. Nie dlatego, że kończymy tę szkołę, tylko dlatego, że ludzie przed nami nie uciekają, nie boją się nas tylko chętnie się z nami witają. Na końcu korytarza zauważyłam byłą elitę tej szkoły. Nie była to grupa Ash, która też należała do naszej paczki tylko cheerleaderki i sportowcy, których wypstrykałyśmy. W wielu szkołach jest tak, że to właśnie oni rządzą, ale ta szkoła się zmieniła. Po rozdaniu świadectw i nagród za bardzo dobre wyniki w nauce. Wyszłyśmy szczęśliwe ze szkoły i od razu wsiadłyśmy do naszych aut. Wyjęłam z bagażnika jeszcze rzeczy na zmianę i przebrałam się w samochodzie. Po 15 minutach byłam już pod domem. Miałam porozmawiać z Nath'em, ale to później.

- Nath! Dalej! Jedziemy! - krzyknęłam

- Już idę! - faktycznie, po chwili był już na dole ze sporych rozmiarów czarną walizką

- Widzę, że jesteś gotowy - zaśmiałam się, gdy szukał swoich okularów przeciwsłonecznych, które miał na głowie, gdy wreszcie je znalazł wsiedliśmy do czerwonego kabrioleta (porsche 911)

Uprzednio zamknęliśmy szczelnie wszystkie okna i wejścia do domu, a nasze auta wprowadziliśmy do garażu, który tez zamknęliśmy. Jak tylko wyjechaliśmy z posesji, zamknęliśmy bramę i włączyliśmy alarm antywłamaniowy. Oprócz niego w domu i ogrodzie jest mnóstwo kamer. Teraz mamy co chronić. Moja walizka była już dawno w bagażniku. Szykowałam się na ten wyjazd już od kilku miesięcy. Jezu! Nie wierzę, że tam jedziemy!

Dziewczyny wraz ze swoimi chłopakami były już na miejscu. Dziewczyna Nath'a, z którą się pogodził też tam była. Miała przyjechać ze swoim kuzynem, bo mówiła, że on ma nudne wakacje. Jak tylko dojechaliśmy w wyznaczone miejsce, którym było jezioro na obrzeżach miasta. Zauważyliśmy, że byli już wszyscy oprócz dziewczyny Nath'a i jej kuzyna. 

- Zadzwoń do niej Nath - powiedziałam bratu i wysiadłam z mojego najukochańszego auta, które dostałam na 18 urodziny

Przywitałam się z dziewczynami i ich partnerami, których zdążyłam już polubić. Każda z nas dostała auto na swoje 18 urodziny (coś sądzę, że nasi rodzice byli w zmowie). Byłyśmy takie szczęśliwe. Każde auto ma inny kolor. Takie jak lubimy. Jo ma czarnego kabrioleta, Ally ma niebieskiego, Ashley takiego lekko pomarańczowego, a Suzy złotego. Jako tablice rejestracyjne mamy swoje imiona, co jest chyba najlepsze. Po chwili pojawiła się Natasha, dziewczyna Nath'a w swoim żółtym kabriolecie wraz z jej kuzynem. Jak tylko zobaczyłyśmy jej kuzyna, myślałyśmy, że rzucimy się na niego i go poćwiartujemy.

- Nie będę z nim w jednym aucie! - krzyknęłam od razu, ponieważ było ustalone, że Nath pojedzie z Natashą, a jej kuzyn pojedzie ze mną

Ale skąd ja miałam wiedzieć, że to jest jej kuzyn?!?!

- Ness, proszę cię... - powiedział błagalnie Nath

- Jakiś problem? - zapytała jego dziewczyna podchodząc bliżej nas 

- Tak, jest problem nie wspomniałaś, że Marco jest twoim kuzynem! - krzyknęłam spoglądając na mojego byłego najlepszego przyjaciela.

Forever usWhere stories live. Discover now