Rozdział 23

52 4 1
                                    

- To twoje imię jest na moim tatuażu....

I w tym właśnie momencie nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Stałam tam obok niego i nic nie mówiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak zareagować.

Wyśmiać go?

Nie

Przytulić ?

Nie wiem

Zostawić ?

Nie wiem

Zostać ?

Nie wiem

- Vanessa powiedz coś... - głos Jacksa wyrwał mnie z transu. Spojrzałam na niego

- Ale co?

- Nie wiem cokolwiek

- Rush ja nie mogę tu zostać...

- Dlaczego?! - uniósł błagalnie głos

- Moja rodzina Nathan, mama! Co z nimi?! - teraz już krzyczeliśmy

- Niech zostaną z nami !

- Moja mama na nowa firmę. Ona chce spełnić marzenia, a Nathan chce wrócić do swojej dziewczyny!

- A związek na odległość ?!

- 90% takich związków kończy się kłótnią i zerwaniem!

- Możemy być w tych 10% !

- Skąd wiesz?!

- Bo cię kocham !

- Ja ciebie też, ale nie wytrzymam bez ciebie pół roku! Wakacje mi nie wystarczą!

- A jakbym ja pojechał z tobą ?!

- Co?

Przestałam krzyczeć i zaczęłam się zastanawiać. Czy on właśnie zasugerował, że przeprowadzi się do Denver i zostawi tu wszystko co ma?

- Zgodziła byś się żebym pojechał z tobą do Denver i zamieszkał gdzieś w pobliżu ?

- Nie

- Dlaczego?!

- Bo zamieszkasz ze mną, Nathanem i moją mamą!

- Serio?

Pokiwałam głową na zgodę i uśmiechnęłam się. Jacks złapał mnie w talii, podniósł i zaczął kręcić się ze mną w kółko. Złapałam się jego ramion, aby złapać równowagę i zaczęłam się śmiać. Postawił mnie na ziemi i pocałował szybko w usta

- Ekhem - usłyszeliśmy odchrząkniecie jednej ze stewardes i spojrzeliśmy na nią - już mamy opóźnienie

- Dobrze przepraszam, już wracam

- Przylecę za kilka dni... - powiedział Jacks po czym pocałował mnie w czoło i odszedł z ochroniarzami

Wróciłam do samolotu i usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Gdy usiadłam ludzie zaczęli bić brawo. Kilka osób podeszło do mnie i mi pogratulowało nowego związku. Nathan odwrócił się do mnie i uśmiechnął pewnie.

- Wiedziałeś prawda ? - zapytałam go, a on tylko bardziej się roześmiał.

- Oczywiście, że tak mała.

Odwrócił się z powrotem do mamy i zaczął o czymś tam z nią rozmawiać. Ash oparła się o moje ramię, a zanim zasnęła mruknęła jeszcze cicho: "fajnie, że wreszcie jesteście razem" i zasnęła


****następny dzień****

- Vanessa wstawaj, śniadanie stygnie ! - krzyknął już któryś raz dzisiaj Nathan. Przewróciłam się na drugi bok i zignorowałam go szczelniej opatulając się kołdrą

Forever usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz