Rozdział 2

177 12 3
                                    

Jacks przerzucił mnie sobie przez ramię wziął do ręki moją torebkę i przewiesił ją sobie przez ramię po czym tą samą kończyną wziął mój wózek z zakupami i poprowadził go prosto do kasy. Nie obyło się oczywiście bez dziwnych spojrzeń innych ludzi, gdy podeszliśmy do kasy zamiast mnie puścić i pozwolić samej rozładować zakupy na taśmę musiał to zrobić sam !! Nadal mnie trzymając !!! Jak ekspedientka policzyła już wszystko na kasie i podała kwotę Jacks podał mi mój portfel, który wyjął z mojej torebki. Jakim prawem prawem on tam w ogóle grzebał?!?!?!  

- Zapłać - powiedział obracając siebie tyłem, a mnie przodem do ekspedientki, Która jak mnie tam zobaczyła to od razu przestała się uśmiechać. No ale cóż zapłaciłam odpowiednią kwotę i nie czekając na nic zaczęłam łaskotać Jacks'a co z tego, że wisiałam na jego plecach i to do góry nogami!!! Ale kogo to obchodzi, że ja tu cierpię?! Wszyscy się tylko głupio gapią na mnie jak na jakąś idiotkę, która właśnie zwiała z psychiatryka!! Tylko, że ja jestem normalna....prawda?

Po chwili Jacks zaczął się strasznie wiercić i skończyło się na tym, że oboje leżeliśmy na podłodze a moje żelki i ciastka zostały przygniecone przez- co warto zauważyć bardzo umięśnione- ciało Jake

- Zwariowałaś!? - warknął na mnie Halo!! Kto tu zwariował?! To nie ja nosiłam na swoich plecach jakąś dziewczynę przez cały supermarket!! Spiorunowałam go tylko wzrokiem i wstałam z podłogi rzucając tylko:

- Wisisz mi: żelki, ciastko oreo, makaron, szpinak, sałatkę, sok pomarańczowy, 200 g sera, kurczaka i kilo marchewki - zaczęłam mu wszystko wymieniać na palcach na co on tylko podrapał się po karku i mruknął ciche "przepraszam...". Wzięłam tylko z podłogi swoją torebkę i ruszyłam do wyjścia. Na dworze było już ciemno, więc jak najszybciej wsiadłam do auta i pojechałam do domu bez żadnego jedzenia. Gdy wjechałam na podjazd na progu zauważyłam jakąś osobę, która podpierała się ręką o ścianę. Wysiadłam z samochodu i czym prędzej ruszyłam w stronę drzwi zobaczyć kto tam stoi. Gdy podeszłam bliżej normalnie nie mogłam się powstrzymać od rzucenia na tą osobę. Myślałam, że ją za chwilę uduszę. Podeszłam do mojej matki, chwyciłam ją za ramiona i potrząsnęłam lekko.

- Halo!!! Mamo!!  - krzyknęłam z politowaniem

-Nie krzycz!!  -warknęła na mnie co jest dziwne, bo jeszcze nigdy na mnie nie krzyknęła

- Ej co się stało? - powiedziałam już nieco spokojniej z widoczną troską w głosie, już otwierała usta gdy wtrąciłam - Czekaj wejdziemy do środka i wszystko mi opowiesz .. dobrze?? - w odpowiedzi pokiwała tylko twierdząco głową na co puściłam jej ramiona i zaczęłam grzebać w torebce w poszukiwaniu kluczy do domu. Po długich poszukiwaniach wyjęłam je o otworzyłam drzwi. Przepuściłam mamę w drzwiach i weszłam od razu za nią, kazałam jej iść do salonu w tym czasie ja poszłam do kuchni i wzięłam się za robienie herbaty w między czasie zadzwoniłam do pizzerii i zamówiłam nam dużą kowbojską z dodatkami i odłożyłam telefon, gdy woda się zagotowała zalałam torebki z herbatą i wróciłam do salonu z pełnymi kubkami herbaty, gdy weszłam do środka zastałam tam tylko śpiącą na kanapie mamę, która wyglądała jak małe dziecko. Odłożyłam herbatę na stolik i przykryłam mamę kocem i poszłam na górę. Gdy tylko przekroczyłam próg pokoju usłyszałam dzwonek do drzwi zrezygnowana poszłam z powrotem na dół i przypominając sobie o zamówionej wcześniej pizzy wzięłam po drodze mój portfel. Otworzyłam drzwi i walnęłam prosto z mostu:

- Ile płacę?  - no co krótko i na temat

- 36,50.... - odpowiedział krótko zaczęłam przebierać w portfelu i powoli wyjmowałam z niego należną kwotę nagle usłyszałam ponownie głos chłopaka - Vanessa to ty?

- Nie jestem ufoludkiem z Marsa i właśnie jestem w trakcie przygotowywania planu zagłady ziemi a kto pyta? - odpowiedziałam ironicznie ej ej ej chwila chwila skąd on zna moje imię nie zastanawiając się dłużej podniosłam wzrok i ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Michaela. Gdybym wiedziała wcześniej, ze pracuje w pizzerii to bym częściej zamawiała pizzę - Michael?

- Nie ufoludek z Jowisza i ja też jestem w trakcie planowania zagłady na Ziemię może połączymy siły i zniszczymy ją razem?

- Bardziej się chyba nie da.... - zaśmiał się na moje słowa za co dostał palcem w żebra

-Alłaaaaaaa ... to bolało ..- uśmiechnęłam się pod nosem wiem, że oczywiście żartował bo nie byłam jakimś zawodowym graczem MMA, znanym kickbokserem lub Pudzianowskim tylko zwykłą dziewczyną kiedyś trenowałam kickboxing, ale to było bardzo dawno....

- Ej masz może teraz czas czy nie możesz zbytnio... ? - zapytałam nie pewnie - sama tej pizzy nie zjem, a mój towarzysz w jedzeniu właśnie sobie słodko pod chrapuje.... - uśmiechnął się od ucha do ucha i pokiwał twierdząco głową, przepuściłam go w drzwiach i wskazałam ręką gdzie ma iść, ruszyłam zaraz za nim...
Gdy już siedzieliśmy u mnie w pokoju postanowiliśmy włączyć jakiś film postawiliśmy na horror  i to nie było tylko dlatego, ze jak będę się bała mogłabym się do niego przytulić ale również o to, że jestem fanką horrorów... ale głównie z tego pierwszego powodu.... No co trzeba przyznać chłopak jest niczego sobie... 

- Co włączamy? - zapytał wyrywając mnie tym samym z zamyśleń i... marzeń

- Annabelle!! - odkrzyknęłam entuzjastycznie po czym chłopak tylko się zaśmiał i odszukał film...

Film się nawet nie zaczął a pizza była już dawno zjedzona. Aktualnie siedzę wtulona w chłopaka na moim kochanym łóżeczku nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.......

******

Obudził mnie mój cudny budzik. No tak dzisiaj czwartek i niestety muszę podnieść swój zacny i zgrabny tyłek i ruszyć się do szkoły. Jedno mnie zastanawiało gdzie jest Michael? I nie pamiętam abym się przebierała w piżamę..... Muszę z nim koniecznie o tym dzisiaj pogadać zresztą nie muszę go nawet łapać w szkole bo dzisiaj byliśmy umówieni w Starbucksie na prawdopodobnie 16, ale nie jestem pewna. Biegiem udałam się do łazienki po drodze potykając o coś twardego i upadłam na twarz. Czym prędzej się podniosłam i spojrzałam w stronę rzeczy, która chciała mnie zabić. Na ziemi leżał nie kto inny jak ..... Michael?!?! Co on tu robi ?! I czemu leż na podłodze?! O matko, ale on słodko wygląda jak śpi jego cudowne włoski opadały mu na twarz zakrywając tym samym te cudowne czekoladowe oczy. Nie zastanawiając się dłużej wzięłam bieliznę i ruszyłam pod prysznic by zmyć z siebie resztą wczorajszej pizzy która nie wiadomo jak wylądowała na mojej twarzy.

Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie licząc na to, że Michael jeszcze śpi. Pierwsze co zrobiłam to stanęłam przed szafą i zaczęłam przebierać w ubraniach. Nagle poczułam na swoich biodrach męskie dłonie, które doskonale wiem do kogo należały 

- Mogę ja ci dzisiaj wybrać stylizację? - tego pytania się nie spodziewałam spojrzałam tylko na niego z litością w oczach i pokiwałam głową na znak, że się zgadzam, chłopak o mało nie podskoczył z radości. Stanął obok mnie i zaczął przeglądać moje ciuchy. Po chwili wyciągnął z szafy krótkie dżinsowe spodenki, czarną bokserkę i czerwoną koszulę w kratę do tego dodał mi jeszcze ładną bransoletkę i czarne vansy. Po obejrzeniu gotowej stylizacji poszłam do łazienki, ubrałam się, wyszczotkowałam zęby i zrobiłam lekki makijaż w postaci nałożenia tuszu do rzęs i błyszczyka na usta. Z łazienki wyszłam już przygotowana. Wzięłam jeszcze tylko torbę spakowałam do niej potrzebne rzeczy i zeszłam na dół do kuchni, w której siedział Michael dyskutujący o czymś z ... moją mamą? O czym ona może z nim gadać?! Widocznie byli tak pochłonięci rozmową, ze nie zauważyli kiedy weszłam odchrząknęłam głośno na co oboje odwrócili się w moją stronę.

- Idziemy? - zapytałam

- Tak, jasne - odpowiedział mi Michael kończąc jedzenie kanapki, którą co chwila popijał herbatą. Już mieliśmy wychodzić kiedy w drzwiach pojawiła się moja mama

- Vanessa! O której dzisiaj wrócisz? - zdziwiło mnie to pytanie nigdy jej to szczególnie nie obchodziło. Czyżby jakaś odmiana? Postanowiłam być grzeczną dziewczynką

- Dzisiaj mam tylko 5 lekcji więc będę przed 13 a czemu?

-Po prostu muszę z tobą porozmawiać.. - uśmiechnęła się słabo i zniknęła za drzwiami. Wsiadłam na swoją Hondę założyłam kask za mną usiadł Michael i powtórzył moją czynność. Wyjechaliśmy z garażu, który się automatycznie zamknął. Droga minęła nam w ciszy, ale po wjechaniu razem na parking już nie  było tak cicho... wiedziałam jedno zbliżają się kłopoty......

-------------------------------------------------------------------

Jeśli ktokolwiek to czyta to proszę zostawcie coś po sobie


Forever usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz