13

7.3K 455 50
                                    

Brunetka po raz kolejny wyszła ze szkoły sama. Cait odłączyła się już wcześniej, twierdząc, że ma coś niezwykle ważnego do załatwienia. Może i stalkowanie crusha jest ważne, ale jak to zrozumieć, jeśli przyjaciółka nawet nie chce zdradzić jak on się nazywa?

Dziewczyna opuściła teren szkoły, włączając muzykę w słuchawkach. Jej nienaganny spokój nie trwał niestety zbyt długo.

-Rox! – krzyknął jakiś głos w oddali. Przez chwilę zamierzała go zignorować, ale uznała, że to już by było zbyt chamskie. Zrezygnowała z dalszego słuchania Taylor Swift, odwracając się w stronę wołającego chłopaka.

I w tamtym momencie zdecydowanie żałowała, że jednak nie postawiła na ignorowanie. W jej stronę biegł nie kto inny jak Luke Hemmings, a rozmowa z nim była ostatnim na co miała wtedy ochotę.

Obróciła się na pięcie, dając mu do zrozumienia, że nie chce jego towarzystwa, ale blondyn zbytnio się tym nie przejął. Gdy był wystarczająco blisko, objął ją ramieniem, tym samym zmuszając, żeby nieco zwolniła. Ta tylko fuknęła pod nosem, zrzucając jego rękę.

-Nie musisz być aż taka okrutna – zaśmiał się.

-Co tu robisz? – spytała zrezygnowana, ignorując jego wypowiedź.

-Przyjechałem na weekend.

-W środku tygodnia?

-Każdy moment jest dobry!

Mruknęła pod nosem ciche „mhm", dalej kierując się w stronę domu. Pieprzony chłopak, przez którego Cait nie ma obok.

Luke już dawno temu miał ten zaszczyt, którego Ashton może nigdy nie dostąpi. Był drugim chłopakiem Roxane, kilka lat po uroczym chłopczyku z przedszkola, którego brunetka nazywała swoim narzeczonym. Wracając. Byli razem kilka dobrych miesięcy i właśnie w tym czasie dziewczyna odkryła jak bardzo beznadziejny w tej roli jest blondyn. Uważała go za świetnego znajomego, nawet przyjaciela, ale nie zmieniało to faktu, jak bardzo był irytujący.

-To może gdzieś wyskoczymy? – Wyszczerzył się, po raz kolejny próbując nieco przyciągnąć ją do siebie, ale na marne.

-Raczej nie.

-No dawaj, będzie... - Nie zdążył dokończyć, bo znowu było słychać, jak ktoś krzyczy imię dziewczyny.

-Kolejny – mruknęła sama do siebie, wzdychając zrezygnowana, gdy Ashton pojawił się obok nich.

-Witam – Uśmiechnął się szeroko, obejmując brunetkę ramieniem. Ta postanowiła nawet nie protestować, bo zdecydowanie wolała to od wersji z Hemmingsem, który swoją drogą właśnie patrzył na nich zdezorientowany.

-Luke, to jest Ashton...

-Jej chłopak – dokończył, nieco poszerzając swój uśmiech.

-Nie jesteś moim chłopakiem – mruknęła, wbijając mu łokieć w brzuch.

-Jeszcze!

-Spadaj.

-Nie.

-Jaki ty jesteś wkurzający - jęknęła zrezygnowana.

-To ja może pójdę... Miło było cię spotkać, Rox – Luke uśmiechnął się nieco zmieszany i przelotnie cmoknął ją w policzek, szybko się ulatniając.

Kiedy zniknął w kolejnej uliczce, brunetka stanęła przed chłopakiem.

-Ta, dzięki. Znowu – Uniosła kącik ust.

-Nie ma problemu – Ponownie objął ją ramieniem, nachylając się nieco do jej ucha. – Powód dziewiąty: obronię cię przed każdym idiotą.

-Oprócz przed samym sobą – mruknęła pod nosem, za co dostała kuksańca w bok.


***
Idk czy to przesada, że drugi dzisiaj, ale idk kiedy na tygodniu włączę lapka, więc no:(

A poza tym nadrabiam miesiąc nieobecności oki

Miłego wieczoru x

Why I should be your girlfriend? • a.i.Where stories live. Discover now